Szykując się na burzę 2016/17

andrzej jozwik
Critical thinking 
4 min readJan 2, 2017
via icanread

Nie będzie żadnych noworocznych postanowień. Rok 2016 wcale się nie skończył. Nic z tego, co przyniósł w nadmiarze i co źle nam się kojarzy, psując samopoczucie, nie odeszło w niepamięć, nie straciło na aktualności. Na Bliskim Wschodzie będzie trwał konflikt, rozlewając się głębiej i ogarniając Turcję (patrz: ostatnie zamachy i rządowy atak na media). Na swoim podwórku Zachód będzie prowadził wojnę z terrorem, w reakcji na problem ograniczając prawa obywatelskie. Opinia publiczna nie ustanie w wysiłkach poszukiwania zbiorowego kozła ofiarnego, którego obwini o wiele społecznych problemów (bezrobocie, przestępczość, brak stabilizacji). Być może w wyniku najbliższych wyborów w kilku krajach Unii Europejskiej urosną w siłę populiści. Urośnie także w siłę autorytarna Rosja, a Stany pod rządami ekscentrycznego Donalda Trumpa staną się mniej przewidywalne, umacniając w Europie powątpiewanie w solidność transatlantyckich więzi.

Szukanie drogowzkazów i punktów orientacyjnych na medialnej mapie jest coraz kłopotliwsze. Tradycyjne media nie wywiązują się z roli “wyjaśniania świat”, bo zatraciły się w walce z Internetem, w walce o przetrwanie. Kryzys zaczął się sporo lat temu. Pamiętam jak dziś — regularnie kupując pewną opiniotwórczą gazetę można było zebrać kolekcję noży. Inny magazyn, lifestylowy, dodawał do swojego numeru kabanosy. W walce z fenomenem blogów oraz rozmaitych agregatorów wiadomości redakcje skupiły się na wymyślaniu idiotycznych headlinów napędzających klikalność. Tolerowano hejetrów, którzy opanowali fora zamieniając je w rynsztok. Dlaczego? Gdyż nade wszystko ważna jest liczba “odsłon”, troll okupujący fora to doskonały “klikacz”. Dziennikarzy wyparli stażyści i freelancerzy — tańsi, mniej wymagający, mniej doświadczeni. W konsekwencji w Polsce chyba żaden inny zawód nie ucierpiał tak na wiarygodności, nie ucierpiał na prestiżu jak profesja dziennikarska (są stosowne badania). I jeśli dodamy do tego stosunkowo niski (od lat) poziom czytelnictwa gazet, uzyskamy obraz nędzy i rozpaczy.

“Siedząc” na Facebooku lub Twitterze nie stajemy się mądrzejsi ani bardziej ciekawi świata, chyba że uznamy iż rzeczywistość sprowadza się do gifów, memów, kotków, ciętych ripost, żartów, personalnych wynurzeń, teorii spiskowych, tagów #zaorany #gównoburza, rozmaitych ciekawostek. Nie ważne, jak często będziemy “wrzucać” do sieci linki do ciekawych, pouczających artykułów i zdarzeń, nie wygramy z tymi, którzy operują w necie skrótem, skandalem, uproszczeniem. Można sprostować nieprawdziwą informację, może się od niej odżegnywać skruszony autor, a i tak pojawi się ona — niczym wyprysk — na innej stronie internetowej, profilu, stronie www gromadząc tysiące lajków, zjadliwych komentarzy. Internet nie jest narzędziem, które pozwala lepiej zrozumieć świat — bo, aby rzeczywistość ogarnąć, trzeba mieć kompetencje. A kompetencje to nie apka, którą się ściąga ze sklepu Google albo Apple.

W czasach trudnych do ogarnięcia i akceptacji, pozostaje w odwodzie instancja ostateczna, czyli zdolności do logicznego rozumowania, analizy i wyciągania wniosków. Liczą się atrybuty charakteru, w tym emocjonalna dojrzałość. Ludzie popędliwi, sfrustrowani, o niskiej samoocenie, niewyedukowani, podejmują głupie decyzje w życiu prywatnych i publicznym.

via icanread

Być może żyjemy w czasach, w których bardziej niż czytanie kolejnego produkcyjniaka o samorozwoju przyda się lektura “Rozmyślań” Marka Aureliusza lub zbiór esejów Montaigne’a. Wykraczają refleksją poza horyzont wyznaczony doraźnymi trendami i uwarunkowaniami, oferują wgląd w ludzką naturę i mechanizmy naszego postępowania. To książki, które kierują naszą uwagę w stronę etosu, a on spaja poczucie odpowiedzialności za siebie z wartościami, które są uniwersalne. Przecież w życiu nie są tylko ważne produktywność i prokrastynacja. Skądinąd nic tak nie podkreśla wagi pewnych nauk, jak poczucie ciągłości. To siła intelektualnych tradycji, do których warto się odwołać.

Nie mamy skutecznego pomysłu, jak systemowo poradzić sobie z szalbierzami siejącymi nienawiść i propagandę, wysługującymi się w tym celu manipulowalnymi idiotami. Nie mamy bezpośredniego wpływu na bieg globalnych procesów — nie powstrzymamy więc wojen, terrorystów, nie ograniczymy ubóstwa, skali politycznej indoktrynacji, przemocy wobec słabszych i mniejszości. Jedyne co nam pozostało to rozwaga w poruszaniu się po świecie, realnym i internetowym. Nie dać się uwikłać w eskalację problemów, wierząc że krok po kroku będziemy zmierzać do ich rozwiązania. Do tego potrzebna jest czujność. W turbulentych czasach reagujemy na zagrożenie okrzykiem “uwaga”, co jednak nie oznacza, że musimy polegać na instynkcie i rzucać się wraz z innymi do panicznej ucieczki. Czasem warto się zatrzymać i jak sugerował pewien filozof, na widok pędzącego tłumu stanąć w bramie, zerknąć, czy nie pada deszcz. Aby w tym roku osób sceptycznych, uważnych i rozważnych, nie tracących wiary w sens i dobre jutro, było jak nawięcej.

--

--

andrzej jozwik
Critical thinking 

@andrzej_jozwik. Journalist. Piszę, nagrywam, montuję. media/culture/politics/nature/all that matters.