5 lat Transparent Data — czyli company story od 2-osobowego startupu do stabilnej, ale nadal zwinnej firmy technologicznej

Transparent Data
Blog Transparent Data
7 min readJun 29, 2018

Dokładnie 5 lat temu, 29 czerwca 2013 roku, w jednej z poznańskich kawiarni spotkało się dwóch mężczyzn.

Pierwszy przyszedł z pomysłem nowoczesnej platformy informacji gospodarczej, która wiąże dane z różnych rejestrów, zamiast pokazywać je wybiórczo. Drugi, z programistycznymi umiejętnościami pozwalającymi urzeczywistnić tę wizję.

Arek Hajduk i Łukasz Gajos — bo o nich mowa — złożyli wówczas podwaliny pod firmę, którą jest dziś w pełnym swoim kształcie Transparent Data. Charakter, misja i specyfika działania — to wszak zawsze pochodzi od założycieli i ewoluuje z czasem wraz z rozwojem przedsiębiorstwa.

Tydzień później, 5 lipca, rozpoczęli pracę nad projektem w biurze. Kolejny miesiąc później, 8 sierpnia 2013, w Krajowym Rejestrze Sądowym pojawiła się po raz pierwszy spółka, która z czasem formalnie przekształciła się w Transparent Data.

Po 5-u latach obecności na rynku, transparentnie opowiadamy nasze company story

Wywiad z założycielami Transparent Data — CEO, Arkiem Hajdukiem i CTO, Łukaszem Gajosem

Arek Hajduk i Łukasz Gajos, założyciele Transparent Data

Zacznijmy od powrotu do korzeni. Arek, pamiętasz jeszcze jak narodził się w Twojej głowie pomysł na firmę?

AH.: Oczywiście. Zaczęło się od tego, że ktoś na zachodzie robi coś lepiej od nas, a my możemy zacząć robić to lepiej niż na zachodzie.

Był rok 2011. Pracowałem wówczas jako manager w funduszu inwestycyjnym i na co dzień szukałem informacji o firmach i ludziach, którzy za nimi stoją. To, co znajdowałem na polskim rynku (o ile w ogóle mogłem coś znaleźć) było albo nieuporządkowane albo podane w formie tak trudnej do skonsumowania, że każdorazowo ręce mi opadały. W pozostałych przypadkach informacje te były niesamowicie drogie. Z kolei, gdy przeszukiwałem zagraniczne serwisy natykałem się na wyśmienitą prezentację danych, ale z miejsca było widać, że dane te nie są kompletne, bo przetwarzają informacje tylko z kilku wybiórczych źródeł.

Nisza pojawiła się sama.

Ale firma powstała dopiero dwa lata później, w 2013…

AH.: Prawda. Już w 2011 roku zacząłem rozglądać się za kimś z pomysłem na platformę internetową polskiej informacji gospodarczej w kogo mógłbym zainwestować. Nikt się jednak nie pojawiał przez miesiące. Postanowiłem więc sam wyjść z inicjatywą i po szybkim teście ze znajomym developerem, który potwierdził, że da się pobierać dane w czasie rzeczywistym z polskich rejestrów, zacząłem szukać CTO do spółki. Kogoś, kto technologicznie będzie w stanie urzeczywistnić, to co miałem w głowie.

I w ten sposób poznałeś Łukasza…

AH.: Tak. Przyszedł na spotkanie zaczynając rozmowę od zdania “w wolnym czasie ściągnąłem sobie na dysk bazę KRS” choć nie mówiłem wcześniej, co dokładnie za serwis planuję stworzyć. Spodobało mi się to podejście — ciekawość i zaangażowanie.

Od razu zatem rozpoczęliście pracę nad prototypem Prześwietl.pl?

AH.: Nie. Rozsądnie najpierw umówiliśmy się na 3 dni testowania tego, czy potrafimy siedzieć w jednym pokoju bez okien (śmiech na wspomnienie pierwszego wynajmowanego biura) i wypracować wspólnie jakiś mini serwis.

Był to przodek Prześwietl.pl?

AH.: Nie, choć zasady przetwarzania danych podobne. Trenowałem wówczas do triatlonu, więc poprosiłem Łukasza o stworzenie platformy, która z różnych źródeł gromadzić będzie wyniki zawodów. W 3 dni postawiliśmy serwis i okazało się, że komunikacja między nami działa jak powinna.

ŁG.: Ja to wspominam trochę inaczej. Mi te 3 dni przypominały rozmowę o pracę w “starym stylu” — “przyjdź na chwilę i dostań taaaaaaaakie zadanie”. Wcale nie było tak fajnie, jak opowiada Arek, bo w praktyce podchodził co chwilę i zamiast spoglądać na przetwarzanie danych, rzucał mi przez ramię czymś w stylu “a może ta linia powinna być czerwona?”, gdzie od początku mówiłem mu, że grafikę i front-end będziemy musieli zlecić komuś innemu.

Ale mimo wszystko postanowiłeś wejść w spółkę?

ŁG.: Wróciłem do domu, przemyślałem wszystko i stwierdziłem, że pomysł jest nadal dobry. Że różnie może być z przyszłością projektu, ale w sumie oszczędności mam, dzieci nie mam (jeszcze wówczas), kredyt się spłaca, żona powoli też. Pracę jako programista zawsze znajdę. Więc OK. Spróbujmy.

Jakieś kluczowe wspomnienie z pierwszych miesięcy waszej współpracy?

ŁG.: Dwa. Pierwsze to, to że wystartowaliśmy z Prześwietl.pl dopiero w grudniu, zamiast we wrześniu jak zakładaliśmy. Baza danych ściągała się bez większych problemów, ale napotkaliśmy trochę trudności z wizualizacją danych i wypuszczeniem pierwszej iteracji, która rzeczywiście będzie przyjemna dla użytkownika w obsłudze. Drugie wspomnienie jest takie, że i ja i Arek zapomnieliśmy o jednej istotnej sprawie — jak już zbudujemy produkt, to ktoś go przecież będzie musiał sprzedawać.

I jak wybrnęliście z tego “niedopatrzenia”?

AH.: Najpierw pozyskaliśmy fundusze na przetrwanie ze SpeedUp, a później skupiliśmy się na budowie procesów sprzedażowych.

ŁG.: Jak to w małej firmie na początku, gdy każdy zajmuje się wszystkim, zaczęliśmy wykorzystywać, co się da. Pamiętam doskonale jak Arek bywał na rozmowach z Klientami i mówił, że mamy w bazie firmy, których nie ma nawet jeszcze MSiG. Czasem Klient pytał sprytnie “Jakie?”. Arek wysyłał mi sms, a ja szybko podrzucałem wyniki z bazy. I to robiło “WOW!”.

Czyli tak wyglądałaby Wasza porada jak sprzedawać, to co niewidzialne (np. API)?

AH.: Absolutnie nie. Nasza porada brzmiałaby raczej: “nieważne czy widzialne czy niewidzialne, ważne że rozwiązuje problem Klienta”.

I to jest wyróżnik obecnej Transparent Data na rynku?

AH.: Powiedziałbym raczej, że naszym wyróżnikiem jest szybkość operacyjna i dostarczenie Klientowi rozwiązania, a nie czegoś, co wydaje się Klientowi rozwiązaniem. Mowa oczywiście o spersonalizowanych API, integracji danych itp. Klienci nierzadko przychodzą po gotowy produkt, a po bardziej szczegółowych rozmowach okazuje się, że sama informacja gospodarcza podana w formie, jakiej chcą, nie rozwiązuje ich problemów. Wówczas właśnie taka firma technologiczna jak my — która nie jest ani typową wywiadownią gospodarczą ani po prostu software housem — wie, co ma zrobić i potrafi doradzić klientowi.

Czyli poziom eksperctwa 10/10? Tak byś się obecnie uplasował?

AH.: (śmiech) Skąd! Jeżeli mówimy o informacji gospodarczej, to dałbym sobie 8/10, jednak pięć lat temu, gdy startowaliśmy, oceniałem siebie na 4/10, a dziś powiedziałbym, że miałem wówczas mniej niż 1. Zatem z pewnością znów przeceniam swoje możliwości.

A Ty, Łukasz?

ŁG.: Nie wierzę w ogólne oceny. Eksperctwo oceniam raczej po tym, co potrafisz zrobić konkretnie.

To może podasz przykład jakiegoś wyzwania, które napotykasz na co dzień?

ŁG.: Z życia codziennego? Np. pobieranie danych z PARP. Plik Excel agencji jest tak wielki (ponad 10 MB) i zawiera tyle formatowań, że na normalnym, standardowym komputerze nie ma szans go otworzyć. Jednak, my jako firma zajmująca się przetwarzaniem danych, po prostu przełamujemy takie trudności.

Przez minione 5 lat z pewnością wiele się zmieniło i nie chodzi tylko o poziom eksperctwa. Pamiętacie największe kamienie milowe Transparent Data?

zespół Transparent Data

AH.: Publiczny start serwisu Prześwietl.pl 5-ego grudnia 2013. Startup Fest, w którym startowaliśmy z Prześwietlem w 2014. Usłyszeliśmy od ludzi na miejscu, że przydałaby się jeszcze “takie a takie dane” i zrobiliśmy to w 2 dni, zdobywając drugie miejsce. Uzyskanie międzynarodowego certyfikatu bezpieczeństwa ISO/IEC 27001. Przeprowadzka z małego biura na Kościuszki w zeszłym roku, gdzie siedzieliśmy w osiem osób, do zabytkowej kamienicy tuż przy Starym Rynku, gdzie nasz, obecnie ponad dwudziestoosobowy, zespół zajmuje całe jedno piętro i dwa balkony. Inwestycja Grupy Kaczmarski. Ten ostatni milestone był gigantyczny, jako że grupa jest właścicielem KRD BIG SA i wcześniej przez 3 lata była naszym Klientem.

ŁG.: Ja bym dodał jeszcze moment, gdy po raz pierwszy wdrożyliśmy ogromny projekt dla jednego z czołowych polskich banków oraz dzień, w którym postanowiliśmy wydać wszystkie zebrane pieniądze najszybciej jak możemy (śmiech).

To brzmi ciekawie — “dzień, w którym postanowiliśmy wydać wszystkie nasze pieniądze”. Czy mógłbyś rozwinąć?

ŁG.: To było jakieś dwa i pół rok temu. Wracaliśmy z Wrocławia ze spotkania z potencjalnymi inwestorami. Byliśmy wtedy mocno podłamani. Codziennie walczyliśmy o przeżycie finansowe firmy, a plany żeby stworzyć platformę ściągającą dane z całej Europy oddalały się coraz bardziej. Osoby, które spotkaliśmy, wprawdzie chciały dać nam pieniądze, ale i ja i Arek stwierdziliśmy, że nie. Coś nam się w nich nie podobało. Czuć było jakieś przekręty w przyszłości. Wsiedliśmy do pociągu i zaczęliśmy klasyczną rozmowę o tym, że może zamknijmy ten biznes i przyznajmy w końcu, że nam nie wyszło. Pożaliliśmy się trochę, a potem któryś z nas rzucił “A może wydajmy wszystkie oszczędności, zatrudnijmy 5 osób, które potrzebujemy, żeby się rozwinąć i najwyżej po 3 miesiącach pójdziemy z torbami!”. I tak zrobiliśmy.

Skoro nadal tu jesteście, to znaczy, że była to dobra decyzja.

ŁG.: Jedna z lepszych, fakt. Czasem warto jest podjąć ryzyko i postawić wszystko na jedną kartę.

Gdybyście mieli dać kilka porad startupom i firmom, które dopiero, co się rozwijają, to byłoby to…?

AH.: Nie bierzcie inwestora tak długo jak tylko możecie i utrzymujcie się z Klientów. Róbcie tylko jedną rzecz naraz. Nie poddawajcie się.

Arek, słyniesz z tego, że zaczynasz ogólnofirmowe, strategiczne spotkania od cytatu Marca Andreessena “Jestem głęboko przekonany do tego, co robię, dopóki nie zmienię zdania”. Jakie są plusy a jakie minusy takiego podejścia u CEO?

AH.: Minusem jest to, że z boku może to wyglądać jako brak jednego kierunku czy zdecydowania, bo elastyczność przy zmianach często powoduje poczucie niestabilności. Niemniej, takie podejście jest zdecydowanie lepsze niż ciągłe zadawanie sobie pytań czy to, co robię jest dobre. Po prostu, gdy już podejmuję decyzję, to od razu zaczynamy ją wdrażać i testować ją w praktyce. Świat jest zbyt skomplikowany i zbyt dużo jest zmiennych dookoła, żeby “gdybać”. Wierzę, że trzeba podjąć decyzję i zasuwać do momentu, dopóki nie dowiesz się, że była to zła decyzja.

Ostatnie pytanie, jak będzie wyglądała Transparent Data za 5 lat?

AH.: Z pewnością nadal będziemy zajmować się danymi, ale w nieco inny sposób. Jestem przekonany, że dane z państwowych rejestrów staną się w końcu w pełni otwarte i każdy będzie mógł je pobrać. Pojawi się zatem szersze pole do popisu w przetwarzaniu tych danych, łączeniu ich i wyciąganiu z zalewu informacji tych najbardziej wartościowych.

--

--