Dariusz Kuśnierek
dklog
Published in
1 min readJul 11, 2016

--

Gdy wracałem wczoraj pociągiem ze Żmigrodu, przytrafiła mi się rzecz przedziwna. Poznałem młode małżeństwo, z którym przemiło mi się rozmawiało.

Dla większości z Was pewnie nie ma w tym nic dziwnego, ale mnie — osobę, która miewa skłonności aspołeczne i czasem nie wie jak i o czym rozmawiać — zaskoczyło to, jak naturalnie przebiegała ta rozmowa. Nie było w niej nic wymuszonego. Już od momentu umieszczania przeze mnie torby na półce na bagaż i udzielaniu odpowiedzi na pytanie o zawieszony na niej kapok (dmuchany kajak w plecaku stanowi świetny pretekstem do rozmów — mówię Wam!) wiedzieliśmy, że nadajemy na tych samych falach. Spędziłem z nimi w przedziale tylko godzinę. Żartowaliśmy, śmialiśmy się, rozmawialiśmy też o poważniejszych sprawach; zupełnie jak starzy dobrzy znajomi.

Nie znając historii człowieka — tego, co przeżył, co udało mu się osiągnąć i jakie poniósł porażki — można czasem prędko wyczytać jakim jest człowiekiem, a to, jak miło mi się z nimi gaworzyło, pokazuje tylko, że mogę jakiś tam obraz siebie mieć w głowie, ale gdy pojawiają się odpowiedni ludzie, nabiera on zupełnie innych barw.

--

--