D jak DOM

Woszczech Rajriś
Dom wytwarzania oprogramowania
2 min readJun 12, 2018

„Nie ma jak przetestowanym DOM-u” jak mówi stare afrykańskie przysłowie. DOM musi być przetestowany. Szczególnie jeśli chodzi o Document Object Model. Ten wirtualny dom znajduje się w pamięci komputera. Do tegoż domu można się dostać — paradoksalnie — przez okno przeglądarki. W przypadku przeglądarek headless… no cóż — okna nie ma.

(pisk opon… szybkie parkowanie)

Do pracy leci designer. Leci po cztery schody na górę, rzuca czerwony plecak, zakłada papcie, i… szybkaaa kaawaa. Zwyczajny rozruch dnia.

(Bum… cyk… bum… cyk… bum… cyk…)

Spotify załączony — nie wnikajmy, co leci. Standardowy przegląd tasków na Jirze. Pii… pii… pii — notyfikacja na Slacku przypomina designerowi o dokończeniu stylów do wiadomości flash. Teraz są na Reacie. Jak zwykle designer tu machnie, tam machnie oraz pozmienia DOM. Na koniec wypchnie na zdalny serwer (z RubyMine’a — nie z konsolki) i kolejna kaawaaa…

Deploy, obiada, idę do domu — myśli sobie nasz designer. No, może jeszcze przed wyjściem pozmieniam style na innym projekcie i fajrant.

Dzień drugi

– Tomek, wiesz, że produkcja wczoraj padła!?
– Ale ja nic takiego nie zmieniałem… — tłumaczy się designer.
– A testy ty sprawdzałeś, chociaż?!

Zapada głucha cisza, którą przerywa świergot wróbli za oknem. Wiecie — maj, gniazdko zrobiły. Zostawmy rozmowę kolegów i wróćmy do naszego DOM-u oraz testów. Mówi się, że najlepsze testy to te, których albo nie ma, albo działają bardzo szybko. Bo weź czekaj dwadzieścia minut na CI, które działają na zasadzie „na dwoje babka wróżyła”. Zielony-czerwony-czerwony. Dziesięć buildów później zielone. Dlaczego? Capybara + SPA = wspaniały duet od wielu lat

„Akceptacyjne czerwone, ALE niezwiązane z moimi zmianami” — jak mawia się na projekcie, na którym pracuje Tomek. Później: git push… i już po produkcji.

– Trzeba było dać sleep(60) — strofuje designera backendowiec.
– Nie pomogło!
– 150?!
– Też nie…

Przez delikatny świergot ptaków przebija się pohukiwanie cukrówki.

– Próbowałeś testować lokalnie? — dopytuje kolega
– Xvfb zawieszało iTerma, Vagranta i kompa…

(Ćwir… ćwir… ćwir — wróbelki wypełniły ciszę w eterze)

Wiecie, po trzech dniach testowania i użerania się z taskiem masz dość. Coś, co powinno zająć pół dnia, zajmuje trzy i pół + koszt alternatywny w postaci skołatanych nerwów. Zawsze jest jakaś linia, po kroczeniu której struktura wali się jak DOM-ek z kart. Może to niestabilne testy plus o jeden push za daleko? Odpowiedzcie sobie sami.

(Ćwir… ćwir… ćwir)

--

--

Woszczech Rajriś
Dom wytwarzania oprogramowania

Jestem Woszczech i pracuję w Domu wytwarzania oprogramowania. Będę pisał zupełnie niepoważnie…