Polskie drogi… (w szczególności we Wrześni i okolicach)

Uziel
9 min readJun 28, 2022

--

Coś jest nie tak w technologii naprawy/budowy dróg w Polsce. I nie wiem z czego to wynika — z kosztów (czyli braku środków na wykończenie dróg), czy z tego, że w Polsce tak po prostu jest, tak będzie i tak ma być. Bo wygląda to trochę tak, że — porównując to np. z ekipą budowlaną wykańczającą mieszkanie, gdzie inwestor sam sobie musi posprzątać mieszkanie po wyjściu tej ekipy — kierowcy powinni sami sobie posprzątać drogę po zakończeniu prac przez drogowców, jeśli im się nie podoba chlew, jaki po sobie drogowcy zostawili. Bo przecież oni mieli tylko naprawić/załatać/zbudować drogę, a sprzątanie należy do sprzątaczy…

Pierwszy przykład - łatanie drogi w Nekli:

Nekla

Łaty są, ale wokół nich na całej szerokości nawierzchni leży grys/żużel, który nie zmieścił się w zaklejanych dziurach (lub którym posypana została smoła/lepik którą/którym zalano dziurę). Teoretycznie po paru dniach grys powinien przykleić się do łaty, a nadmiar powinien zostać uprzątnięty, żeby nie stwarzać zagrożenia na drodze (odpryski z kół i uderzenia w lakier/lampy/szyby aut, niebezpieczeństwo poślizgu, upadku i doznania uszczerbku na zdrowiu przez rowerzystę lub motocyklistę). Ale po co… Może wiatr w ciągu najbliższego roku zwieje ten syf, albo deszcze zmyją. Tylko że deszcze zmyją to do rynsztoków, które się zapchają i na ulicy będzie oprócz kamieni także stojąca woda.
I dokładnie tak to w tej chwili wygląda, a od łatania minęły pewnie z 2 miesiące:

CPR-y i DDR-y to kolejna historia… Tutaj panuje jeszcze większy dramat. Bo o ile na drodze, gdzie jeżdżą samochody/TIR-y jest jakaś szansa, że w końcu taki żużel czy piach po zimie zostanie zwiany, choćby przez ciągły powiew powietrza z tych aut, o tyle na ciągu P-R już nie. A więc jeśli rowerzystom się nie podoba, że im drogowcy naświnili na nawierzchni, niech sobie przywiozą miotły i sami sobie posprzątają…

I tak — Wierzyce. Po łataniu (prawie nowej zresztą) nawierzchni, na kostce CPR-u kupa asfaltu i żużla… I weź sobie potem zdrapuj ten asfalt i smołę z ramy i z koszulki na plecach.

Wierzyce

CPR w Wierzycach bliżej S5 wygląda tak:

30–80% powierzchni kostki pokryte piachem, kamieniami, gałęziami i szyszkami, a przejścia dla pieszych prawie już nie widać pod warstwą kamieni z drogi, w którą przechodzi warstwa bitumiczna.

Nawierzchnia na DDR między Wierzycami a Czerniejewem to zapomniany świat. Żwir, kamienie, żużel, gałęzie, szyszki. O ile o te dwa ostatnie ciężko winić służby drogowe, o tyle piach z zimy powinien być uprzątnięty. Ale po co — wiatr do grudnia pewnie to zdmuchnie, a jak nie zdmuchnie, to przy pierwszych przymrozkach nie będzie trzeba sypać na nowo piachem… A jak się rowerzystom nie podoba… patrz wyżej. Ja się rządzącym i drogowcom nie prosiłem o DDR. Sami to wyprodukowali, żeby im się “statystyki” poprawiły, a mnie przepisy drogowe zmuszają do tego, żeby po tym gównie jeździć. A jeździć po tym się nie da, bo rządzący po wyprodukowaniu tego mają to głęboko w d… Nikt się już tym nie interesuje. Służby drogowe też nie. A mnie się wydaje, że taki DDR należy do pasa drogowego i tak samo powinien być utrzymywany w stanie użyteczności, jak jezdnia dla aut. Jeśli jest w stanie zagrażającym bezpieczeństwu rowerzysty, to najzupełniej w świecie pojadę ulicą, a nie DDR-em. Bo jeśli np. w PoRD jest zapis, że rowerzysta jest zobowiązany jechać poboczem, “jeśli nadaje się ono do jazdy”, to logiczne jest przeniesienie tego na DDR — “jeśli nadaje się do jazdy”. A wielokrotnie po prostu się NIE NADAJE.

DDR Wierzyce-Lipki
DDR Wierzyce-Lipki
DDR Wierzyce-Lipki

Kolejnym, kompletnie niezrozumiałym dla mnie jest sposób wykańczania pobocza wzdłuż nowo wylewanych dywaników asfaltowych, choć niekoniecznie nowych. Pobocza są albo wysypywane białym tłuczniem (lub jest to resztka podsypki pod nawierzchnię bitumiczną) albo sypkim asfaltem (żużlem czy jak to tam się nazywa). Efektem tego jest ciągłe przedostawanie się tego sypkiego materiału na nawierzchnię asfaltową i stwarzanie zagrożenia dla rowerzystów (możliwość poślizgu na zakręcie i upadku / uszkodzenie opon), motocyklistów (możliwość poślizgu i upadku) i dla aut (odpryski lakieru, uszkodzenia lamp i szyb). Taką obecność żużla / tłucznia / kamieni / nieraz nawet wręcz głazów można zaobserwować teraz WSZĘDZIE, na niemal dowolnie wybranym skrzyżowaniu czy zakręcie i to nie tylko na ulicach, na których odbywa się ruch samochodowy i samochody nie mieszczą się na nawierzchni i ciągle zrywają to sypkie pobocze i “przesypują” je na ulicę (zakręty, skrzyżowania), ale nawet na ciągach pieszo-rowerowych! To już jest totalny skandal.

Jeden z takich “kwiatków” drogowych znajduje się na 90-stopniowym zakręcie (Września, nad zalewem przy tamie) i wjechanie rowerem na taki asfalt pokryty żużlowymi kamieniami o średnicy pół cm do 1 centymetra może się skończyć upadkiem i obrażeniami. A jeżdżą tam też dzieci. I tutaj raczej żaden samochód, pokonując zakręt, nie “chwycił kołami” pobocza. Po prostu drogowcy po raz kolejny zlali sprawę posprzątania po sobie, a ekipa rządząca, ma to albo totalnie w d…, albo nie było żadnego odbioru technicznego i nikt z nich nie był tam od czasu zakończenia prac.

Zalew wrzesiński
Zalew wrzesiński

Naprawdę nie można było tego wykończyć inaczej? Jeśli założono, że nie można tam posadzić trawy, bo ludzie będą “ścinać” zakręt, idąc po tej trawie, to trzeba było ten “skrót”, po którym zapewne będą ludzie chodzić, też wylać asfaltem, a nie wysypać sypkim żużlem!

To samo kawałek dalej, przy stanicy wędkarskiej, również na zakręcie 90 stopni, na którym można zaliczyć poślizg i upadek na tym żużlu:

Zalew wrzesiński

Skrzyżowanie Miodowa-Wiejska w Przyborkach k. Wrześni:

Przyborki k. Wrześni

Jadąc rowerem ulicą Miodową i skręcając w Wiejską trzeba bardzo uważać, żeby nie zaliczyć uślizgu przedniego koła na tym żużlu i nie spotkać się sam na sam z asfaltem.

A od drugiej strony ulicy Wiejskiej, na zakręcie od strony Psar, też jakiś geniusz drogowy postanowił “utwardzić” pobocze na zakręcie żużlem. Efekt ten sam — połowa tego żużla leży na nawierzchni asfaltowej stwarzając zagrożenie dla rowerzystów, tych jadących samemu, a także tych z dziećmi na fotelikach, a także dla motocyklistów. Trzeba naprawdę mieć pusto w głowie, żeby nie umieć sobie wyobrazić czym grozi taki stan nawierzchni na zakręcie…

Przyborki, ul. Wiejska
Przyborki, ul. Wiejska

Sytuacja występuje także na drogach krajowych. I tak: K92 w Psarach Małych k. Wrześni, wyjazd z ulicy Przylesie. Tutaj również inżynier wyliczył, że droga wyjazdowa ma mieć tyle a tyle metrów szerokości, ale asfaltu ma być 1,5 szerokości mniej, żeby było taniej, a te brakujące 1,5 metra zostawimy w formie sypkiej. Efekt? Znów kamienie na skrzyżowaniu.

Psary Małe, ul. Przylesie
Psary Małe, ul. Przylesie

Wyjechaliśmy na K92 i jedziemy w stronę Poznania. W Podstolicach na skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną skręcamy w lewo w ul. Sosnową i zaraz w prawo w Kwiatową. I tutaj znów prawie zaliczamy upadek na rowerze, bo na zakręcie znów leży kilka kilogramów piachu zmieszanego z kamieniami i żużlem. Tutaj to można nawet nazwać to całą wydmą, bo góra tych kamieni leży prawie na całej szerokości pasa ruchu. Oczywiście dlatego, że na zakręcie zabrakło asfaltu i zakręt w połowie wykończony jest “na sypko”.

Podstolice
Podstolice

Jadąc ulicą Kwiatową i dalej Szkolną, czyli “serwisówką” wzdłuż K92 w kierunku Nekli, w Gierłatowie koło firmy Busimport natrafiamy na NOWIUTKIE SKRYŻOWANIE. Tutaj nie dość, że też zabrakło asfaltu na wykończenie poboczy, to jeszcze cała skarpa przy nowym przystanku jest tak dziadowsko zbudowana, że praktycznie spływa na drogę… Za chwilę nawierzchnia asfaltowa, przy ruchu jaki się po niej odbywa, zacznie pękać i też spadać na serwisówkę.

Gierłatowo k. Nekli
Gierłatowo k. Nekli
Gierłatowo k. Nekli

No i nie mogło się obyć bez pokrycia 1/3 szerokości nawierzchni grysem/żużlem pozostałym po asfaltowaniu. Posprzątać — przypomnijmy — powinni sobie rowerzyści albo inni użytkownicy drogi, jeśli się coś nie podoba…

Gierłatowo k. Nekli

I znów — naprawdę nie można było wylać 2 metrów kwadratowych asfaltu więcej na tym zakręcie, żeby samochody nie łapały tego sypkiego pobocza i nie wywalały tego żużla na asfalt??????

Gierłatowo k. Nekli

I to samo skrzyżowanie z drugiej strony trasy K92. Znów masa kamieni na nawierzchni asfaltowej.

Gierłatowo k. Nekli
Gierłatowo k. Nekli

Z kolei pobocze na drodze K92 w połowie szerokości przykryte jest żużlem. A tutaj dopuszczalna prędkość wynosi 100 km/h. Trochę wiatru albo samochód, który wjechał z jakiegoś powodu na pobocze, a potem z niego ruszał i mamy na pasie ruchu kamienne “pociski” wylatujące spod kół i uszkadzające lakier, lampy i szyby…

Spływający z pól czy poboczy piach, to również bolączka wspomnianego wcześniej CPR wokół zalewu wrzesińskiego. 10 lipca nawierzchnia (świeżo po remoncie) wyglądała tak:

Zalew wrzesiński

I oczywiście nikogo nie interesuje, że pole spływa na chodnik i pokrywa całą jego nawierzchnię. Ważne, że można się było pochwalić na FB, że poszerzono CPR. Potem niech się już dzieje co chce…

Trochę dalej od Wrześni położonym “babolem” jest CPR w Wólce, biegnący do Strzałkowa. Tutaj też jakiś “inżynier drogowy” postanowił wysypać część pobocza żużlem, który oczywiście został przesypany przez wyjeżdżające z pobliskiego zakładu na powierzchnię CRP. DODAM — ZNÓW NA POKONYWANYM PRZEZ ROWERY ZAKRĘCIE, więc znów możliwy poślizg, upadek i obrażenia.

Pobocze trasy krajowej 91 w okolicach Siedlca:

K92 Siedlec
K92 Siedlec

Jedziesz sobie szosówką 40 km/h i nagle wpadasz w taką zaspę z żużla. Poślizg przedniego koła, upadek, wypadasz na pas ruchu, wprost pod koła TIR-a i potem można ci tylko odśpiewać “Niech aniołowie zawiodą cię…”

Ta sama miejscowość w okolicach kościoła i cmentarza. Oczywiście też wyjazd z nieutwardzonej drogi bocznej, z której połowa materiału znalazła się na pasie ruchu. Tutaj nie mówimy już o drobnym żużlu, tylko o kamlotach z tłucznia, które leżą sobie na środku pasa ruchu:

cdn.

--

--