Załóżmy, że hobbystycznie rozwijasz na boku jakiś projekt. Praca nad nim zawsze sprawiała Ci sporo frajdy. Nie zawsze była przyjemna; czasem stanowiła prawdziwe wyzwanie, ale lubisz szukać rozwiązań dla złożonych problemów i nic nie sprawia Ci większej satysfakcji niż ich odnajdywanie.
Zajmujesz się tym projektem głównie w celu rozwinięcia własnych umiejętności i udaje Ci się systematycznie je nabywać. Efekt końcowy nie jest dla Ciebie tak ważny jak sam proces tworzenia, ale chcesz przy okazji kształtować narzędzie, z którego będą mogli również inni korzystać.
Faktycznie, okazuje się, że Twój skromny projekt potrafi przynosić korzyści nie tylko Tobie; kilka osób chwali go, opowiadają o nim z entuzjazmem swoim znajomym, klepią Cię po plecach i mówią, że wykonałeś kawał dobrej roboty.
Ale Ty się tak nie czujesz.
Wiesz, że są lepsze rozwiązania, kilka z nich nawet potrafisz wymienić z pamięci. Jesteś również świadom tego, że to, co stworzyłeś pod żadnym względem nie jest idealne; doskonale wiesz co chciałbyś w tym poprawić, ale w tej chwili brakuje Ci jeszcze umiejętności.
A to potrafi zarówno motywować jak i zniechęcać do dalszej pracy.
Nagle proces — czyli to, co było dla Ciebie najważniejsze i sprawiało najwięcej przyjemności — zaczyna coraz bardziej przytłaczać, a ciśnienie z zewnątrz każe Ci kłaść coraz większy nacisk na efekt końcowy — produkt, co okazuje się być odrobinę problematyczne, bo nigdy o swojej pracy w tych kategoriach nie myślałeś.
Ale może powinieneś zacząć?
A co, jeśli udało Ci się już nabyć wystarczających umiejętności, aby stworzyć solidny produkt? Po czym poznasz, że to, nad czym pracujesz jest dobre? Jak określisz wartość tego dzieła i skąd pewność, że entuzjastyczne pierwsze opinie pociągną za sobą kolejne? Czy możesz być pewien, że nie jest to tylko sporo szumu o nic?
Jeśli właśnie tak się teraz czujesz, to niestety nie odpowiem na te pytania, bo znajdujemy się dokładnie w tym samym punkcie.