Baba głupia, chłop myśliwy

Agnieszka Żyjewska
Gry i komiksy
Published in
4 min readNov 28, 2020

Kobiety są z Wenus, mężczyźni ze Snickersa, czy jakoś tak? W każdym razie, wiecie o co mi chodzi. Pradawne porzekadło od wieków przekonuje nas, że nasze ludzkie mózgi dzielą się na dwie następujące kategorie: męską i żeńską. Jesteśmy inni i stale niezrozumiali oraz że stajemy po dwóch stronach nieustającego konfliktu płci. Najwidoczniej właśnie tym zainspirowali się twórcy gry Alias kobiety vs mężczyźni, kolejnej w serii popularnej gry Alias, wyprodukowanej przez Tactic. Gra w swoim przebiegu, przypomina popularne gry takie jak Taboo i Trivia. Różni się tylko tym, że tematycznie ma bazować na przeciwieństwach, w tym przypadku skupia się różnicach płci. Koncept, może i niezły, ale w mojej ocenie, wyszło im to co najmniej żenująco.

Sama mechanika gry i zasady są dziecinnie proste. Jedyne co musimy opanować to: podział na dwie drużyny (wyznaczone przez płeć), umiejętność przedstawiania i zgadywania haseł, oraz poruszanie się pionkiem po planszy. Kobiety mają za zadanie przedstawić swojej drużynie hasła „typowo męskie”, a mężczyźni odwrotnie.

Projekt graficzny jest czytelny, choć moim zdaniem dosyć nudny i podobnie jak cała gra nieco… seksistowski? Mężczyźni umieją w matmę, a kobiety lubią się malować, bla, bla, bla. Co prawda w instrukcji możemy znaleźć fragment, który próbuje wytłumaczyć, że gra nie pretenduje do wiernego opisu rzeczywistości, a jedynie odzwierciedla istniejące w kulturze stereotypy dotyczące kobiet i mężczyzn, ale nie jest to w ogóle widoczne podczas rozgrywki. Kolejną wadą tej gry poza powielaniem często niesmacznych stereotypów jest to, że jest asymetryczna w poziomie trudności. Za każdym razem, gdy w nią grałam, z dużą przewagą wygrywały kobiety. Bynajmniej nie jest to argument za wyższością mojej płci, ale kwestia tego, że hasła ze „świata męskiego” są zwyczajnie o wiele łatwiejsze. Wiele razy zdarzało się, że dziewczyny same nie miały pojęcia, czego dotyczą hasła zamieszczone na kartach żeńskich. Gra w założeniu miała przynieść dużo śmiechu, współzawodnictwa oraz bezpośredniego konfliktu, ale nam przyniosła jedynie zniechęcenie oraz frustracje spowodowaną tą niesprawiedliwością.

Sloganem tej gry jest: „Wytłumacz ich świat po swojemu”. Gracze jednej drużyny muszą przedstawić hasła ze świata płci przeciwnej, podobnie jak to działa w Taboo. Nie wolno użyć słów, które pojawiają się na karcie, bo grozi to punktami karnymi. Jesteśmy ograniczeni czasem, wyznaczonym przez klepsydrę. Każda odgadnięta karta równa się jednemu ruchowi na planszy, a każdy punkt karny, cofnięciu pionka o jedno pole. Co jakiś czas na planszy, pojawia się pole specjalne, które otwiera rundę wspólną o nazwie „Kradną nasze hasła”. Wtedy zgadywać hasła mogą obie drużyny naraz. Drużyna, która pierwsza osiągnie linię mety wygrywa.

Jest to klasyczna gra typu Trivia, prosta w zasadach, zapewniająca wiele emocji i starą dobrą rywalizację. Flopem tej wersji jest zdecydowanie jej temat. Jednakże jest jeszcze opcja, że ludzie z pokolenia millenialsów i gen z, po prostu nie są idealnym targetem dla tej gry. Stereotypy, które nas rażą, niekoniecznie trafią w ten sam sposób do wujka Janusza i cioci Grażynki z pokolenia wyżej. Aczkolwiek nie chciałabym podsuwać im kolejnych pomysłów do świńskich żarcików przy wigilijnym stole.

Do gry dostajemy 400 kart zawierających ogółem 2400 haseł, z podziałem na dwie płci, planszę oraz klepsydrę. Na planszy znajduje się 71 pól z cyklicznie pojawiającymi się numerami od 1 do 6. Numery te odpowiadają numerom haseł do zgadywania, napisanych na kartach. Gra jest w kolorystyce czerni i bieli, rozumiecie, kontrast ultimate. Sama szata graficzna jest dosyć banalna, ale przynajmniej nie jest to pudrowy róż i militarna zieleń. Na kartach widnieją wizerunki kobiet i mężczyzn. Jedne sylwetki mają w głowie kwiatki, a drugie trybiki. Możecie sami zgadnąć które są które. Komponenty do gry, czyli pionki, są takie same jak w poprzednich wersjach tej gry, jedynie zmienione zostały ich kolory. Szata graficzna instrukcji, również nie powala. Przypomina blok tekstu z wrzuconą na chama grafiką trybików, żeby trochę przyprawić ten nieciekawy graficznie format.

Zdecydowałam się napisać o tej grze, ponieważ jest ona dla mnie wielkim rozczarowaniem, o którym nie mogę zapomnieć od dłuższego czasu. Uważam, że ta gra ma ogromny potencjał, ale przy produkcji zapomniano o takich szczegółach jak unikanie rażącego seksizmu i wujasowania. Jestem ogromną fanką tzw. gier imprezowych i bardzo się ucieszyłam, gdy ktoś mi tę grę sprezentował. Może dzięki tej wylanej frustracji, w końcu o niej zapomnę. Podsumowując, producenci tej gry powinni się chyba bardziej zastanowić nad sobą (to po pierwsze) oraz nad emocjami, które budzi ta wersja popularnego Aliasa.
Better luck next time!

--

--