Ceci n’est pas une recenzja -Back to bed (iOS)

Julia Fukiet
Gry i komiksy
Published in
3 min readNov 30, 2018

Jeśli jesteś narkoleptykiem w meloniku, którego ulubionym owocem są jabłka i masz zielonego psa z twoją twarzą, ta gra na pewno cię zainteresuje.

Bedtime Digital Games/2014/[PC, PS4, PS Vita, PS3, iOS, Android]

„Back to bed”— surrealistyczny puzzler z 2014 roku, wydany przez studio Bedtime Digital Games. Sam tytuł zdradza nam już główne założenie gry. Sympatyczny narkoleptyk Bob, zasypia w swoim biurze i lunatykując wychodzi przez okno na dachy, gdzie sen miesza mu się z rzeczywistością. W trakcie gry wcielamy się w jego podświadomość, zielonego psa z ludzką twarzą. Naszym celem jest pokierowanie Boba tak, aby cały i zdrowy trafił do łóżka. Muszę przyznać, że już od początku bardzo spodobała mi się sama koncepcja fabuły opierającej się na powrocie do tego wspaniałego miejsca, temat ten codziennie jest bliski memu sercu.

Bob jak to lunatyk nie bacząc na niebezpieczeństwa brnie do przodu, gdy napotka przeszkodę po prostu skręca w prawo. Jeśli odpowiednio go nie pokierujemy za pomocą jabłek i różnych elementów budowli spadnie prosto w otchłań. Na szczęście wtedy po prostu automatycznie wraca na pole startowe, poziom musimy przechodzić jeszcze raz tylko wtedy, gdy Bob się obudzi, co może zdarzyć się po napotkaniu złowieszczych wilczurów lub wpadnięciu w zębatą dziurę. Gra była dla mnie momentami dość trudna, przyznaję, że w paru dramatycznych momentach moja twarz osiągnęła barwę nasyconej purpury, a z ust popłynęły słowa, których nie chciałabym powiedzieć przy mojej babci, jednak udało mi się dosyć szybko przejść całość, może z powodu względnie małej ilości poziomów. Mamy do dyspozycji dwa sny, każdy po ok 14 poziomów. Drugi ma miejsce w porcie, gdzie są trochę inne przeszkody niż w pierwszym, np. zabójcze pociągi z wielorybami, wredne budziki czy dmuchające usta. Dodatkowo mamy do dyspozycji dwa koszmary czyli trudniejsze wersje podstawowych poziomów. Ich zwiększona trudność polega na tym, że do rozgrywki mamy dodane klucze, które Bob musi zebrać, aby otworzyć drzwi do swojej sypialni. Uważam, że jest to trochę zmarnowana okazja twórców, do zrobienia czegoś jeszcze ciekawszego, bo sprawia to wrażenie rzeczy dorzuconych trochę od niechcenia, a szkoda. Niestety muszę dodać, że sterowanie sprawia często dużo kłopotów i nie działa tak jak powinno, także jest to dla mnie zdecydowanie największa wada tej gry.

Jeśli chodzi o dźwięk, grafikę i ogólny klimat jestem absolutnie zachwycona. „Back to bed” jest pięknym (że tak patetycznie to ujmę) hołdem dla malarstwa surrealistów. Grając możemy dostrzec elementy z obrazów Salvadora Dalí , Magritte’a (chyba szczególnie), Eschera, de Chirico i pewnie wielu innych. Właściwie dodało to pewnego rodzaju kolejny wymiar grania, polegający na rozpoznawaniu kolejnych elementów z ich obrazów. Intrygującą atmosferę nadaje także dźwięk, nieustanne tykanie zegara wprowadza w stan prawie, że hipnotyczny. I MOJA ABSOLUTNIE NAJBARDZIEJ ULUBIONA RZECZ (proszę wybaczyć mi ten krzyk, ale w grę tu wchodzą silne emocje) — pojawiają nawiązania do serialu „Twin Peaks” w postaci enigmatycznych haseł takich jak:

„the apples are not what they seem”

wypowiedzianych głosem człowieka, który brzmiał jakby właśnie tańczył z tajemniczym karłem w dziwnym pokoju z czerwonymi zasłonami. Idąc dalej tym tropem, myślę że śmiało mogę stwierdzić, że główny bohater przypomina agenta Coopera, NO I SAMO IMIĘ BOB…

Myślę, że mogę spokojnie ocenić „Back to bed” na 8/10, pomimo paru wad takich jak dosyć mała ilość poziomów, czy problemy ze sterowaniem. Zdecydowanie nadrabia swoim surrealistycznym klimatem, przepiękną grafiką i oryginalnością.

--

--