Arkadiusz Jankowski
Gry i komiksy
Published in
4 min readNov 22, 2015

--

Beneath a Steel Sky 1994
Producent — Revolution Software
Platforma — DOS, Amiga, Linux
Sklep — www.GOG.com za 0 €

Szata graficzna
Gra point and click osadzona w klimacie cyberpunku. Mamy tu do czynienia
z klasyczną, pixelową grafiką, która momentami zaskakuje środkami wyrazu. Spodobało mi się rozwiązanie na samym początku gry ― stworzenie pary wydobywającej się z helikoptera poprzez płynne poruszanie się pixeli. Jako odwieczny fan pokemonów na GBC i GBA uwielbiam ten typ przedstawień wpływający na wyobraźnie i zostający w niej na długo. W Beneath a Steel Sky nie jest to jednak prymitywne i uproszczone, tylko w pełni zbudowane. Lokacje posiadają klimat Science-Fiction, a widoki są świetnie i smacznie zbalanowane kolorystycznie. Dobrze rozróżnia się dalsze i bliższe plany. Przedmioty są zazwyczaj wyróżnione żywymi kolorami, ale równie dobrze mogą być wpisane w resztę środowiska. Muszę przyznać, że nie jestem fanem science-fiction, ale klimat gry mnie urzekł. Sceny są przemyślane jak dobre warsztatowo rysunki. ubrane w delikatną, pixelową szatę. Nostalgia także odegrała w tym rolę.

Ilustracja Dave’a Gibbonsa

Fabuła
Pierwszym plusem tej przygodówki jest intro. Wprowadzenie fabularne ilustrowane jest przez Dave’a Gibbonsa ― znanego brytyjskiego rysownika komiksów. Gibbons narysował między innymi komiks Watchmen (1986–1987 DC Comics). O ile się nie mylę, narysował on także wszystkie tła w grze
i przyczynił się do jej specyficznego nastroju.
Miejscem akcji jest wyniszczona Australia w przyszłości. Wcielamy się w postać Roberta Fostera, wychowanego przez futurystycznych nomadów. Bohater zaznajomiony z technologią tworzy rozumnego robota ― Joey’a, którego osobowość przechowywana jest w chipie. Chip można przenosić do różnych maszyn, co poszerza możliwości rozgrywki. Foster zostaje porwany,
przez system komputerowy LINC, jednak bohaterowi udaje się uciec. Grę rozpoczynamy w pewnej fabryce, zastanawiając się, o co chodzi
z zamieszaniem wokół naszej osoby. Zdarzają się brutalne sceny, przekleństwa, jak i przedstawienia cycków. Gra nie jest więc nastawiona pod najmłodszą publikę (przynajmniej w tamtych czasach nie była).

Ścieżka dźwiękowa
Kolejna pozytywna cecha to możliwośc wyboru języka angielskiego lub brytyjskiego. Bez wahania wybrałem drugą opcję i bardzo się z tego cieszę. Niektóre teksty są absurdalnie zabawne, a inne po prostu ciekawe „That ALARM is drivin’ me SPARE!”, „I’ve no TIME for SPONGERS and SCROUNGERS!”, „Au CONTRAIRE, clever-dick”. Dialogi są tak zbudowane, aby były zabawne. Czasem się udaje, ale na dłuższą metę mnie męczyły. Dubbing postaci dobrany jest odpowiednio, a muzyka nadaje nieco hipnotyzujący klimat. Głos aktorów występuje jedynie w kompaktowym wydaniu ― w dyskietkowym go nie ma.
Opcje pozwalają na wyłączenie lub podgłośnienie osobno dźwięków z gry
i muzyki. Możliwe jest także przyspieszenie gry, ale ta opcja dodana jest już raczej w emulatorze. Tak czy inaczej musiałem podkręcić szybkość, bo zarówno gra, jak i muzyka w tle były dla mnie zbyt wolne i monotonne.

Interfejs i rozgrywka
Co do systemu point and click nie mamy żadnego samouczka, ale jest to dosyć intuicyjne. Denerwowało mnie jednak to, że podczas sięgania po przedmiot
z doku zatrzymywał się czas w grze. Nie mogłem więc sięgać po przedmiot zbliżając się do drzwi. Sam pasek z przedmiotami pojawia się po najechaniu na górę ekranu. Dzięki temu nie przeszkadza podczas gry. Mimo przewagi dialogów, nie brakuje ― dosyć prostych ― łamigłówek.
Często pojawia się walka z czasem. Wysyłamy po coś daną osobę i próbujemy interakcji z przedmiotami zanim wróci. Nie jest to podpucha, postać wraca po określonym czasie, więc musimy się spieszyć.
Możemy wracać do wcześniejszych miejsc i korzystać z przedmiotów, które znaleźliśmy, jednak świat nie jest otwarty. Wykonujemy jedynie misje. Interakcja z przypadkowymi przedmiotami owocuje usłyszeniem różnych powiedzonek głównego bohatera.

Podsumowanie
Gra zajęła mi ponad 4 godziny. Możliwe, że nie jestem zbyt biegły
w przygodówkach, ale miałem kilka momentów zacięca się i nie mogłem ruszyć dalej. Najprzyjemniejsza była dla mnie sceneria, którą chętnie oglądałem. Gra oparta jest w większości na dialogach i mimo że czasami na nie narzekam, to pozwalają wczuć się w klimat i poczuć „jak w domu”. Właściwie to po skończeniu gry czuję, że brakowałoby mi ich gdyby zostały zredukowane. Czuję, że potencjał Joey’a i możliwość zmieniania jego ciała nie zostały w pełni wykorzystane. Fabuła nie powala, ale czuję, że jeśli jest się fanem klasyki to nie można przejść obojętnie obok tej produkcji z samego wzglęgu na jej szatę graficzną. Jej bezpretensjonalność i świetne wyczucie sprawiają, że jest po prostu smaczna i klimatyczna.
W ostatecznym rozrachunku, dałbym 3,8/5

--

--