Zmiany krycia i jak je obejść

Łukasz Woźny
Blog Don't Lie
Published in
10 min readNov 15, 2017

Nie ma wielkiej filozofii w defensywnych zmianach krycia. Zawodnik w ataku wychodzi postawić zasłonę dla drugiego — z piłką w rękach lub bez — a obrońcy pilnujący graczy uczestniczących w dwójkowej akcji zwyczajnie zamieniają się koszykarzami do pilnowania. Ty odpowiadasz za mojego, a ja za twojego zawodnika. Wydaje się proste. Przy odpowiedniej realizacji w łatwy sposób można wyeliminować zagrożenie, które pojawiłoby się w momencie, gdyby któryś z zawodników atakujących — przy innym schemacie obrony — uzyskał więcej przestrzeni. A tak mu ją zabierasz, bo po wyjściu po zasłonie od razu naprzeciwko już czeka obrońca. Podstawowa myśl defensywy zakłada, by skrócić przestrzeń na parkiecie i całość sprowadzić do pojedynku 1vs1, co pozostaje kluczowe przy odpowiedzi na pytanie dla kogo tak naprawdę korzystna jest zmiana krycia.

Odpowiedź na powyższe pytanie nie jest tak jednoznaczna jak mogłoby się wydawać, bo w tym przypadku istotny jest kontekst. W uproszczeniu są dwa match-upy, które dla ofensywy są lepsze niż reszta — wysoki zawodnik mający na sobie niższego, gdy może wykorzystać siłę, warunki fizyczne i wzrost, by znaleźć drogę do kosza, a także niższy gracz mogący skarcić wyższego swoją szybkością, dynamiką i pierwszym krokiem w zdobyciu punktów. Mniejsze zło — albo i nie — wyrządzają mis-matche, w których konkretny skrzydłowy ma umiejętności, by poradzić sobie z zawodnikami z kilku pozycji dajmy na to 1–4. OG Anunoby jest tutaj dobrym przykładem i Toronto Raptors pozwalają swojemu debiutantowi regularnie zmieniać krycie — często przynosi to zamierzony skutek, bo OG ma uniwersalność, która pozwala mu pilnować różnorodnych graczy: tych szybkich, ale też umiarkowanie silnych. Czasem zabrnie to za daleko jak w meczu z Chicago Bulls, gdy Anunoby przejął krycie Robina Lopeza, a ten w izolacji zdobył na nim punkty — mimo pomocy centra — ale koniec końców jest to wpisane w ryzyko. No właśnie, ale w jakie ryzyko?

Tutaj może kryć się odpowiedź na pytanie dlaczego zmiany krycia są tak popularne. Tak jak wcześniej wspomniałem celem switchów w obronie jest sprowadzenie akcji do izolacji, ewentualnie innego rodzaju pojedynku 1vs1. A to jest styl, od którego nowoczesna koszykówka odchodzi, przez co sprawiasz, że rywal przechodzi ze swojej gry na rzecz tej bardziej tradycyjnej. Napisał o tym Ben Falk w artykule na temat zmian krycia:

„Jest przyczyna, dla której koszykówka oparta na izolacjach jest jak przeniesienie się w czasie do lat 90. Nowoczesna koszykówka odeszła od gry jeden na jednego na rzecz bardziej dynamicznego stylu opartego na pick and rollach. Poziom umiejętności w lidze cały czas się podnosi: jest więcej rzutów i podań z różnych pozycji w ataku, przez co pojawia się więcej korzyści poprzez ruch zawodników i kolejne zasłony, a defensywa dzięki temu ma mniej wyborów, by bronić takie akcje bez oddawania czegoś dobrego. Dzięki zmianom krycia w obronie można zabrać te przewagi (…), a niektóre niekorzystne mis-matche wyrównujesz możliwością wrzucenia piasku w atak przeciwnika, zabierając mu płynność i sprawiając, że ten zaczyna grać w wolniejszym, brzydszym i bardziej mozolnym stylu ”.

I to jest klucz, bo nagle wciągasz przeciwnika na swoje terytorium (i kwestia, czy ten się dostosuje, o czym za chwilę). Również jak wspomniał dalej Falk mądrzejsze obrony będą w stanie „załagodzić” najbardziej skrajne zmiany krycia i zatuszować je ewentualną pomocą lub sprawić, by zdarzały się rzadziej niż można byłoby się spodziewać (coś o czym Falk nie wspomina, to niebezpieczeństwo, że twój zawodnik w obronie będzie całkowicie poza pozycją np. center wyciągnięty spod kosza przy switchu bez piłki na rozgrywającego).

Ciekawą ilustracją są tutaj poprzednie play-offy Isaiaha Thomasa. 175 centymetrowy rozgrywający sprawiał wrażenie, ze względu na swój wzrost, łatwego celu dla przeciwników, by właśnie grać przez niego i szukać go w mis-matchach. I z jednej strony było to podejście słuszne — nie tylko chcesz znaleźć słabości swojego rywala i wykorzystać je do maksimum, ale też męczysz najlepszego zawodnika przeciwnika, sprawiając że ten musi pracować w obronie. Jednak z drugiej wyłączasz wspomniane flow w ataku i grasz tak jak oczekuje od ciebie przeciwnik, nawet więcej — zaczynasz szukać innych rozwiązań niż te, które wypracowywałeś przez cały sezon regularny. Wspominam o tym, bo Isaiah skończył z największą liczbą bronionych izolacji i akcji w post-up (po 32 — łącznie 64) w swoim zespole, a przecież ze względu na kontuzje zagrał w trzech meczach mniej niż reszta kolegów. Co ciekawe zakończył play-offy z najlepszą skutecznością w bronionych izolacjach, oddając ledwie 0,69 punktu na posiadanie i przyzwoite 0,88 punktu w post-up. Fakt, zdarzało się, że bronił zawodników z dalszego szeregu, ale to jest właśnie to czego defensywa chciała: by nie czołowy gracz szukał punktów z obrońcą na sobie.

Warto też w tym miejscu wspomnieć, że sytuacja 1vs1 to nie jest koszykarki Graal, czyli mozolne szukanie jak najlepszego rzutu w każdym posiadaniu. Bardzo często możemy zaobserwować jak kolejni zawodnicy oddają trudny rzut przez ręce — długie dwójki — gdy na zegarze pozostało co najmniej 10 sekund do końca akcji. To jest dla mnie o tyle zaskakujące, że zdarza się to wśród zawodników, którzy spokojnie są w stanie wytworzyć sobie pozycję do rzutu, gdy tego czasu zostanie mniej i zmierzam do tego, że czemu nie spróbować znaleźć wcześniej lepszej pozycji dla siebie lub partnera z zespołu, a w ostateczności zdecydować się na bezpośredni pojedynek. Czy właśnie m.in. nie tego oczekuje się od najlepszych zawodników, by polegać na nich, gdy wszystko inne zawiedzie?

Wracając jednak do samych zmian krycia, najprostszym sposobem na walkę z nimi może być trzymanie się podstawowych założeń — najprościej mówiąc, granie swojego, czyli pozostawanie w ruchu, szukanie kolejnych zasłon, wprowadzanie zamętu w szeregi rywala, tak by ten w pewnym momencie nie wiedział co dalej robić. Bo każda zmiana krycia — zwłaszcza przy tych bez piłki — wprowadza szanse, że u rywala zaszwankuje komunikacja, przez co w pewnym momencie ktoś będzie wolny.

Dlatego też chciałem pokazać kilka pokazać kilka akcji z tego sezonu, w których w mniej lub bardziej kreatywny sposób niektóre drużyny walczyły ze zmianami krycia i szukały optymalnych rozwiązań, wykraczających poza wyczyszczenie strony do izolacji, oddania piłki w mis-matchu i baw się. Zacznę od najlepszych pod względem improwizacji Golden State Warriors, którzy prawdopodobnie najczęściej muszą walczyć ze zmianami krycia, głównie przez trudny do obrony system gry oparty na nieustannym ruchu, podaniach i zasłonach bez piłki. Łatwiej będzie przekazać sobie krycie niż biegać po kolejnych zasłonach — tu wychodzi właśnie skracanie przestrzeni z pierwszego akapitu.

Przy okazji warto nadmienić, że w poprzednim sezonie Warriors byli w low-7 pod względem izolacji i posiadań w post-up, a także na ostatnim miejscu w pick and rollach na piłce, czyli bardziej statycznych akcjach lub takich, na które łatwiej się przygotować, a na pierwszym miejscu w ścięciach, sytuacjach off-screen i transition, czyli bazujących na wszystkim na czym bazują Warriors (gwiazdką może być 7. mecz finałów z 2016 roku, gdy o mistrzostwie zadecydowały właśnie akcje 1vs1 po zmianach krycia — Kyrie Irving trafił decydującą trójkę po switchu na Stephena Curry’ego, a Curry po tym jak jego krycie przejął Kevin Love już nie zdołał wyrównać).

Poniższa akcja pokazuje GSW w najlepszym wydaniu — piłka chodzi, zawodnicy wymieniają się pozycjami, a rywal stara się nadążyć zmianami krycia. Dzieje się tyle, że najlepiej będzie obserwować tylko Curry’ego, który po tym jak Nuggets dwa razy zmienią na nim krycie — pierw Splasz Brata przejmie Wilson Chandler w pick and rollu z Kevinem Durantem, a potem Nikola Jokić przy wjeździe z piłką Curry’ego do kosza — odda czystą trójkę z rogu.

Tych zmian krycia było więcej — Durant miał na sobie trzech innych zawodników, Draymond Green dwóch — niemniej zastosowano ich aż tyle, że obrona Nuggets ostatecznie upadła w tym posiadaniu. Switche zostały skontrowane ruchem zawodników. Curry zdecydował się zaatakować Nikolę Jokicia bez piłki, po tym jak wcześniej przy wjeździe do kosza pozbył się jej z rąk. Być może, gdyby Serb został przy Currym — gdyby wiedział, że za niego odpowiada — ten oddawałby przynajmniej kontestowany rzut.

Jednak najbardziej imponujące w tej akcji okazało się szybkie wyczyszczenie strony dla Curry’ego bez piłki, po tym jak ten znalazł się już w rogu i dał sygnał pozostałej trójce, by się przemieściła. Klay Thompson ściął do środka, akcja przeniosła się w przeciwnym kierunku i nagle Curry był sam. Dzięki temu Nuggets nie mieli jak wysłać pomocy do Curry’ego, ale też Warriors odwrócili uwagę od tego, że najważniejsze rzeczy nie dzieją się po drugiej stronie z piłką, a tam gdzie za chwilę ona trafi — wszyscy zawodnicy Nuggets skupili się właśnie na piłce (Jokić) — czyli do wolnego Splasz Brata. GSW mogło wcześniej oddać rzut, ale cierpliwie szukało tego najwłaściwszego i go znalazło.

Ruch zawodnika bez piłki pomaga, by w końcu pokonać switche i małym, ale cennym, elementem są w biegu zmiany kierunków. Łatwiej o złapanie obrońcy poza swoją pozycją, na wykroku, a także można liczyć na częstszy błąd w komunikacji defensywy kto za kogo ma odpowiadać. Na kolejnym przykładzie warto obserwować Evana Fourniera, który próbuje uwolnić się po kolejnych zasłonach, po drodze zaliczając dwie zmiany krycia wśród obrońców.

Najważniejszy moment ma miejsce, gdy DJ Augustin i Terrence Ross zbiegają z rogów w przeciwnych kierunkach, a Fournier udaje, że biegnie postawić zasłonę, dla któregoś z nich, ale momentalnie zmienia kierunek i obiega Nikolę Vucevicia. Spokojnie przemieszczający się do rogu Ross także zmienia kierunek biegu i wraca się do miejsca, z którego zaczął posiadanie.

Fournier odbił się, gdy pilnujący go obrońca skupił wzrok na piłce, a podążający za Rossem zawodnik Memphis Grizzlies nie spodziewał się, że ten zmieni kierunek biegu i przez chwilę wyglądał jakby chciał zmienić krycie. Ale było już za późno i w sprytny sposób udało się wypracować czystą trójkę dla Francuza, a także wyczyścić stronę, tak by żaden z graczy Grizzlies nie mógł wyjść z pomocą. Defensor Fourniera zgubił się na zasłonie, a Marc Gasol nie miał jak zareagować na ewentualne wyjście do strzelca, przez to, że wszystko działo się za jego plecami. Komunikacja przy zmianach krycia jest ważna i po części tutaj mogło jej zabraknąć.

Na następnej sytuacji komunikacja okazała się dobra — Bulls dwa razy zmienili krycie na zasłonach bez piłki CJ-a Milesa i Anunoby’ego — ale to nie wystarczyło, by powstrzymać strzelca przed open-3. Miles uwolnił się na ostatniej pin-down zasłonie od Jakoba Poeltla, na której zgubił się obrońca.

Drogę do dobrej pozycji otworzył ruch zawodnika bez piłki, a także kolejne zasłony, które do czegoś prowadziły — dzięki tej pod koszem udało się wyczyścić stronę dla Milesa, a także wprowadzić zamieszanie, w którą stronę pójdzie dany zawodnik: kto jest celem w danej akcji? Wprawdzie łatwo domyślić się, że będzie to Miles — na co obrona Bulls do tego momentu była przygotowana — lecz przypuszczalnie gdyby wstawić w tej sytuacji np. Curry’ego/ Klaya/ Duranta, to jeszcze bardziej utrudniałoby rywalowi odpowiednie reakcje.

Innym często wykorzystywanym sposobem na pokonanie switchów są „slip screeny”, w których zawodnik udaje, że wybiega postawić zasłonę, ale nigdy tego nie robi i zamiast tego wykonuje pop…

… lub zbiega w stronę kosza, co wprowadza zamieszanie w defensywie, bo jak wspomniał Falk „gdy nie ma zasłony niejasnym jest, czy powinna nastąpić zmiana krycia, przez co defensywa musi być na tej samej stronie”.

Ponownie — komunikacja ma tutaj ogromne znaczenie, bo bez niej będą pojawiały się błędy wynikające właśnie z jej braku: niepotrzebne podwojenia otwierające dogodne pozycje na dystansie lub pod koszem i możliwość, że któryś z broniących graczy znajdzie się w sytuacji, gdy będzie pomiędzy dwoma atakującymi, w gruncie rzeczy pilnując pustą przestrzeń. A w przypadku próby nadrobienia pomyłek wyjściem do pomocy kontrą będzie ruch piłki i otwierające podanie do wolnego człowieka (jak wyżej, gdzie Wayne Ellington wykonuje „slip”, zbiega na trójkę i oddaje piłkę do rogu, z którego właśnie poszła pomoc).

Można też doszukać się posiadań, w których drużynie atakującej uda się już wypracować dogodny mis-match i wydawałoby się, że pozycja sprzyja, by dograć w to miejsce piłkę, lecz zespół szuka jeszcze bardziej optymalnego rozwiązania. To wprowadza większą różnorodność i poniekąd tworzy zsynchronizowany chaos — obrona skupia się na powstrzymaniu niekorzystnego dla siebie mis-matchu, dzięki czemu można odwrócić uwagę rywala i zaatakować przeciwnika w inny sposób.

Poniżej jeden z takich przykładów — wprawdzie nie pojawiła się standardowa zmiana krycia, ale przez świadomą decyzję/ niechlujstwo w powrocie do obrony wytworzył się cross-match, w którym John Wall krył wyższego TJ-a Warrena. Skrzydłowy Phoenix Suns pokazuje, że ma dogodną pozycję blisko kosza, ale piłka do niego nie dociera. Dlatego wybiega bardzo wysoko i atakuje Walla bez piłki, ścinając do kosza, jak tylko rozgrywający Washington Wizards odwrócił wzrok od pilnowanego przez siebie gracza.

Z potencjalnie korzystnej sytuacji do zdobycia punktów udało się wytworzyć jeszcze lepszą (obserwując piłkę widać również zmianę krycia w pick and rollu, po której Alex Len ma niewiele zmieniający mis-match w izolacji).

Tutaj jeszcze jeden klip z podobną myślą, w której po wypracowanej zmianie krycia — Gasol dwa razy stawia zasłonę dla kozłującego, by stworzyć dogodny dla siebie mis-match wysoki-niski — piłka nie trafia od razu do gracza z korzystnym pojedynkiem. Defensywa Magic była przygotowana właśnie na takie rozwiązanie poprzez wysłanie potencjalnej pomocy — wysokie wyjście Aarona Gordona z rogu — i sprytnie utrudniła możliwość bezpośredniego podania do Gasola.

Wciąż: Grizzlies mogli podać do swojego centra, ale wiązało się to z większym ryzykiem. A tak piłka poszła w ruch, trafiła do rogu — przez co Gordon musiał tam wrócić — i Doktor wybiegł po podanie po czym oddał rzut blisko kosza. Rywalom udało się po drodze doprowadzić do pierwotnego match-upu, ale ostatecznie nie miało to większego znaczenia.

Podobnych przykładów jest znacznie więcej, ale należy zaznaczyć, że są to mimo wszystko trudne sytuacje — od zawodników wymaga się większych umiejętności i uniwersalności niż w przypadku ograniczenia się do pojedynku 1v1, gdzie poniekąd wszystko sprowadza się do tego, czy dany gracz trafi swój rzut. Jednak w przypadku posiadań, w których uczestniczy większa liczba zawodników, ci pozostają w ruchu, a piłka „chodzi” pojawia się większa szansa na bardziej korzystny analitycznie rzut. Wydaje się także, że jeżeli zmiany krycia są nowoczesnym, bardzo często wykorzystywanym przed kolejne drużyny rozwiązaniem, to odpowiedzią na nie powinna być próba wyprzedzenia sposobu gry, a nie cofnięcie się w nim. Nie zawsze się uda, ale warto próbować, bo nagroda po prostu jest okazalsza.

--

--

Łukasz Woźny
Blog Don't Lie

NBA junkie. Lubię Milwaukee Bucks, Houston Rockets, Giannisa Antetokounmpo i Miasteczko Twin Peaks.