Pomroczność cyfrowa
I
Lyyli obudziła się jak zwykle na dźwięk budzika. Godzina siódma trzydzieści. Otworzyła oczy i ustawiła dziesięciominutową drzemkę, ale nie mogła już zasnąć. Leżała na boku z zamkniętymi oczami i myślała o trudach nadchodzącego dnia. Znajdowała się w kokonie swojej kołdry i bała się momentu, kiedy budzik zadzwoni ponownie i będzie musiała się wykluć na świat. Budzik zadzwonił ponownie.
Dziewczyna otworzyła oczy, położyła palec na wykropkowanym okręgu dotykowego ekranu i przesunęła go, wyłączając natrętny alarm. Wzięła telefon do ręki i zaczęła scrollować Instagrama. Feed wyświetlił jej posty, których nawet nie czytała. Weszła w pierwszą lepszą rolkę i zaczęła oglądać je po kolei. Godzina ósma dziesięć. Lyyli nawet nie poczuła, że minęło trzydzieści minut poranka. Odwróciła się na plecy i mlasnęła językiem. Poczuła suchość w ustach. Zanim zdążyła podnieść się do pozycji siedzącej, szklanka wody już stała na wysuwanej ze ściany półce. „Dzięki” pomyślała, nie chcąc otwierać ust i wypuszczać w powietrze nieświeżego oddechu.
Następnie poszła do łazienki i usiadła na toalecie. Po kilku sekundach odblokowała telefon i zaczęła przeglądać kolorowe Tik Toki. Wciąż słabo kontaktowała z rana i tak naprawdę nie rejestrowała ich zawartości. Zanim nawet dziewczyna o tym pomyślała, kilka kawałków papieru znajdowało się już przed jej nosem. Trzymane były silikonowymi palcami wysuwającymi się z zamykanego na klapkę otworu w ścianie. Lyyli podeszła do umywalki i spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Rozczochrane włosy, nowe krosty na czole i worki pod oczami. Nic nowego. Zaczęła przemywać twarz letnią wodą, która doprowadziła do jej ciała krztynę energii. Kiedy z zamkniętymi oczami wyciągnęła rękę w poszukiwaniu ręcznika, ten został jej wepchnięty do dłoni, a Lyyli usłyszała jedynie buczenie cofającej się metalowej ręki do swojego otworu. Szybkie mycie zębów i czas na śniadanie.
Lyyli bezszelestnie weszła bosymi stopami do kuchni i otworzyła okno. Stała chwilę, wystawiając za nie głowę, i wdychała rześkie poranne powietrze. To również dało jej namiastkę energii potrzebnej na przeżycie tego dnia, ale stanowczo to wciąż było za mało. Dziewczyna pomyślała, że świeżo zaparzona kawa będzie dobra na start, ale wbudowany w jej skroń sensor był już o krok przed nią i przewidział jej potrzebę. Ekspres w kącie zaczął przygotowywać świeżą kawę z mlekiem. Aromat gorącego płynu wypełnił pomieszczenie, a Lyyli nalała wodę do owsianki instant i zaczęła ją mieszać w plastikowym kubeczku. Przychodzące połączenie w telefonie, atakujące stół salwą wibracji, wyrwało dziewczynę z zadumy.
- Halo? — powiedziała zmęczonym głosem i spojrzała na czekającą na nią gorącą kawę w filiżance.
- Dzisiaj dalej aktualne? — zapytała pełna wigoru Elma.
Lyyli kochała swoją przyjaciółkę, ale dźwięk jej promiennego głosu o tej godzinie sprawił, że chciała ją udusić.
- Te kręgle, tak?
- No te kręgle, a co innego — potwierdziła Elma.
- No to tak, aktualne, pewnie.
- Stresujesz się?
- Czym mam się niby stresować? — zapytała Lyyli, mimo że dokładnie wiedziała, o co pytała ją przyjaciółka.
- Wiesz już, w co się ubierzesz dla Akiego? — drażniła się Elma.
- Dla jakiego Akiego, ja dla nikogo się nie będę ubierać — odparła dziewczyna z rumieńcami na policzkach.
- Ta, jasne. Bądź tylko gotowa na dziewiętnastą i wiesz, zakryj trochę te nogi na wyjście. — Ze słuchawki wypłynęła salwa śmiechu.
- Bardzo śmieszne — zirytowała się Lyyli. — Następnym razem może wyjdziemy we trzy z Liisą, co? Wtedy nie będzie ci chyba tak wesoło — odgryzła się.
- A spróbuj zainicjować to wyjście bez mojej zgody, to nie żyjesz, przysięgam — zagroziła przyjaciółce Elma i zaczęła się śmiać. — Nie możesz mi zepsuć mojego trzystopniowego uwodzicielskiego planu, patent pending.
- Dobra, dobra. Nie zrobiłabym ci tego przecież.
- No i masz szczęście.
Lyyli poczuła, że mimo braku porannej kawy w organizmie, bo ta wciąż czekała na nią pod dyszą ekspresu, to nabrała trochę energii podczas rozmowy z przyjaciółką.
- Słuchaj, stara, zmiana planów — odezwała się nagle podekscytowana Elma.
- Co? Jaka zmiana planów? — powtórzyła zdezorientowana Lyyli.
- Lecimy we czwórkę nad morze. My, Liisa i Aki — oznajmiła z ekscytacją. — Obczaj, co ci wysłałam.
Dziewczyna odwróciła głowę w stronę wiszącego nad blatem kuchennym ekranu. Na tym już wyświetlony był post wysłany przez Elmę reklamujący tanie loty do Włoch, okraszony serią zapierających dech w piersiach zdjęć.
- Nie wiem, Elma, dopiero wstałam, możemy to później przegadać? — zaproponowała Lyyli.
Dioda na skroni dziewczyny zaczęła migać, a sam sensor wibrować. Dziewczyna zabrała telefon od ucha. Na ekranie pojawiło się powiadomienie na gmailu o rezerwacji biletu lotniczego do Włoch. Zaczęła czytać treść maila. Nagle na wierzch ekranu wyskoczyło powiadomienie o przychodzącym SMSie. Na podglądzie widać było wiadomość: „urlop został zaakceptowany”.
- No to chyba lecimy nad Adriatyk — powiedziała do Elmy, a ta pisknęła z radości.
II
Fotele w samolocie okazały się zaskakująco duże. Lyyli rozsiadła się wygodnie i oparła kark o doczepioną poduszkę. Odwróciła głowę w lewo i zobaczyła grzebiącego w bagażu podręcznym Akiego. Obserwowała, jak kosmyki blond włosów opadały mu na czoło i jak jego mięśnie napinały się pod koszulką z każdym ruchem ręki. Jej rozmarzony nastrój nie potrwał jednak długo. Spokój na pokładzie samolotu został zaburzony głośnym płaczem dziecka. Lyyli odwróciła się za siebie i spojrzała na resztę pasażerów. Większości z nich niebieska dioda migała na skroni i po chwili z podsufitki wyłoniły się dla tych osób zatyczki do uszu. Dziewczyna również dostała swoją parę, ale nie założyła jej, nie chcąc sprawiać wrażenia, że kognitywnie odcina się od Akiego.
- Wszędzie te dzieciory — powiedziała, poddenerwowana.
Chłopak momentalnie opuścił swój plecak i odwrócił się do dziewczyny.
- Nie jest tak źle. To normalne, że dzieci płaczą — powiedział z uśmiechem.
Lyyli zrobiło się głupio.
- No tak, tak, to normalne, ale wiesz… — zaczęła dukać.
Aki dostrzegł jej zmieszanie i zaśmiał się.
- Wiem, nie musisz się tłumaczyć — starał się uspokoić dziewczynę. — Moje postrzeganie ciebie nie zmieniło się, bo nie lubisz dzieci.
- Ale ja lubię! — odparła głośniej niż chciała Lyyli i poczuła na sobie kilka spojrzeń pasażerów.
Głośność jej wypowiedzi zwróciła uwagę siedzącej przed nią Elmy.
- Coś nie tak?
- Wszystko jest okej — odparła Lyyli. — Nie powinnaś zabawiać swojej partnerki? — dziewczyna nałożyła nacisk na ostatnie słowo i zaczęła kręcić oczami w stronę fotela obok Elmy.
- No już idę, już. Powodzenia, Aki. Czasem trudno z nią wytrzymać — powiedziała i pokazała język przyjaciółce.
Dioda na skroni Lyyli wariowała i nieprzerwanie migała. Nagle z podsufitki wyskoczyły do jej użytku chusteczki do otarcia czoła, tabletki uspokajające i melisa do zaparzenia. Aki oglądał, jak dziewczyna łapie wszystkie rzeczy po kolei, a potem wszystkie lecą jej z rąk. Lyyli wyraźnie spanikowała i nie wiedziała, jak zareagować, jak ukryć swoje zażenowanie.
- E tam — powiedział wreszcie Aki, zwracając ku sobie wzrok dziewczyny — nie jest tak źle. To twoja cecha charakteru, która, muszę przyznać, podoba mi się — powiedział nęcąco i zaczął zbierać rzeczy z podłogi.
Lyyli wyraźnie się zarumieniła, ale poczuła przypływ pewności siebie i odgarnęła włosy do tyłu, odsłaniając swoją opaloną szyję.
- Naprawdę? — spytała z uśmiechem na twarzy.
- Naprawdę — odparł Aki i spojrzał dziewczynie w oczy.
Spojrzenie to trwało najwyżej kilka sekund, ale zarówno Lyyli jak i Akiemu wydawało się, że mijały długie minuty.
- Masz brązowe oczy — powiedział wreszcie, przerywając ciszę, ale nie oderwał wzroku od kasztanowego brązu.
Czas mijał, a Lyyli waliło serce jak młot i nie wiedziała, co odpowiedzieć na to spostrzeżenie, bo co się w takiej sytuacji odpowiada? Dzięki? A ty masz zielone? Czuła, że jest w słownym potrzasku, ale jednocześnie nie chciała palnąć czegoś głupiego i wyjść na idiotkę. Zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, Aki uzewnętrznił kolejne spostrzeżenie.
- Migasz dzisiaj bez przerwy — powiedział pewny siebie, wiedząc dobrze, co to oznacza.
- Widocznie mam dobry powód — odparła Lyyli i w swojej głowie poklepała się po plecach, bo ta odpowiedź okazała się strzałem w dziesiątkę.
Spojrzenie trwało już dobre czterdzieści sekund, a Aki, zachęcony reakcją Lyyli, zaczął zbliżać głowę do dziewczyny. Nie sądziła, że tak się da, ale jej serce zaczęło bić jeszcze mocniej i bała się, że chłopak to usłyszy, mimo że wiedziała, że tak się nie może stać w ogólnym zgiełku na pokładzie. Lyyli gapiła się na jego usta jak sroka w gnat i dostrzegła, że delikatnie zaczynają zmieniać kształt. Wargi zamknęły się, a całe usta stały się lekko węższe. Aki był już tak blisko, że dziewczyna zamknęła oczy i czekała na pocałunek, kiedy wszystko zakłóciła Elma.
- Ej, macie gumy do żucia, bo u mnie się chyba skończyły — mówiła szybko dziewczyna — miga mi ten sensor i miga, a nic nie leci.
Elma spojrzała na swoją przyjaciółkę i Akiego, którzy trzymali głowy tak blisko siebie, że mogło to znaczyć tylko jedno. Twarz Lyyli czerwieniła się ze złości, a jej nozdrza rozszerzyły się tak, jakby miały zaraz eksplodować.
- A sorki, to ja sobie poradzę bez — powiedziała zażenowana i schowała się z powrotem za swoim siedzeniem.
- Prosimy o zapięcie pasów i zajęcie bezpiecznej pozycji. Silniki zostały uruchomione i przystępuję do rozpoczęcia lotu — ogłosił przez głośniki kapitan, a przechodzący steward zwrócił Akiemu i Lyyli uwagę, żeby zastosowali się do polecenia.
Chłopak zauważył malujące się na twarzy dziewczyny rozczarowanie i złapał ją za rękę. Z podsufitki spadła nagle na kolana Lyyli kolejna tabletka uspokajająca.
III
- Tak to ja mogę odpoczywać — westchnęła Liisa i wzięła łyk zimnego piwa.
Siedząca na leżaku obok Elma nie mogła oderwać wzroku od jej stroju kąpielowego i tego jak mało zasłaniał. Specjalnie na tę okazję wzięła odbijające jak lustro okulary przeciwsłoneczne chociaż czuła, że i bez nich miałaby przyzwolenie na gapienie się. Na chwilę odwróciła się w lewo, sięgając po krem z filtrem, i zobaczyła, że Lyyli nie ma obok niej. Ta stała w wodzie po kostki i przyzwyczajała się do temperatury. Elma zauważyła też, że Aki gapił się na jej przyjaciółkę.
- Fajne widoki, co? — zaczepiła go.
- Co? Yyy, tak, pogoda jest piękna — odparł zmieszany.
- No a jakie słońce dzisiaj mamy — kontynuowała. — Takie okrągłe i jędrne.
Aki przestał na chwilę oddychać, bo zorientował się, że został przyłapany na gorącym uczynku.
- Może pójdziesz popływać? Woda chyba jest zimna, ale może coś wymyślisz, żeby się ogrzać — zaproponowała Elma, spojrzała na chłopaka i podniosła brew.
Ten po kilku sekundach namysłu wstał i ruszył w stronę Lyyli. Elma odwróciła się w stronę Liisy i dalej obserwowała jej muskaną słońcem skórę.
Wieczór nastał szybciej niż grupa by tego chciała i musiała opuścić plażę. Cała czwórka błąkała się jeszcze jakiś czas po mieście, delektując się wysoką temperaturą nawet po zachodzie słońca. Zatrzymali się w sklepie po drodze i kupili alkohol na zapas, którego i tak mieli dużo we krwi. Wszyscy niby szli jedną grupą, ale tak naprawdę od samego początku podzielona była ona na dwie pary. Elma szła razem z Liisą i zagadywała ją niestworzonymi historiami, a ta druga nie mogła przestać się śmiać. Lyyli spacerowała powoli przy Akim i niosła nie za ciężką torbę z butelkami.
- Wiesz, mogę ją od ciebie wziąć jeśli chcesz — zaproponował.
- Nie trzeba, dzięki — odparła Lyyli z uśmiechem.
- Serio, nie ma żadnego wstydu w proszeniu o pomoc — naciskał chłopak.
Lyyli zmarszczyła brwi i komentarz Akiego wydał jej się dziwny.
- Naprawdę, doniosę ją do domku — odparła w końcu poważnym tonem.
- Okej, jak chcesz, ale żeby nie było, ja chciałem ci pomóc.
Dziewczyna zamilkła i przestała chcieć rozmawiać z chłopakiem. Jej twarz zmieniła kolor na delikatny czerwony, bynajmniej nie od temperatury.
Impreza przeniosła się wreszcie do wynajętego domku niedaleko wyludnionej plaży. Wokół nie było nikogo przez następne kilka kilometrów we wszystkie strony, więc grupa nie musiała się przejmować narzekającymi sąsiadami. W tle grała nie za głośna spokojna muzyka i cała grupa usiadła na podłodze, tworząc kwadrat. Lyyli i Elma siedziały obok siebie, a obie naprzeciwko miały swoje crushe.
- Dobra, kręć już — Elma popędzała Akiego.
Chłopak zakręcił butelkę, a ta skończyła obrót szyjką wskazując na Liisę.
- Prawda czy wyzwanie? — spytała Lyyli, przeklinając całą te sytuację w głowie.
Nie cierpiała tej gry. Uważała ją za tragicznie nudną i infantylną, bo wiadomo było, że pytania zejdą na tematy łóżkowe, a wyzwania na całowanie się albo gorzej. Znowu czuła się jak w gimnazjum, ale nie chciała nic mówić, bo grę zaproponowała Liisa, a nie znała jej na tyle dobrze, żeby jej to wytknąć.
- Prawda.
- Czy kiedykolwiek całowałaś się z chłopakiem? — spytał Aki.
- Tak.
- A kto to był? — dopytał.
- To drugie pytanie. Możecie się zapytać następnym razem jak butelka wyląduje na mnie — odparła z szerokim uśmiechem.
Teraz to ona zakręciła butelkę i, o losie, wylosowała ona Akiego.
- No to co, mały rewanżyk — zaczęła Liisa. — A ty całowałeś się kiedyś z chłopakiem?
- Co? Ja? Nigdy!
- Co ty taki defensywny się zrobiłeś? — spytała zdziwiona Lyyli.
- No bo z chłopakiem? — spytał zniesmaczony Aki. — Weźcie, to gejowe, dajcie spokój — odparł i wziął butelkę do ręki.
Lyyli coraz bardziej traciła zainteresowanie chłopakiem i coraz bardziej działał jej na nerwy. Elma zauważyła nietęgą minę przyjaciółki.
- Chodź, pomożesz mi nalać nowe drinki — powiedziała do Lyyli i poszły razem do kuchni. — Co jest?
- Jak to co jest? Nie słyszałaś typa? — odparła oburzona.
- No słyszałam, trochę lipa. Skreślasz go już całkowicie?
- Jeszcze po drodze tutaj jak białorycerzował „nie ma wstydu w proszeniu o pomoc” — naśladowała jego głos Lyyli. — Mógł wprost powiedzieć, że jestem słabą kobietą i musi mi pomóc, bo jego męskie ego wystrzeli w kosmos jak tego nie zrobi.
Elma udała, że ma odruch wymiotny.
- Kurwa, no przykro mi, a taki fajny się wydawał.
- Nie wiem, może to alkohol czy coś. Dam mu ostatnią szansę.
- Wiesz, Liisa też nie jest idealna. Wkurza mnie, jak ciągle mnie poprawia. „Mówi się liczba kroków, a nie ilość” bla, bla, bla — naśladowała głos dziewczyny, mając nadzieję, że poprawi tym humor przyjaciółce. — No dobra, to ja wracam, ochłoń sobie jeszcze chwilę, wody się napij czy coś. Będzie dobrze — pocieszała ją dalej i wróciła do reszty grupy.
Lyyli wyjęła telefon z kieszeni i zaczęła nerwowo przeglądać Instagrama.
- Ale gówno — mówiła pod nosem do siebie. — Czasem się zastanawiam, po co ja to w ogóle przeglądam — po pewnej ilości alkoholu dziewczyna zawsze zaczynała mówić na głos do siebie. — O, trailer nowego sezonu „You”, zajebiście — powiedziała i włączyła full screen.
Jak już zniknęło czerwone logo Netflixa, na ekranie pojawiło się kilka klipów przedstawiających Joe’ego w swojej czapce z daszkiem.
- No niewidzialny, jebany — skomentowała Lyyli i zaśmiała się ze swojego żartu.
„Jesteś mordercą” — powiedziała jedna z postaci, a w następnym klipie Joe trzymał w ręce rozciągniętą pomiędzy dwiema rękojeściami żyłkę do duszenia swoich ofiar. Lyyli wpatrywała się w ekran, endorfiny zaczęły wyciekać z jej przysadki mózgowej na myśl o nowym sezonie, a jej dioda na skroni zaczęła migać. Nagle z podajnika obok metalowa ręka wysunęła dziewczynie nóż.
- Co jest, kurwa? — Lyyli zapytała sama siebie, patrząc na metalowe ostrze.
Wzięła nóż, odłożyła go na swoje miejsce do szuflady i wróciła do grupy.
IV
- To ja chyba spadam do swojego pokoju — powiedziała Elma, puszczając oczko Liisie. — Trzeba się kiedyś w końcu położyć.
- Ta — Liisa zrozumiała aluzję — ja też idę. Ziewa mi się już strasznie. Dobrej nocy wszystkim.
Dziewczyny wstały i poszły na piętro do pokoju Elmy. W części wspólnej zostali już tylko Aki i mocno znieczulona Lyyli.
- Dobra, ja też idę. Nie mam już siły, do jutra, Aki — powiedziała, z trudem podniosła się na równe nogi i poszła do swojej sypialni.
Leżała na łóżku i przeglądała ciuchy w sklepie internetowym. Po jakimś czasie uruchomiła tryb incognito i włączyła filmy dla dorosłych. Szybko przeszła ze standardowych klipów do pikantnych scen, zawierających uprzęże, bicze i inne zabawki przez łańcuszek polecanych następnych filmów. Sama była w szoku, że strona zaczęła podrzucać jej takie treści, ale była na tyle pijana, że było jej wszystko jedno. Nagle usłyszała ciche pukanie do drzwi i dźwięk zawiasów. Spanikowana, chciała schować telefon, ale jej otumanione zmysły pozwoliły jej jedynie na odrzucenie go pod łóżko i to z dalej wyświetlanym filmikiem. Całe szczęście wyłączyła zawczasu dźwięk.
- Mam nadzieję, że cię nie budzę — wyszeptał wpraszający się do środka Aki.
- Nie, nie spałam — wydukała wciąż zestresowana Lyyli.
- A, to dobrze. — Uśmiechnął się i zamknął za sobą drzwi. — Bo ja też nie mogę zasnąć.
„Nie mogę zasnąć?” — Pomyślała sobie dziewczyna. Kiedy ona coś powiedziała o tym, że nie może zasnąć? Aki usiadł po drugiej stronie łóżka, ale na tyle blisko, że ich nogi stykały się. Lyyli cały czas myślała o telefonie pod łóżkiem.
- Dobrze nam się dzisiaj pływało, nie? — spytał, kładąc ręce na kolanie dziewczyny.
Lyyli nie wiedziała, co zrobić z tym fantem.
- Woda była ciepła — spanikowała, ale chciała odpowiadać jak najbardziej neutralnie dopóki nie zastanowi się, czy chce zabronić Akiemu się dotykać.
- Twoja skóra pięknie błyszczała od wody — mówił dalej, przesuwając dłoń coraz wyżej.
Dziewczyna wiedziała, że brakuje jej czasu na podjęcie decyzji, ale znieczulony alkoholem mózg wybrał za nią. Nie zabroniła chłopakowi podróżować ręką dalej tylko odwróciła głowę i kontynuowała oglądanie filmu pod łóżkiem. Dioda Lyyli zaczęła migać, a z podajnika wysunęły się kajdanki.
- Ohoho — ucieszył się Aki — nie brałem cię za taką — powiedział i sięgnął po akcesorium.
- Co? — zdziwiła się dziewczyna lecz zanim zdążyła pojąć, skąd ta ekscytacja u chłopaka, ten zdążył przykuć jej ręce do łóżka. — Co to jest?
- Nie martw się, mi też się to podoba — wyszeptał Aki i zaczął zdejmować bieliznę z dziewczyny.
Lyyli pojęła, że jej ręce są skrępowane nad jej głową i nie jest w stanie nic poradzić na to, co dalej się będzie z nią działo.
- Przestań — rozkazała.
- Tak, lubię takie gierki. — Nie przejął się poleceniem chłopak.
- Przestań, odkuj mnie! — krzyknęła Lyyli.
- Wkręciłaś się w to na całego, co? — skomentował Aki, całując wnętrze ud dziewczyny.
- Spierdalaj no! — krzyknęła i kopnęła napastnika kolanem w głowę.
- Ała, pojebało cię?! Ty jesteś jakaś nienormalna!
- Odkuj mnie, psycholu!
Aki wreszcie zastosował się do woli dziewczyny i uwolnił ją z potrzasku. Lyyli złapała telefon oraz swoją oversize’ową koszulę i wybiegła do łazienki, ubierając się w nią po drodze. Zatrzasnęła za sobą drzwi na zamek i usiadła skulona na podłodze. Cała się trzęsła. Odblokowała telefon i wyłączyła film. Uruchomiła Instagrama, chcąc napisać do Elmy, a na jego wierzchu znów pojawił się drugi trailer „You”. Joe stał oświetlony światłem księżyca w odosobnionym miejscu. Wyglądał na wycieńczonego, a w ręku trzymał łopatę. Sensor Lyyli zamigał kilka razy, a wysunięty ze ściany podajnik trzymał silikonowymi palcami nóż.
Chłopak siedział na skraju łóżka skierowany przodem do wejścia. Do pokoju weszła Lyyli i zamknęła za sobą drzwi.
- Słuchaj, źle odczytałem całą tę sytuację — zaczął Aki — ale nie musimy od razu się kłócić. — Podszedł do dziewczyny i złapał ją za talię. — Po co psuć taki fajny wyjazd? — zapytał i poczuł przeszywający ból po lewej stronie brzucha.
Aki odszedł na dwa kroki w tył i spojrzał na swoją koszulkę zmieniającą kolor na szkarłatny. Przeniósł przerażony wzrok na Lyyli, a ta wbiła mu czerwony od krwi nóż w gardło. Upadł na ziemię, a jego oczy straciły zielony kolor.
Lekka bryza wpadła do pokoju przez otwarte okno i był to jedyny dźwięk obecny w domku. Lyyli przypomniała sobie scenę z trailera. Sensor zamigał. Dziewczyna wyjrzała na zewnątrz i zobaczyła wystającą z podwórkowego podajnika łopatę.
V
Noc była dla Lyyli ciężka. Przepracowała ją na autopilocie. Jej ciało wykonywało wszystkie czynności za nią, a ona myślała tylko o tym, jak do tego doszło. Nigdy nie chciała być przykuwana do łóżka. Nigdy nie chciała zabić. Prawda, myślała czasem o śmierci i to nie swojej, ale nie sądziła, że jest w stanie wcielić te myśli w życie.
Martwe ciało Akiego było ciężkie. Mimo zaistniałej tragedii, Lyyli myślała o tym, że mogła upodobać sobie niższego chłopaka na ten wyjazd. Byłby lżejszy. Wywlekła zawinięte w splamione krwią prześcieradło chłopaka i położyła go w krzakach za domem. Podniosła tak wygodnie podstawioną jej łopatę przez podajnik sensoryczny i wbiła ją w ziemię. Ta na szczęście była miękka i metalowe ostrze zagłębiało się w niej jak w maśle. Albo jak nóż w ciele. Lyyli była zdumiona odtwarzając w głowie moment penetracji. Wydawało jej się, że skóra i mięśnie będą na tyle solidne czy scalone, że wbicie w nie noża będzie trudne, a okazało się, że nie mogła się bardziej mylić. Nawet czterolatek by sobie poradził. Lyyli zadawała sobie cały czas pytanie, co się z nią teraz stanie. Czy powinna powiedzieć o tym Elmie? Co w ogóle powinna powiedzieć? Czy jeśli rozważałaby na poważnie przyznanie się do winy, to stałaby teraz w ogródku i kopała głęboki dół? Na pewno nie. To pytanie było załatwione. Pozostało jedno — co dalej?
Metaliczny zapach krwi unosił się w powietrzu. Lyyli chciała wreszcie zakopać go głęboko pod ziemią. Każdy zamach łopatą przybliżał ją do końca. Z jednej strony dziewczyna nie mogła się doczekać, aż dół będzie wypełniony Akim i z powrotem zasypany, a z drugiej nie chciała kończyć tej czynności, bo wiedziała, że zostało jej jeszcze sprzątanie pokoju i korytarza, którym wlokła denata. Do wschodu słońca zostały zaledwie dwie godziny. Dziewczyna poszła kilkadziesiąt metrów dalej i powykopywała niewielkie kwadraty ziemi z trawą. Przykryła nimi świeżo ubity kopczyk za domkiem. Praktycznie nie było go widać.
Wnętrze pokoju wyglądało trochę jak rzeźnia. Lyyli zdziwiła się, jak dużo krwi znajduje się w ludzkim ciele. Zanim jednak zabrała się za wycieranie jej usiadła na suchym kawałku podłogi. Wciąż nie wiedziała, co powiedzieć rano dziewczynom. Jej sensor na skroni zaświecił się. Tak samo jak jej telefon. Ten dodatkowo zawibrował, mimo że Lyyli wyłączyła tę funkcję dawno temu. Wyciągnęła smartfona z kieszeni i odblokowała go. Na ekranie pojawiła się polecana dla jej profilu recenzja filmu z 2017 roku na Filmwebie. „Ten post ma ponad sześć lat” — pomyślała i rozwinęła recenzję. Film był o mężczyźnie, który zamordował swoją żonę, a potem przez kilkanaście miesięcy okłamywał wszystkich wokoło i to bardzo skutecznie. Lyyli mogła teraz przejść do sprzątania pokoju.
Zaschnięta krew bardzo trudno schodzi. Dziewczyna miała tylko nadzieję, że rozcieńczony wodą z detergentem płyn ustrojowy nie wsiąknie w panele podłogi. Kiedy Lyyli weszła do łazienki w poszukiwaniu przyrządów do mycia, te czekały już na nią wyselekcjonowane w wiaderku trzymanym przez silikonowe palce. To była zdecydowanie najcięższa noc, jaką dziewczyna kiedykolwiek przeżyła. Chciała tylko się położyć i obudzić się znowu na dźwięk alarmu. Zawinąć się w swoim kokonie z kołdry i poleżeć jeszcze kilka minut. Potem zaparzyć kawę i wyjść do pracy.
Na sam koniec, kiedy podłoga była już nieskazitelnie czysta, Lyyli poszła do pokoju Akiego i zabrała jego rzeczy. Wsadziła je wszystkie do jednej torby, wypchała ją kamieniami i utopiła w wodzie. Następnie napisała krótką wiadomość na kartce i położyła ją na łóżku chłopaka. Wreszcie mogła pójść do swojego pokoju i położyć się w zapasowej pościeli, którą znalazła w domku. Już świtało, ale nawet mimo promieni słonecznych padających na jej twarz, Lyyli zasnęła momentalnie.
Obudził ją śmiech dziewczyn dochodzący z kuchni.
- Wstawajcie, śpiochy! — wykrzyczała Elma i weszła z hukiem do pokoju przyjaciółki. — O, a ty sama? — zapytała zdziwiona.
- Tak — odparła ledwo żywa Lyyli.
- Wyglądasz jak trup, coś się stało?
- Potwornie gorąco było w nocy i nie mogłam zasnąć.
- A gdzie Aki?
Lyyli oblały zimne poty.
- A gdzie ma być?
- No tak szczerze to myślałam, że może z tobą.
- Pewnie u siebie śpi — odparła już z opanowaniem.
Dziewczyna wydrapała się z łóżka i dołączyła do Liisy w kuchni.
- Dzisiaj ja jestem sensorem i to ja przewiduję — zaśmiała się, podając Lyyli filiżankę parującej kawy.
- Dzięki.
- Ej, Akiego nie ma! — wykrzyczała z jego sypialni Elma.
- Może poszedł na spacer czy coś — zasugerowała jej przyjaciółka.
- Patrzcie na to. — Elma położyła na stole kartkę papieru z krótką wiadomością, napisaną jeszcze kilka godzin temu przez Lyyli.
- Ot tak sobie odjechał? — zdziwiła się Liisa. — Coś zaszło między wami? — spytała i spojrzała na Lyyli.
- Nie, nic się nie stało — odparła i wzięła łyk kawy. — Może zwyczajnie mnie nie polubił.
VI
Każdy dzień Lyyli mijał teraz tak samo. Zaczęła spotykać się z Elmą coraz bardziej sporadycznie. Częściowo dlatego, że przyjaciółka zajęta była teraz swoją nową dziewczyną, a częściowo, ponieważ nie potrzebowała kontaktu z ludźmi. Wolała siedzieć sama i własne towarzystwo zupełnie jej wystarczało. Znaczy jej i telefonu. Tak jak nigdy się z nim nie rozstawała, tak teraz praktycznie nie spuszczała go z oka. Stał się dla niej swoistym mesjaszem, który wyznaczał jej życie dzień za dniem. W końcu to on był w stanie uruchomić jej sensor.
Kiedy kończyła pracę, odpalała telefon i przeglądała internet bez większego celu. Miganie jej sensora i towarzysząca temu wibracja w skroni stała się dla Lyyli uspokajaczem, bez którego nie mogła się obejść przez dłużej niż kilkanaście minut. Tego dnia leżała na kanapie z głową opartą o podłokietnik. Polecane przez algorytm treści wrzuciły ją tym razem do świata produkcji herbaty. Upragnione działanie sensora wreszcie zagościło w skroni dziewczyny, a z podajnika obok wysunęła się paczka suszonych indyjskich liści z instrukcją, jak je zaparzyć. Lyyli wzięła je do ręki, położyła na blacie i scrollowała dalej.
Inteligentny algorytm wiedział, czym następnie zainteresować użytkowniczkę, i wyrzucił jej na feed Instagrama kilkadziesiąt postów ułożonych jeden za drugim o okularach VR. Sensor zamigał, a Lyyli dostała powiadomienie, którego kawałek można było przeczytać na podglądzie: „Dziękujemy za złożenie zamówienia w naszym sklepie. Przesyłkę zapakujemy w najbliż…”.
Następna tura postów była o recenzjach książek. Sensor zamigotał i Lyyli dostała kolejne powiadomienie o zakupie dwunastu książek, ale tylko tych które dostały notę od recenzentów przynajmniej cztery na pięć.
Lyyli przeglądała dalej internet w poszukiwania kolejnej dozy wibracji w skroni, kiedy przerwał jej dzwonek do drzwi. Dziewczyna niechętnie ruszyła się z miejsca, postawiła telefon na specjalnie zamontowanym uchwycie przy drzwiach i otworzyła je bez sprawdzania przez wizjer, kto to. Chciała to mieć jak najszybciej za sobą.
Na klatce schodowej stało dwoje umundurowanych policjantów, co sprawiło, że nogi Lyyli stały się miękkie jak z waty.
- Dzień dobry, pani Virtanen?
- Tak, o co chodzi?
- Chcieliśmy zadać pani kilka pytań w sprawie zniknięcia pana Akiego Laine. — Głos policjantki był delikatny, ale wyraźnie stanowczy. — Możemy wejść?
Lyyli zamilkła i nie miała pojęcia, co odpowiedzieć. Spojrzała na telefon ustawiony za otwartymi drzwiami w taki sposób, że tylko ona go widziała. Jej sensor zawibrował, a na telefonie wyświetlił się mem z Chandlerem Bingiem zamykającym drzwi.
- Czego dokładnie chcą się państwo dowiedzieć? — zignorowała prośbę policjantki Lyyli. — Jestem bardzo zajęta, zaraz muszę wracać do pracy, widzi pani, pracuję na drugą zmianę do dwudziestej drugiej.
- Z naszego śledztwa wynika, że to pani była ostatnią osobą, która miała jakiś kontakt z panem Laine.
Sensor Lyyli ponownie zawibrował, powodując zastrzyk endorfin w mózgu dziewczyny, a na telefonie wyświetlił się post na Instagramie pod tytułem „Jak lepiej wypaść przed rozmówcą w trzech prostych krokach”. Dziewczyna momentalnie przeczytała wszystkie trzy.
- Możliwe — odparła w końcu i opuściła ręce, które wcześniej trzymała splecione na klatce piersiowej.
- Czy w przeddzień zniknięcia pana Laine zauważyła pani coś niepokojącego w jego zachowaniu?
- Co na przykład?
- Czy był zdenerwowany, mówił o jakichś problemach, zachowywał się inaczej niż zwykle… — wymieniała policjantka.
Lyyli ponownie zamigotał sensor i na telefonie włączył się fragment filmu „1922” na Netfliksie z napisami, bo głos był wyłączony. Scena przedstawiała rozmawiającego szeryfa z farmerem kilka dni po zniknięciu jego żony.
- Coś wspominał o swoich studiach, że jest zawalony nauką. Myślę, że z tego powodu musiał wyjechać wcześniej — odpowiedziała po chwili na pytanie dziewczyna.
- Tak bez słowa? — dopytywała funkcjonariuszka.
- Nie znaliśmy się tak dobrze. Widocznie uznał, że nie jest nam winien wyjaśnień — powiedziała i nastąpiła chwila ciszy. — Czy to wszystko?
- Mamy jeszcze jedno pytanie — wtrącił się policjant, który do tej pory stał w milczeniu.
- Tak? — Lyyli uśmiechnęła się niewinnie.
- Sprawdziliśmy historie wszystkich podajników w domu i jeden wpis wydał nam się dziwny. — Na te słowa policjanta Lyyli ponownie się zestresowała. — O godzinie pierwszej szesnaście rano była pani w łazience i pod wpływem pani sensora z podajnika wysunął się nóż. Pamięta to pani?
Sensor Lyyli ponownie zamigotał i na telefonie wyświetlił się wpis na forum prawniczym, jak należy rozmawiać z adwokatem przeciwnej strony.
- Tak, oczywiście, że pamiętam — odparła dziewczyna.
Policjant patrzył się na nią, czekając na rozwinięcie odpowiedzi, ale Lyyli nie zamierzała odpowiadać na niezadane pytania.
- Do czego był pani potrzebny nóż kuchenny w łazience?
- Musiałam otworzyć nową pastę do zębów, a miałam akurat obcięte paznokcie i nie miałam jak tego zrobić — odparła po krótkim zastanowieniu.
- Nie byłyby do tego lepsze na przykład nożyczki do paznokci?
- Możliwe — zaśmiała się Lyyli — ale ja zawsze używam noży do takich rzeczy, takie wychowanie, cóż poradzić. Sensor musiał zareagować na moje upodobania i wysunął nóż.
Policjanci spojrzeli po sobie w milczeniu.
- Czy mogę pomóc państwu w czymś jeszcze? — zapytała Lyyli z uśmiechem.
- To wszystko, dziękujemy za pani czas — powiedziała policjantka i wraz ze swoim partnerem poszła do windy.
Lyyli zamknęła drzwi za nimi i wzięła telefon z uchwytu. Następnie wróciła na kanapę i jak gdyby nigdy nic zaczęła ponownie scrollować przez lawinę postów, szukając kolejnego bodźca, który wprawiłby w wibracje sensor w jej skroni.