Oddaj mu

Dorota Zawadzka
Dorota Zawadzka
Published in
3 min readJan 23, 2017

Jakiś czas temu brałam udział w audycji o wychowywaniu chłopców. Temat na tyle ważny, co trudny. Telefony do studia obnażyły jednak pewną zasadę — niby jesteśmy przeciw przemocy, ale jak cię ktoś uderzy ODDAJ.

Po powrocie do domu zrobiłam wpis na swoim fb

>>Zdumiewające jak wielu rodziców uczy swoje dzieci, by stosowały przemoc wobec rówieśników. “Oddaj mu!” — uczą. Nie pokazują żadnych strategii radzenia sobie z przemocą.>>

i rozpoczęła się burzliwa dyskusja.

Oto kilka charakterystycznych wypowiedzi:

„Według mnie bić a się bronić to dwie różne rzeczy, nie akceptuje atakowania kogokolwiek, ale jeśli chodzi o obronę każdy ma do niej prawo”

„Powiedziałam mojemu niespełna 4latkowi, że jeżeli ktoś go uderzy to ma prawo mu oddać. Nie ma prawa pierwszy zaczynać, ale ma prawo oddać”.

„Nie będę uczyła swojego dziecka żeby nadstawiło drugi policzek bo będzie bita i poniżana przez wszystkie dzieci”

„Nie oddasz to cię zniszczą, taka rzeczywistość. Świat dzieci przypomina dżunglę i tylko silniejsi maja lekko.”

„Dzieci uczę asertywności i każę się bronić! Mają działać wedle zasady- przemoc nie jest dobra, nie bij nikogo, bo to boli, ale jeśli Ciebie ktoś bije nie wahaj się!”

Obrona to reakcja w czasie trwania ataku, to przeciwdziałanie atakowi, chronienie się przed agresją. Jeśli ktoś bije, okłada, uderza to trzeba się bronić. Najlepiej skutecznie powstrzymując agresję. Ta sytuacja nie ma jednak nic wspólnego z „oddawaniem” — bo oddawanie to odwet, a więc prosta reakcja na czyjeś zachowanie.

Dzieciom trzeba więc powtarzać, że bić nie wolno! Nikogo i w żadnej sytuacji. Przed napastnikiem — agresorem — można bronić się w inny sposób. Jest wiele form obrony bez używania przemocy i bez robienia komuś krzywdy.

Można choćby przerwać agresywną sytuację i odejść. Prześladowanie i przemoc sama się jednak nie skończy, jeśli dziecko nie piśnie o tym nikomu ani słowa. Dziecko powinno za każdym razem powiedzieć dorosłym (rodzicom, nauczycielom) jeśli dzieje mu się krzywda!
A dorosły ma obowiązek każdorazowo zareagować. Pomóc.

Warto jednak wiedzieć od czego zacząć. Tu apel do rodziców malutkich dzieci, takich, które jeszcze nie mają relacji rówieśniczych. Trzeba małe dziecko uczyć asertywności oraz obrony własnej przestrzeni osobistej. Trzeba tak je wychowywać, by miało wysokie poczucie własnej wartości, by było empatyczne i czułe oraz żyło w poszanowaniu wartości, jaką stanowi drugi człowiek.

Taki ktoś raczej nie będzie ofiarą. Nie stanie się też — z całą pewnością — agresorem.

To rodzice mają uczyć dziecko, by umiało każdemu — nawet im — powiedzieć: “nie masz prawa na mnie krzyczeć”, “nie masz prawa mnie uderzyć”. Taka stanowczość i obrona siebie daje ewentualnemu agresorowi do zrozumienia , że dziecko posiada wewnętrzną siłę.

Dziecko powinno więc umieć głośno i wyraźnie powiedzieć, że nie wolno go bić, że sobie tego nie życzy. Potem, o ile to możliwe, powinno wycofać się i zgłosić problem dorosłym.

Bo przecież to my mamy dzieciom pomagać w takich sytuacjach, a nie mówić „oddaj”. Taka postawa to nie jest żadne rozwiązanie.

Musimy pamiętać, że w zapobieganiu agresji wśród dzieci ogromną rolę odgrywają postawy i przykład dorosłych.

W sytuacji, gdy dziecko zostanie uderzone, bijący raczej nie przejmie się cichym płaczem — może go jednak zaskoczyć głośne, stanowcze stwierdzenie czy nawet krzyk “nie wolno ci tak robić!”. Często wystarcza choćby spokojnie acz głośno zadane pytanie „dlaczego mnie bijesz?”

To naprawdę działa.

Warto ćwiczyć z dzieckiem takie sytuacje — na przykład w zabawie. Wzmacnianie w posiadaniu i artykułowaniu własnego zdania to właśnie i przede wszystkim zadanie domu. Rodziców.
Naszym obowiązkiem jest również budować i wspierać poczucie własnej wartości dziecka. To my mamy mówić mu o jego prawach i obowiązujących zasadach. My mamy pokazywać dobre praktyki.

Wyobraźmy sobie sytuację, gdy nasze dziecko biegnąc potrąca rówieśnika. Potrącony źle odczytuje intencje i uznaje, że został specjalnie uderzony. W domu uczyli go „uderzył cię ktoś? — oddaj”. I oddaje. I robi krzywdę naszemu dziecku. I co wtedy? KTO jest odpowiedzialny?
Rodzic proszę Państwa.

Większość dorosłych narzeka, że w szkołach jest mnóstwo przemocy, ale jak ma jej nie być, skoro często ci sami rodzice liczą na to, że to szkoła wychowa im dziecko, a nie oni sami?

Rodzic musi poczuwać się do odpowiedzialności za czyny swojego dziecka, szczególnie jeśli sam go pewnych zachowań nauczył.

Na spotkaniach z młodzieżą tłumaczę, że w przypadku spotkania na ulicy grupy chuliganów przejście na drugą stronę lub po prostu zawrócenie i ukrycie się gdzieś — jest po prostu rozsądne.
Nie ma sensu być pobitym bohaterem. Trzeba uczyć młodych, by umieli realnie ocenić niebezpieczeństwo i umieli go unikać. To nie tchórzostwo.

A z resztą gdybyśmy wszyscy wpajali to swoim dzieciom i od najmłodszego uczyli, że nigdy nikogo nie wolno uderzyć, to przecież nie byłoby przed kim uciekać.

--

--