Magdalena Kotnis

Prezesura Magdaleny Kotnis w ZARR to przykład samorządowego sposobu nadzorowania i wydatkowania dotacji europejskich. Domaganie się korzyści majątkowych zamian za zwroty weksli beneficjentom projektów europejskich to praktyki znane i dokumentowane w mediach przez wielu beneficjentów.

John Andersen
9 min readJan 23, 2017

Nadzorowani przez Kotnis inspektorzy celowo dopuszczali się błędów kontroli i zbierania dokumentów, pomijali weryfikacje wydatków, a także nie dopełniali obowiązków służbowych w związku z realizacją czynności publicznych.

Magdalena Kotnis została wyznaczona przez Marszałka Województwa Zachodniopomorskiego jako prezes Zachodniopomorskiej Agencji Rozwoju Regionalnego S.A. ZARR odpowiada za nadzorowanie realizacji projektów europejskich i prawidłowości wydatkowania środków publicznych. Jak wynika z zeznań sądowych, prowadzona przez nią Zachodniopomorska Agencja Rozwoju Regionalnego S.A. nie prowadziła niezbędnych weryfikacji dokumentów składanych w projekcie, pomimo iż obowiązek ten wynika z umowy z Polską Agencją Rozwoju Przedsiębiorczości oraz przepisów prawa.

Pomimo braku nadzoru i kontroli, to zarządzany przez Kotnis ZARR S.A. wystawiał protokoły kontroli wraz ze szczegółowym wykazem czynności jakie powinny być przeprowadzane w toku kontroli celem potwierdzenia prawidłowego dostarczenia sprzętu i realizacji usług. Kolejne protokoły, na polecenie Magdaleny Kotnis, wystawiane były przez inspektorów agencji w których potwierdzano prawidłową realizację projektu, tj. zgodną z zasadami obowiązującymi w umowie. Pisemne poświadczenie iż w projekcie dochowano zasad obowiązujących w umowie zostało zakwestionowane przez Ministra Rozwoju, co oznacza iż już na etapie dokumentacji pokontrolnej dopuszczano się przestępstwa poświadczenia nieprawdy w protokołach kontroli zatwierdzonych przez inspektorów działających na polecenie Kotnis.

Projekty realizowane przy udziale środków europejskich nie mogą zmieniać właścicieli w trakcie okresu trzech lat od zakończenia ich realizacji. Po tym okresie udziały w realizowanych przedsięwzięciach mogą obejmować nowi inwestorzy. W ostatnich miesiącach realizacji pięcioletniego projektu spółka aktywnie poszukiwała inwestora. Poszukiwania te miały charakter publiczny. Spółka publikowała m.in. wyniki sprzedaży osiągane w Polsce oraz poza granicami kraju. W tym czasie do spółki zgłaszało się wielu inwestorów, a także poważne propozycje inwestycyjne oraz szereg różnych oferentów świadczących różnego rodzaju wątpliwe usługi doradcze.

W tym samym czasie spółka zaczęła otrzymywać również anonimowe telefony, w których domagano się od nas wpłaty pieniędzy na rzecz firmy związanej z Panią Kotnis — jako pewnej formy “podziękowania” (łapówki) za “udaną współpracę” przy realizacji projektu, do którego udało się pozyskać zagranicznego inwestora. Zgodnie z żądaniami szantażystów, pieniądze miały być wpłacone na konto Kotnis w zamian za udzielenie przez szantażystów rzekomej “pomocy” przy sprzedaży udziałów inwestorowi. Propozycje te były oczywiście odrzucane przez spółkę już podczas każdej rozmowy telefonicznej.

Niestrudzeni szantażyści w kolejnych anonimowych telefonach grozili pracownikom spółki, że sprzedaż spółki może być również utrudniona, jeżeli spółka nie będzie współpracować z szantażystami. Spółka oczywiście nigdy nie podjęła negocjacji z szantażystami, ponieważ zasady jakimi się spółka kieruje zabraniają płacenia jakichkolwiek łapówek. Formułowanie propozycji korupcyjnych oraz płatna protekcja stanowią oczywiście przestępstwo na szkodę spółki. Policja i prokuratura nigdy nie podjęły tego wątku i nigdy nie udało się ustalić tożsamości szantażystów.

Finalnie już kilka tygodni później po odrzuceniu propozycji szantażystów, Kotnis działając w imieniu ZARR w grudniu 2014 r. zawiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa — wskazując dokumenty i wypłaty środków w ramach projektów jakie ZARR akceptował celem wypłaty naszej spółce w trakcie realizacji projektu. Magdalena Kotnis w swoim zawiadomieniu informowała iż zmieniła zdanie co do zasadności wypłat tych środków.

Kotnis w swoim zawiadomieniu argumentowała iż pozyskała rzekomo “nowe informacje” od rzekomo “anonimowych osób”. Anonimy miały wskazywać, iż zatwierdzone przez nią wypłaty dokonano niezgodnie z umową. Kotnis konkretnie wskazywała w zawiadomieniu, iż została oszukana przez prezesa beneficjenta, jakie ten złożył zaświadczając o braku powiązań osobowo-kapitałowych spółki z wykonawcami. Kotnis kłamała w swoim zawiadomieniu przed prokuratorem iż złożenie nierzetelnego oświadczenia stanowi przestępstwo oraz twierdziła iż za pomocą tego oświadczenia została oszukana, czym zeznała nieprawdę.

Najciekawsze jednak iż w swoim zawiadomieniu Kotnis domagała się w prokuraturze ukarania niepokornego beneficjenta — domagając się dla siebie lub swojej agencji zwrotu nienależnych pieniędzy, w związku ze złożeniem przez niego rzekomo fałszywego oświadczenia, na podstawie którego środki te zostały wypłacone beneficjentowi. Choć oświadczenie o braku powiązań osobowo-kapitałowych oczywiście nie było fałszywe, Kotnis nigdy nie miała prawa domagać się żadnych pieniędzy: ani dla siebie, ani dla prowadzonej przez siebie spółki.

Faktycznie przecież zgodnie z warunkami umowy — ani Kotnis, ani ZARR nigdy nie były uprawnione do podejmowania żadnych pieniędzy, nawet jeśli oświadczenia o braku powiązań osobowo-kapitałowych okazałyby się fałszywe. Faktycznie zawiadomienie Kotnis w ogóle nie uzasadniało domagania się od spółki żadnych pieniędzy, ponieważ zgodnie z prawem i umową o dofinansowanie, to nie ZARR S.A. jest uprawniona do podejmowania zwrotów nienależnie wypłacanych środków. Składanie zawiadomienia o niepopełnionym przestępstwie w celu wyłudzenia nienależnego świadczenia jest przestępstwem, umotywowany chęcią zagarnięcia pieniędzy beneficjenta.

Faktycznie jednak jedyną instytucją jaka mogła domagać się zwrotu środków była Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, jednak ta nigdy nie była zainteresowana żadnym postępowaniem prokuratorskim. Umowa jasno wskazuje iż ZARR jedynie wypełnia określone obowiązki PARP, jednak wszelkie zwroty nienależnych środków umowa wymaga aby wpłacać na konto wskazane przez PARP, a nie do kasy ZARR. Wskazane przez Kotnis dokumenty okazały się rzetelne. W ostatecznych ustaleniach sama Kotnis przyznała przed sądem iż kontrahent o którym słyszała z anonimowych źródeł faktycznie nie był przecież powiązany osobowo-ani kapitałowo. Skoro Kotnis wiedziała iż w zawiadomieniu wskazała niepopełnione przestępstwo, to dlaczego domagała się pieniędzy od beneficjenta?

Zatem należy zastanowić się na ile w ogóle powodem złożenia takiego zawiadomienia była chęć uzyskania korzyści dla siebie lub spółki która Kotnis reprezentuje. Jeśli spółka uległaby namowom prokuratury, przyznała się do przedstawienia nierzetelnych dokumentów i wpłaciłaby środki na rzecz Kotnis lub spółki którą reprezentuje to, doszłoby to przestępstwa. Jednocześnie nie doszłoby zwrotu niesłusznie pobranych środków publicznych w myśl umowy dotacji, a zatem taka wpłata z góry byłaby niezgodna z prawem. Środki nigdy nie mogłyby trafić na konto PARP, ponieważ jedyny prawny sposób ich wpłacenia polega na zwrocie tych środków przez beneficjenta na konto wskazane przez PARP, a nigdy takiego konta nie wskazano.

Jednocześnie jeszcze w trakcie prowadzenia tak wszczętego postępowania przez prokuraturę ZARR S.A. odmówił spółce wydania weksla, jaki spółka — jak każdy beneficjent — złożyła do ZARR S.A. wyłącznie na ściśle określony okres realizacji projektu. Zgodnie z precyzyjnymi zapisami umowy okres zabezpieczenia jest ściśle określony. Okres ten upłynął z dniem 2 lipca 2015 r. i tego dnia spółka oczekiwała jego zwrotu celem sfinalizowania sprzedaży udziałów inwestorowi z Malty. Tego dnia inspektor Anna Płusa, w ostatnich dniach pracy odmówiła jednak wydania tego weksla. W osobistej rozmowie powołała się na ustalenia z Panią Kotnis wedle których weksel zostanie zwrócony spółce wówczas gdy spółka za niego wpłaci do ZARR nienależne pieniądze.

Tym samym ZARR S.A. bezprawnie zatrzymał własność spółki posługując się sfabrykowanym zawiadomieniem o fałszowaniu oświadczeń w projekcie. Zgodnie z informacją przedstawioną przez Annę Płusę, to Kotnis właśnie domagała się pieniędzy w zamian za zwrot bezprawnie zatrzymanego weksla i wycofanie bezpodstawnych oskarżeń z prokuratury. Ostatecznie wiele tygodni później PARP wezwał beneficjenta do zwrotu tych środków, jednak wezwanie to nie spełniało wymogów decyzji administracyjnej, i było spreparowane z tak licznymi błędami, że nie ma możliwości uznać inaczej aniżeli iż zostało ono wytworzone tylko po to aby uzasadnić żądania Kotnis.

Jeszcze w kolejnych miesiącach Kotnis tłumaczyła iż odmowa wydania weksla wynikała z decyzji administracyjnej, jaka rzekomo miała dopiero zostać doręczona i która to uzasadniała rzekomo wstrzymanie jego zwrotu beneficjentowi w terminie wskazanym w umowie. Faktycznie decyzja PARP datowana 29 czerwca, a dostarczona 13 lipca okazała się decyzją wadliwą. W tej sprawie stanowisko zajął zresztą tak samo Minister Rozwoju, jak i Minister Cyfryzacji wzywając dyrektora Radosława Runowskiego z PARP do wydania prawidłowej decyzji administracyjnej w miejsce tej przygotowanej na kolanie. Sam Radosław Runowski również zaprzeczył ażeby jego pismo z dnia 29 czerwca było decyzją, a jak potwierdził sąd — było jedynie krytyką realizowanej umowy.

Decyzja Kotnis o zatrzymaniu weksla w dniu 2 lipca 2015 r. była zatem całkowicie bezprawna i nie znajdowała podstaw ani w umowie o dofinansowanie, ani w żadnej wiążącej decyzji administracyjnej — jaka istniała w tamtym czasie gdy odmówiono wydania weksla. Zatrzymanie weksla nie mogło bowiem odbyć się z prawem, jeśli podstawą zatrzymania weksla miała być decyzja administracyjna, która dopiero w tamtym czasie rzekomo miała zostać wydana, a taka miała by w ogóle moc skutek prawny tylko w momencie jej doręczenia. Zatrzymanie weksla dnia 2 lipca 2015 r. było całkowicie bezprawne i kompletnie nieuzasadnione żadnym dokumentem mającym skutek prawny. Rzekoma decyzja administracyjna z dnia 29 czerwca 2015 r., o której mówiła Kotnis okazała się nic nie wartą krytyką realizacji umowy (jak to określił sąd), a faktyczna decyzja administracyjna nie została doręczona nawet przez kolejne 6 miesięcy od czasu odmowy wydania weksla.

Prokuratura przez ponad rok badała szczegółowo zawiadomienie Pani Kotnis w wyniku czego okazało się, że w sprawie nie doszło ani do składania nierzetelnych dokumentów, ani do wyłudzenia dotacji. Zawiadomienie o składaniu fałszywych oświadczeń o braku powiązań kapitałowo-osobowych przez beneficjenta, jakie Kotnis sfabrykowała — okazało się kompletną bzdurą, która przeczyła treści oświadczeń. Prokurator tłumaczyła iż to Magdalena Kotnis wprowadziła w błąd prokuraturę, co do znaczenia oświadczenia. Kotnis złożyła zawiadomienie, choć jak wynika z jej własnych zeznań — już w momencie składania tego zawiadomienia posiadała dostęp do wszystkich dokumentów wskazujących iż wszystkie oświadczenia składane przez beneficjenta w projekcie były oczywiście rzetelne i prawdziwe.

Prokuratura nigdy nie wyjaśniła na jakiej podstawie zawiadomiono o niepopełnionym przestępstwie. Prokuratura także nigdy nie wyciągnęła konsekwencji wobec Kotnis i Płusy, które ostatecznie w trakcie postępowania wycofały się z oskarżeń o składanie fałszywych oświadczeń, choć zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie samo w sobie jest przestępstwem i powinno natychmiast uruchomić reakcję prokuratury.
Analiza przedmiotowych oświadczeń brutalnie obnażyła niekompetencje Kotnis, która wprowadzała w błąd organy swoim zawiadomieniem. W efekcie fabrykowania zawiadomienia o przestępstwie Kotnis nigdy nie otrzymała pieniędzy jakich domagała się od spółki. Nigdy nie mogły być one ani przekazane przez beneficjenta, ani zabezpieczone przez prokuratora.

Jak wynika z zeznań Kotnis, prokurator Karwowska wielokrotnie kontaktowała się z Kotnis i Płusą, również telefonicznie, a wszystkie Panie z powodzeniem współpracują przy różnych innych postępowaniach w związku z realizacją projektów z dotacji europejskich. Prokuratura nigdy nie wyjaśniła jak mogło dojść do wszczęcia postępowania na podstawie fałszywego oskarżenia, w ramach którego dochodzono nienależnej kwoty wskazanej w zawiadomieniu Pani Kotnis, dlaczego prokuratura domagała się od beneficjenta wpłaty na rzecz ZARR, ani czemu ZARR nie zwrócił spółce weksla zgodnie z umową. Spółka nigdy nie otrzymała weksla jaki powinien być jej zwrócony. Urząd Skarbowy nigdy nie otrzymał podatku od sprzedaży spółki inwestorowi.

Warto zaznaczyć że sama Kotnis podpisała zawiadomienie o przestępstwie, chociaż jak wynika z zeznań sądowych — wiedziała o tym że oświadczenia o braku powiązań osobowych, które wskazała w zawiadomieniu — dotyczą jedynie umów nawiązanych po 5 stycznia 2011 r., a jak zeznali inni świadkowie — oczywiście miała dostęp do umów spółki z wykonawcami, z których wynika iż umowy te faktycznie nawiązane były jeszcze w 2010 r., co wynikało wprost z dokumentów jakie przedłożyła sama Kotnis w prokuraturze.

Zawiadamiając prokuraturę Kotnis nie posiadała żadnych dowodów na zaistnienie przestępstwa, ponieważ trudno za taki uznać anonimowy donos który może spreparować każdy lub informacje publicznie dostępne, do których również Kotnis miała dostęp. Składając zawiadomienie do prokuratury Kotnis przynajmniej zatem godziła się na to że zawiadomienie to może być nieprawdziwe. Zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie, jest oczywiście przestępstwem.

Sama prokurator Karwowska, jeszcze 2 lipca wydawała się zszokowana tym że Kotnis domagała się pieniędzy w zamian za weksel, ponieważ zapewniała iż wyjaśniła dostatecznie Kotnis i Płusie iż wszystkie pomyliły się zawiadamiając prokuraturę o składaniu nierzetelnych oświadczeń w projekcie. Działania prokuratury sprowadziły się jedynie do wyjaśnienia iż nigdy nie doszło do ukrycia weksla, ponieważ zgodnie z wiedzą beneficjenta, znajduje się on nadal w siedzibie ZARR S.A. W związku z przekroczeniem uprawnień, ukryciem rzeczy oraz bezprawnym zatrzymaniem rzeczy przedstawiciele beneficjenta złożyli zawiadomienia i wyjaśniania na policji. Policja ani prokuratura do dzisiaj nie podjęły czynności w sprawie, ani nie odmówił prowadzenia dochodzenia.

Sama Kotnis w swoich własnych zeznaniach sądowych z rozbrajającą szczerością przyznawała iż pod jej kierownictwem ZARR nie weryfikuje dokumentów beneficjentów, oraz nie sprawdza oświadczeń jakie składają w realizowanych projektach, pomimo iż zadania te wynikają z ustawowych obowiązków oraz zostały powierzone jej agencji przez zarząd województwa w ramach realizacji zadań publicznych. Kotnis nigdy nie wyjaśniła dlaczego akurat w przypadku tego beneficjenta kluczowe dokumenty w projekcie zniknęły z ZARR S.A. pomimo przekazywania ich w trakcie projektu za protokołem, a następnie były ponownie zbierane dopiero w 2015 r. Również prokuratura nie podchwyciła również tego zagadnienia, choć w dokumentach już PARP stwierdzał braki, a dodatkowo okazywało się że były one uzupełniane fałszywkami, np. dokumentacją zdjęciową nieistniejących przedmiotów.

Kotnis nigdy nie wyjaśniła tego jak doszło do zaniedbań przy weryfikacji dokumentów, co zarzuciła jej agencji zwierzchnia Polska Agencja Rozwoju Regionalnego. Kotnis nigdy nie wyjaśniła jak doszło do tego że składała zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, a w trakcie postępowania prokuratorskiego informowała że dopiero zbiera dokumentację projektu informując beneficjenta że nie przesądza o zaistnieniu jakichkolwiek nieprawidłowości. Kotnis nigdy nie przeprosiła zarządu beneficjenta za składanie zawiadomienia niezgodnego z prawdą, choć wszystkie zarzucane przez nią przestępstwa, faktycznie się nie wydarzyły, co wynikało już z samych dokumentów jakie złożyła w prokuraturze. Finalnie Kotnis, zwracając się podczas rozprawy do pokrzywdzonego, jedynie zapowiedziała że powinniśmy wspólnie pracować nad tym aby anonimowe donosy nie powstawały.

Tym samym Karwowska, Kotnis, a także Płusa stworzyły między sobą układ zamknięty — przypadkowo realizując plan całkowicie zgodny z zapowiedziami szantażystów, tj. utrudniając sprzedaż spółki inwestorowi, co ostatecznie zresztą się nie udało. Jedynie Kotnis przyznała się w aktach sądowych iż faktycznie pozyskiwała informacje oraz instrukcje od anonimowych osób — wskazując po kompromitacji iż to anonimowi informatorzy doprowadzili ją do działania pod wpływem błędu (IV K 422/16). Oprócz zmarnowanych milionów środków publicznych, jedyną osobą, która poniosła jednak konsekwencje służbowe byli inspektorzy Płusa oraz Kolinko — odpowiedzialne za prowadzenie projektu odpowiednio z ramienia ZARR i PARP, które rozstały się ze swoimi stanowiskami.

--

--