Aleksander Purysta
4 min readOct 23, 2017
Z infografiki “Zaburzenia psychiczne”.

W artykule “Pracobójca, czyli historia Aleksandra” ukułem określenie “pracobójca”. Zanim wrócę do swojej historii chciałbym pochylić się nad tym terminem i dziś napisać tylko i wyłącznie o tym. Dla mnie “pracobójca” to pułapka współczesnej gospodarki opartej na usługach, w którą wpadam ja i rzesza mi podobnych osób.

Z miejsca jednak zaznaczę, że nie mam żadnej wiedzy medycznej, a więc wszystkie moje sugestie, które znajdują się poniżej są tylko i wyłącznie spekulacjami laika. Choć może nie do końca laika, ponieważ termin “pracobójca” silnie odnosi się do wiedzy socjologicznej i psychologicznej, a akurat w tych dziedzinach mam pewne umocowanie — w końcu człowiek po coś spędził te kilka lat w Instytucie Socjologii. Dodam jeszcze, że nie mam zamiaru bardzo szczegółowo pochylać się nad problemem, liczę, że tematem zainteresują się bardziej kompetentni ludzie i będą potrafili użyć go we właściwy sposób. Przed moją publikacją google pokazywał dwa wyniki na frazę “pracobójca”.

Temat pracobójstwa na pewno jest związany z takimi zjawiskami jak pracoholizm, wypalenie zawodowe czy work-life balance, chciałbym jednak odciąć się od nich i spróbować opisać czysty problem pracobójców. Nie mam zamiaru dawać rad czy rozwiązywać czyichś problemów, chcę tylko aby rzesza osób, która stale rośnie, przejrzała się w tym jak w lustrze i zastanowiła się, czy chce coś z tym zrobić. Na sam koniec zaznaczę, że nie tworzę nowego, wyimaginowanego problemu, daje tylko polską nazwę czemuś co jest znane i opisywane od blisko 50 lat. Karōshi, czyli pracobójca.

Jako laik, który nie chce poświęcać za dużo czasu problemowi z nie swojego podwórka, przywołam tylko trochę treści z artykułu na Wikipedii o Karōshi:

- “nie dotyka szarych pracowników, ale przeważnie ludzi sukcesu. Obciążenie stresem jest bardzo istotnym czynnikiem”.

Spotkałem na swojej drodze już całkiem sporą grupę ludzi, którzy będąc na topie, mając swoje agencje reklamowe, wyrobione nazwiska, rewelacyjnych klientów, dobre zespoły, gdzieś znikali. I to znikali momentalnie. Czasem udało im się to zrobić w całkiem niezłym stylu, w miarę zamykając tematy za sobą. Oczywiście znikali raczej z powodu depresji, która w Polsce jest nagminna w takich sytuacjach, w przeciwieństwie do społeczeństwa azjatyckiego nie mamy tak rozbudowanej kultury śmierci, aby targać się na swoje życie. Kilka samobójstw też kojarzę, choć nigdy bezpośrednio mnie to nie dotknęło. Dlaczego pracobójstwo dotyka najczęściej ludzi sukcesu? Bo w pewnym momencie chcesz zrealizować bardzo dużo super rzeczy, bo masz taką możliwość, więc je realizujesz. Kompletnie zapominając o kosztach takiego działania.

- “odnosi się do przypadków zgonów lub poważnych uszczerbków na zdrowiu spowodowanych schorzeniami krążeniowo-sercowymi (jak zawał mięśnia sercowego), których przyczyną jest sprzężenie nadciśnienia i miażdżycy z bardzo silnym przeciążeniem pracą”.

I o ile depresja w Polsce jest najczęściej miękką poduchą dla pracobójcy, to jeśli ktoś nie wpadnie w tę deprechę, to najprawdopodobniej dopadnie go zawał, albo wylew. W końcu mamy “rewelacyjną” kulturę pracy w postaci kawy, redbulla i ciągłych nadgodzin, a gdy jesteś przedsiębiorcą, to właściwie nie masz nadgodzin, bo musisz zapierdalać cały czas. Ofiar związanych z całkowitym zignorowaniem potrzeb swojego organizmu w Polsce będzie coraz więcej.

Ok i teraz po kolei:

- “Większość ofiar tego zjawiska to pracownicy umysłowi” — czyli zakładam, że odkrywam czubek góry lodowej. Bo o ile ja widzę problem na swoim podwórku, to już kątem oka widzę jak pracują znajomi prawnicy, lekarze, ba nawet psychologowie, nie wspominając o znajomych przedsiębiorcach z branż przeróżnych.

- “Cechą wspólną dla przypadków pracobójców jest zbyt dużo pracy i stres” — lustereczko?

- “ W Japonii popularna jest praca wielogodzinna” — no a w Polsce wszyscy pracują w tygodniu maksymalnie 40 godzin, wiadomo.

Po czym poznać, że możesz myśleć o sobie jako o potencjalnym pracobójcy?

“We wszystkich przeanalizowanych przypadkach karōshi w Japonii w latach 1974–1990 śmierć dotykała osób pracujących ponad sześćdziesiąt godzin w tygodniu, mających ponad pięćdziesiąt nadgodzin w miesiącu i niewykorzystanych ponad połowy urlopów”.

Nie wiem, czy muszę dodawać coś więcej. Usiądź sobie drogi czytelniku, otwórz excel, kalendarz albo inny program do zarządzania swoim czasem i policz jak to u Ciebie wygląda.

W moim odczuciu pracobójstwo ma też dodatkową chorobę towarzyszącą. Alkoholizm, ale też inne uzależnienia. Nawet nie próbuję policzyć, ilu znajomych usprawiedliwia swoje picie stresem w pracy. W branżach, gdzie alkohol jest wykorzystywany funkcjonalnie, przy wszystkich galach, konferencjach, festiwalach i pokazach, gdzie nie idąc na “after” właściwie możesz pozbawić siebie pracy, jak to bywa np. w branży aktorskiej. Ten alkoholizm potrafi uratować człowieka od innych konsekwencji, choć oczywiście na nadciśnienie nie pomoże.

Na sam koniec, aby pokazać, że problem jest obecny w Polsce przywołam publikację z zeszłego roku. Jest ona też bardzo istotna na chwilę pisania tego artykułu, bo właśnie trwa głodówka rezydentów w Łodzi i rozpoczynają swoją głodówkę lekarze w Gdańsku. 10 miesięcy temu zjawisko Karoshi zostało użyte do opisu nagłośnionej śmierci lekarki z Białogardu. Zapewne sporo osób będzie się zastanawiać dlaczego o takich rzeczach pisze facet związany z marketingiem. No cóż, poznałem Karoshi dzięki kryzysowi wokół agencji mediowej Dentsu.

Możemy oczywiście jako ludzie z branży, warszawka, czy szerzej jako społeczeństwo i jego instytucje, czyli Państwo, zignorować ten problem, warto jednak pamiętać, że w samej Japonii umiera z tego powodu około 20 000 ludzi.

Drogi czytelniku, na sam koniec, mam do Ciebie prośbę. Masz w znajomych lekarza albo dziennikarza? Podeślij mu ten artykuł, niech poczyta i może zainteresuje się problemem, bo chyba nie często można trafić na nieopisany problem, który w Polsce może zabijać od kilkuset do kilku tysięcy ludzi rocznie.

Publikację tę dedykuję zmarłym przedwcześnie Ani i Pawłowi.

Aleksander Purysta

Rocznik 83. W Sieci Wyborczo Niezależny. Nie szukam łatwych odpowiedzi.