Wizytówki korpo

To co trafia do nas, często nie spełnia praktycznie żadnych standardów. Tym razem zanosiło się na powtórkę ze znanego już scenariusza — mamy projekt, nad którym ktoś spędził ostatnie pól roku pracy, ale projekt jest już oceniany jako “do bani” bo… praca nad nim trwała pół roku.

Po tak długim czasie wszystko może się po prostu znudzić, i żaden projekt nie będzie odpowiednio świeży, ponieważ z tyłu zawsze ktoś podpowiada niechciane argumenty z historii. Te argumenty jednak milkną, kiedy przychodzi “ktoś, kto nie wie że nie da się tego zrobić” i to robi.

Co można zrobić, aby wizytówka nie była ciężka ? — wystarczy ją odchudzić. Noto odchudzam: czasem proporcjami, czasem kolorami, których w nowym projekcie jest mniej niż w starym, a bywa, że wystarczy wywalić w diabły niepotrzebną ornamentykę, która próbuje być konkurencją dla symboli identyfikacyjnych firmy.

Czasem stawiam wszystkie trzy kroki, jeden po drugim, aby odzyskać elegenacki i profesjonalny wygląd wizytówki.