Otwarte dane — TOP 3 historie realnych korzyści

Wartości, jaką wnoszą w społeczeństwo otwarte dane, dziś już nikt nie śmie zaprzeczać. Poznaj najciekawsze historie otwarcia danych zza granicy z minionych lat, poparte konkretnymi korzyściami.

Transparent Data
Blog Transparent Data
4 min readApr 5, 2018

--

Value Story 1:

Otwarcie Duńskiego rejestru adresów

W 2002 roku rząd Danii zdecydował, że otwarty, czyli jawny i bezpłatny dostęp do wysokiej jakości bazy danych adresowych przysporzy korzyści zarówno administracji publicznej jak i duńskim przedsiębiorcom.

8 lat później przeprowadzono oficjalne badanie wpływu powyższej decyzji:

  • ponowne przetwarzanie danych (Reuse): w 2010 z otwartej bazy adresowej korzystało 1236 jednostek, z czego 70% stanowiły prywatne firmy, 20% centralny rząd a 10% gminy,
  • korzyści finansowe: niezależna zewnętrzna firma wyceniła w 2009 roku wartość danych adresowych w latach 2005–2009 na 62 miliony Euro, przy czym same dane z roku 2010 na 14 milionów Euro. Dla porównania, całkowity koszt programu otwarcia danych wyniósł 2 miliony Euro, a sam koszt utrzymania bazy w 2010 oszacowano na 0,2 miliony Euro.
  • korzyści niebezpośrednie: 1) efektywniejsza koordynacja służb publicznych (karetki, policja, straż pożarna — wszyscy zaczęli korzystać z tej samej bazy adresowej), 2) eliminacja zduplikowanych rekordów w bazach adresowych, 3) wyższa jakość danych (ustanowienie jednego wspólnego formatu danych oraz dbałość o aktualność i kompletność danych przez jedną, wybraną do pełnienia zadania jednostkę).

Value Story 2:

Rząd UK oszczędza 4 miliony £ w 15 minut

Ta historia doskonale pokazuje, że beneficjentem otwierania danych przez sektor publiczny, może być przede wszystkim sama administracja państwowa. Jak to możliwe, skoro rząd ma już przecież dostęp do tych danych, nawet zanim podejmie decyzje o ich otwarciu?

Otóż każdy rząd — podobnie jak ogromne firmy i korporacje — ma wiele ministerstw, wydziałów i jednostek, a sprawny przepływ informacji między nimi bywa syzyfową pracą. Różne rejestry, odmienne formaty, każdy administrator działa wedle własnych reguł…

Historia z wysp:

Rząd Wielkiej Brytanii decyduje się otworzyć dane dotyczące wydatków publicznych w roku 2010. Najpierw jako baza COINS (the central government budgetary database), a następnie bardziej szczegółowo w formie precyzyjnych comiesięcznych wydatków każdego działu wraz z listą dostawców i usługobiorców.

Warto tu wspomnieć, że jest to na owe czasy milowy krok w globalnej skali transparentności rządowych wydatków. Żadne inne państwo nie podjęło się wcześniej czegoś takiego.

Poszczególne departamenty nadal publikują wprawdzie swoje wydatki finansowe w oddzielnych plikach CSV, jednak niebawem pojawia się na rynku zewnętrzna jednostka z zapleczem technologicznym (czyli ktoś w stylu Transparent Data ;) ), która postanawia zebrać rozbite pliki rządowe i zintegrować je w jedną wspólną bazę, tak aby ułatwić wyszukiwanie wydatków i porównywanie rekordów. Ulepszona, zintegrowana baza informacji trafia na stronę o nazwie OpenSpending Website.

Mija trochę czasu. Liam Maxwell, CTO rządu Wielkiej Brytanii, zastanawia się nad kupieniem obszernych raportów rynkowych dla swego działu. Wartość raportów wynosi bagatela 4 miliony funtów — takie dokumenty na zamówienie od wyspecjalizowanych firm badawczych nigdy bowiem nie są tanie.

Jako, że Liam słynie z przedsiębiorczości, postanawia sprawdzić czy inny departament nie kupił już tej puli raportów, zanim sam zdecyduje się na zakup dokumentów.

Gdyby rząd UK nie zdecydował się wcześniej otworzyć danych finansowych, co Liam musiałby zrobić? Mógłby oczywiście odezwać się do każdego szefa danego departamentu i czekać na odpowiedź, licząc na to, że każdy byłby poinformowany należycie o wydatkach swojej części machiny. Mógłby też przejrzeć wewnętrzną rządową bazę wydatków, ale jak się domyślacie — każdy plik w bazie był wówczas w innym formacie, zapisany inną metodyką, najczęściej wpisany w wydatki danego projektu. Zero możliwości wyszukania wydatku po usługobiorcy. Przeszukania bazy zajęłoby mu… 5, 10, 15 dni? Wieczność?

W zamian, Liam wyszukał dostawcę raportów na stronie OpenSpending i w 15 minut dowiedział się, że inny wydział już zakupił wspomniane raporty warte 4 miliony funtów. Wystarczyło udać się do wydziału po kopię.

Value Story 3:

Globalna kooperacja nad genomem bakterii coli hamuje rozwój epidemii w kilka dni

Rok 2011. W Niemczech swoje śmiertelne żniwo zbiera bakteria E. coli.

W związku z aż 50-ma zgonami i tysiącami poważnie chorych w szpitalach, GigaScience decyduje się po raz pierwszy w historii pominąć tradycyjną ścieżkę badawczą, polegającą na wgraniu danych genomu do specjalistycznej naukowej bazy (NCBI), następnie skrupulatnej analizie i upublicznianiu wyników. Wszyscy wiedzą, że trzeba zdusić epidemię w zarodku najszybciej jak to możliwe. Zwiększające się pierwsze pogłoski w mediach, że bakteria przybyła do Niemczech w sprowadzanych z Hiszpanii ogórkach, już zabija gospodarkę tego śródziemnomorskiego kraju.

W zamian, otwierają dane genomu przez Twitter (tak, dobrze czytacie! Przez Twitter!) , a zespół Era7 tworzy serwis Github umożliwiający naukowcom natychmiastową wymianę wniosków z przeprowadzanych analiz.

Co się dzieje?

W przeciągu 24h od pojawienia się otwartych danych w Internecie, specjaliści z genetyki drobnoustrojów z całego świata zaczynają indywidualne i zespołowe prace nad bakterią.

Rezultat?

W przeciągu kilku dni zdiagnozowany zostaje odpowiedzialny za epidemię szczep bakterii, oczyszczając z winy hiszpańskich rolników. Jednocześnie na przestrzeni zaledwie 1 tygodnia powstaje specjalny diagnostyczny protokół i bezpłatne primery, które natychmiastowo zostają rozesłane na cały kontynent, by stłamsić rozwój epidemii.

Źródła i przydatne linki:

https://openspending.org/

http://gigasciencejournal.com/blog/notes-from-an-e-coli-tweenome-lessons-learned-from-our-first-data-doi/

--

--