Radość dorastania

Dorota Zawadzka
Dorota Zawadzka
Published in
3 min readJan 11, 2017

Często, gęsto zastanawiamy się jak nasze dzieci poradzą sobie w życiu. Póki dziecko małe, problem mniejszy, rodzic powie, dziecko — najprawdopodobniej — zrobi.

Ale co będzie, gdy wyfrunie w świat? Czy będzie umiało podejmować samodzielne, odpowiedzialne decyzje? Jakich wyborów będzie dokonywać? Obawa i niepokój związany z tym powoduje napięcia i konflikty. Zdarzają się kłótnie, awantury, oddalamy się od siebie. Nic się jednak nie dzieje złego, po prostu drodzy rodzice Wasze dzieci dorastają. Zanim to jednak nastąpi dziecko po raz pierwszy wędruje do przedszkola, szkoły, do ludzi. Zaczyna nowy okres w życiu.

Tak niedawno jeszcze raczkowały ze smoczkami i w pieluszkach a teraz śmiało wchodzą w zupełnie inny świat. Wychodzą z naszych czułych i bezpiecznych objęć do rówieśników. Już od czasów przedszkola wszyscy poznajemy smak rozłąki, ale start przedszkolno/szkolnej kariery nakłada się na nowy etap rozwoju. Jest to etap przemian poważnych, choć trudnych z razu do uchwycenia.

Zachodzące w małym człowieku zmiany obejmują wszelke sfery rozwoju — między innymi dzieci wkraczają w czas zmian w zakresie moralności. Dotyczą one przede wszystkim sądów i ocen moralnych, a więc tego, co dziecko myśli o swoim postępowaniu. Jak je z moralnego punktu widzenia ocenia, oraz jak reaguje na własne zachowania.

Dla dziecka „przepisy” czy raczej reguły ustalające zachowania w różnych sytuacjach są dane z góry i raz na zawsze. Dodatkowo dziecko uważa je za niezmienne i nie modyfikowalne, bo ktoś z zewnątrz wymaga bezwzględnego ich przestrzegania. To „zewnątrz” jest zbiorowym określeniem ludzi dorosłych.

Mały człowiek w tej fazie rozwoju uznaje za sprawiedliwe wszelkie nakazy i zakazy pochodzące od „dużych” ludzi. Autorytet dorosłych jest wówczas największy. Wystarczy groźba sankcji zewnętrznych (np. kary czy dezaprobaty rodzica), by przestrzegać reguł moralnego postępowania. Nie trzeba tłumaczyć po co i dlaczego. Samo rodzicielskie „bo ja tak mówię!” wystarcza. To oczywiście za mało, ale działa i zachwyca rodzica.

Na szczęście to dość szybko się zmienia. Na szczęście dla dzieci, ale nie dla rodziców.

U dzieci kończących przedszkole, pojawia się kilka charakterystycznych dla tej grupy wiekowej obaw przysparzających dorosłym wielu zmartwień.

Jedną z nich jest obawa, czy z rodzicami wszystko jest w porządku, czy są zdrowi i nigdy nie umrą. Ten niepokój nie musi być wyrażany wprost, choć i tak się zdarza, ale dość często zaprząta sny i dziecięcą fantazję. Wtedy też dzieci zaczynają się orientować, że rodzice nie są wszechmocni, że nie zawsze są zdrowi i że istnieje coś takiego jak śmierć.

Nie da się uchronić dziecka ani przed wiedzą o chorobach i umieraniu ani przed dostrzeganiem zagrożeń. Dzieci są na tyle spostrzegawcze, że i tak zauważą, gdy coś jest nie w porządku. Lepiej jednak jeśli to rodzic jest szybszy i przygotuje dziecko na trudniejszy czas albo zawczasu rozwieje wątpliwości i niepokoje.

Kolejną sprawą, jest poczucie winy. Wyrzuty sumienia nabierają kształtów, gdyż dziecko zaczyna rozróżniać dobro i zło. Może także się martwić wpływem swego sposobu myślenia i niewłaściwych intencji. Dlatego właśnie ten okres rozwojowy charakteryzuje się próbami ukrywania złych zachowań przed dorosłymi. Może pojawić się kłamstwo. Ważne by odróżniać je od jakże bogatej w tym wieku fantazji.

To okres kiedy niezależnie od płci mogą pojawić się lęki nocne. Do łóżeczek skradają się „potwory” i inne strachy. Dzieci w tym wieku uwielbiają rytuały i rutynowe zachowania, które pomagają im się wyciszyć i przygotować do snu. Zwiększają one bowiem poczucie bezpieczeństwa. Jeśli jednak lęki nocne nie mijają należy się skonsultować ze specjalistą.

Dziecko zaczyna się także zastanawiać do kogo z rodziny jest czy będzie podobne. Chłopcy szukają wzorców do naśladowania. Dowiedziono, że jeśli w tym wieku matka najczęściej podkreśla złe cechy ojca dziecka, to dziecięce lęki dotyczyć będą tego czy w przyszłości chłopiec stanie się tak samo „zły” jak jego ojciec.

Koniec przedszkola i początek szkoły to także czas, gdy dzieci dość często obwiniają rodziców o wszelkie swoje własne niepowodzenia i frustracje. „To przez ciebie nie zawiązałem butów.” „To twoja wina, że wylałam sok.” Dziecko stara się jak może a jeśli mu się nie udaje, zawsze według niego winni są rodzice. My powinniśmy wówczas pokazać, że widzimy ich starania, ale stanowczo nie przyjmować odpowiedzialności za wszystkie dziecięce porażki.

Niestety lęki dzieci i rodziców się nie pokrywają. Dla rodziców najważniejsze bywają problemy z jedzeniem, czy zły wpływ tv i komputera oraz różnego rodzaju czyhające na dziecko niebezpieczeństwa.

Ale o tym innym razem.

--

--