Pytanie dotyczące inteligencji — Czy czarni ludzie są głupi?

Jack Granatowski
6 min readMay 21, 2016

Czy ludzie o ciemnym kolorze skóry są głupi? Takie pytanie zadała Flora Johnson w swoim reportażu “The Intelligence Question — Are black people stupid?” [Pytanie dotyczące inteligencji — Czy czarni ludzie są głupi?] opublikowanym 16 maja 1980 roku w tygodniku Chicago Reader.

Pomimo że pytanie wydaje się oczywiste i bardzo bezpośrednie, głównym celem dziennikarki było tak naprawdę przedstawienie problemu ogromnej różnicy w poziomie edukacji dzieci zależnie od ich rasy lub pochodzenia etnicznego.

Niestety nie znalazłem w Internecie żadnych informacji na temat Flory Johnson, ani opisanych przez nią wydarzeń. Nie dziwi mnie to, biorąc pod uwagę, że reportaż ukazał się ponad trzydzieści lat temu w lokalnym tygodniku.

Chicago Reader ukazuje się po dziś dzień i znany jest z literackiego podejścia do dziennikarstwa oraz publikowania wielu tekstów o zwykłych ludziach zamiast komentowania najważniejszych wydarzeń z kraju lub regionu.

Treść reportażu

Tłem, a za razem klamrą spinającą cały reportaż jest pewna sprawa sądowa. Po jednej stronie siedzi Barbara Jean Browley, jej matka Lue oraz ich prawnicy, a po drugiej przedstawiciele systemu szkolnictwa miasta Chicago. W rozprawie nie bierze udziału ława przysięgłych, więc o wyroku zadecyduje sędzia John F. Grady.

Osiemnastoletnia Barbara nie potrafi czytać ani pisać. Jej matka również. Barbara oskarża system edukacji i obarcza go winą za swój brak wykształcenia. Gdy miała dziesięć lat został na niej przeprowadzony test IQ. Wyniki były na tyle niskie, że pozwoliły placówce oświatowej na umieszczenie jej w klasie specjalnej. Co gorsza jej matka przez długi czas o tym nie wiedziała, pomimo że córka przyniosła pismo na temat przeniesienia do domu. Nic dziwnego — przecież nie potrafiła czytać.

Poza tym, że Barbara od tamtej pory nazywana była “głupkiem” i podobnymi epitetami, jej edukacja do końca szkoły ograniczała się do bardzo podstawowych zajęć z czytania i matematyki. Nic poza tym. Ukończyła szkołę z dyplomem oznaczonym literami EMH (Educable Mentally Handicapped, innymi słowy — niepełnosprawność intelektualna osób, których rozwój umysłowy zatrzymuje się na poziomie szkoły podstawowej). Taki dyplom otrzymywał każdy uczeń z klasy specjalnej.

Zdaniem Lue, matki Barbary, jej córka potrzebowała tylko niewielkiej pomocy w nauce i po prostu szansy na realną edukację. Według niej Barbara nie była, ani nie jest głupia. Niestety test IQ pozwalał na szybkie rozwiązywanie problemów z uczniami, którzy nie dawali sobie rady z nauką. Zamiast poświęcić im więcej uwagi, mierzono ich IQ i wysyłano do klasy specjalnej.

Ale Barbara to nie jedyny bohater tego reportażu. Jedną z głównych ról gra również sędzia John F. Grady, który ze wszystkich sił stara się pozostać bezstronnym. Wie, że jego decyzja może być podstawą do fundamentalnych zmian w skomplikowanym i bardzo chaotycznym systemie szkolnictwa. Tekst został opublikowany jeszcze przed wydaniem ostatecznego werdyktu, ale autorka jasno daje do zrozumienia, że sędzia nie ma większego wyboru.

Natomiast tak naprawdę, najważniejszym bohaterem reportażu są same testy IQ. A raczej pytania, jakie wywołują. Czy można segregować ludzi zgodnie z wynikami jakiegoś testu? Czy takie testy są rasistowskie, ponieważ zostały napisane zgodnie ze schematami zachowań i uwarunkowaniami kulturalnymi białych ludzi? Jeżeli tak, to dlaczego Azjaci uzyskują wyższe wyniki niż biali? No i w końcu — czy czarni ludzie są głupi?

Cały reportaż podzielony jest na kilka części, które jednak dość płynnie się przenikają i pełne są dygresji. Autorka odnosi się do wypowiedzi dotyczących rozprawy, a następnie nakreśla problemy, dotyczące danej kwestii. Przywołuje wypowiedzi zeznających podczas rozprawy ekspertów i zwykłych nauczycieli, a następnie wyjaśnia je w bardziej ogólny sposób. Ciągle stawia pytania, na które stara się odpowiedzieć chociaż w pewnym stopniu, jednak nigdy nie jest to odpowiedź ostateczna.

Na zakończenie reportażu przytacza historię sprzed ponad dwóch tysięcy lat. Rzymianie tak bardzo nienawidzili Kartagińczyków, że po zdobyciu ich miasta całkowicie je zniszczyli, zaorali ziemię i posypali ją solą, aby nic tam już nigdy nie wyrosło. Przez długi czas nie było jednak pewności co do powodu nienawiści Rzymian. Tak się złożyło, że na rok przed opublikowaniem analizowanego reportażu pewien archeolog wrócił po kilku latach spędzonych na wykopaliskach w tamtym regionie z odpowiedzą na powyższe pytanie.

Okazało się, że Kartagińczycy składali w ofierze dzieci. Wierzyli, że w celu utrzymania dobrobytu ich państwa-miasta, trzeba ograniczyć liczbę potencjalnych spadkobierców. W czasie wykopalisk znaleziono na to dowód w postaci dziesiątek tysięcy malutkich, ludzkich kości.

Autorka reportażu posłużyła się tą opowieścią, by porównać współczesne społeczeństwo do Kartagińczyków. Narzędziem zbrodni są według niej szkoły, a raczej system szkolnictwa, a ofiarami — dzieci. W ostatnim akapicie zastanawia się, czy nie lepiej byłoby zrównać z ziemią wszystkie szkoły, cegła po cegle, a zgliszcza zaorać i posypać solą.

Wiarygodność

Można jasno stwierdzić, że autorka reportażu była obecna na rozprawie i ma dostęp do zapisanych wypowiedzi wszystkich jej uczestników. Cały reportaż napisany jest trochę jak sprawozdanie z jakiegoś wydarzenia. Przytacza konkretne, dosłowne wypowiedzi, czasami bardzo rozwlekłe. Do tego posługuje się liczbami i statystykami, które zostały zaprezentowane jako argumenty przez przedstawicieli obu stron sporu.

Często jednak wychodzi poza ramy samych faktów. Miejscami wydaje się, jakby miała dostęp do myśli bohaterów rozprawy. Do tego bardzo szczegółowo opisuje ich wygląd i zachowanie. Zwraca uwagę na kolory ich ubrań, układ rąk, czy mimikę twarzy. Czasami jednak nie jest pewna niektórych faktów. Na przykład podczas opisu włosów Barbary Jean Browley przypuszcza, że ta może nosić perukę.

W niektórych momentach zbiera uzyskane informacje i próbuje wyciągać dość logiczne, ale nadal jej własne wnioski. Do tego posługuje się stereotypowymi przykładami, aby w miarę przystępnie opisać daną sytuację. Nie zajmuje przy tym otwarcie żadnego stanowiska, ale stara się uwypuklić najważniejsze argumenty obu stron konfliktu. Potrafi utrzymać chronologię wydarzeń i wypowiedzi, a jedynym fragmentem płynącym całkowicie od niej jest zakończenie, w którym nawiązuje do Kartagińczyków i dzieci składanych przez nich w ofierze.

Literackość

Jako, że tekst reportażu jest dostępny tylko po angielsku, analiza stylu i języka nie była łatwym zadaniem. Cały reportaż napisany jest jak sprawozdanie z jakiegoś wydarzenia. Autorka stara się trzymać faktów i własnych naocznych obserwacji, jednak wplecione gdzie nie gdzie elementy narracji sprawiają, że tekst czyta się bardziej jak opowieść. Pojawiają się nawet fragmenty przypominające retrospekcje. Często wykorzystuje także pierwszą osobę liczby mnogiej, przez co czytelnik czuje się włączony w opisywany przez nią problem.

Do tego autorka nadaje bohaterom pewne cechy osobowości, dzięki czemu nieco łatwiej można sobie wyobrazić całą sytuację i opisywane przez nią zachowania bohaterów tej opowieści. Udało się jej również odtworzyć atmosferę, w której nie jest jasne, kto ma ostatecznie rację. Czytelnik śledzi każdy argument i stara się sam odpowiedzieć na pytanie zadane w tytule reportażu. Jestem pod wrażeniem tak swobodnego i ciekawego przedstawienia rozprawy sądowej.

Zdarzają się jednak fragmenty, które są nieco zbyt chaotyczne. Nie zawsze wiadomo, gdzie kończy się czyjaś wypowiedź, a gdzie zaczynają się obserwacje dziennikarki. Mimo tego ciągłość opowieści jest nienaruszona, chociaż miejscami potrzebowałem chwili, by upewnić się, kto się właśnie wypowiada lub by połączyć kilka kropek.

Podsumowanie

Reportaż “The Intelligence Question — Are black people stupid?” w bardzo mądry sposób porusza problem, który trzydzieści lat temu powodował szufladkowanie ludzi już na etapie dzieciństwa tylko na podstawie wyników testu na inteligencję.

Autorka tekstu nie jest w stanie jednoznacznie odpowiedzieć na pytania, ale przedstawia sytuację z wielu punktów widzenia. Nie boi się też zadawać trudnych pytań, chociaż ma świadomość, że na większość z nich nie uzyska jednej, konkretnej odpowiedzi.

Pomimo że tekst z pozoru przypomina sprawozdanie, dziennikarka zachowała specyficzną atmosferę rozprawy sądowej, którą czytelnik bez problemu może sobie wyobrazić.

Myślę, że na podstawie tego reportażu mógłby powstać całkiem dobry scenariusz dramatu sądowego. Natomiast jednym z wielu pytań, jakie nasuwają mi się po lekturze tego tekstu jest to dotyczące równości. Czy ważniejsza jest równość jako taka, czy może ważniejsze są równe możliwości?

Reportaż dostępny jest pod adresem: http://www.chicagoreader.com/chicago/the-intelligence-question/Content?oid=3386384

--

--

Jack Granatowski

I cultivate pop culture essentialism — and write about it on my blog. Simplify your life without giving up the fun. http://JackGraal.com