Coś wyjątkowego dla miłośników kotów, wybuchów i laserów… a czasem też kóz.

Emilia Suszek
Gry i komiksy
Published in
5 min readNov 26, 2020

Exploding Kittens, czyli eksplodujące kotki to gra, która swoją premierę miała w 2015 roku. Jej stwórcami są Matthew Inman, Elan Lee oraz Shane Small, a ilustracje wykonał Matthew Inman, znany też pod pseudonimem The Oatmeal. Polską edycję zawdzięczamy wydawnictwu Rebel. Jest przeznaczona dla 2 do 5 graczy, a sugerowany wiek osoby grającej to powyżej 12 lat. Na platformie Kickstarter osiągnęła świetny wynik wsparcia, zbierając ponad 8,7 miliona dolarów, a na Amazonie dostała ocenę 4,7 gwiazdki wystawioną przez 139 075 opinii użytkowników. Jest zdecydowanie wielkim sukcesem, a swoją popularnością cieszy się aż do dziś. Zastanówmy się jednak, co jest sekretem tak wielkiego sukcesu kotów?

Zawartość pudełka to 56 kart oraz instrukcja. Gra posiada też dodatek „Implodujące Kotki” z drugą talią, dzięki której można grać nawet do 9 osób! Dodatkowo pudełko od karicanki podstawowej jest na tyle duże, że mieści ono nie tylko podstawową talię, ale też rozszerzoną. Powstała też wersja NSFW, ale w tej recenzji skupmy się na samej podstawowej wersji gry. Opakowanie jest wykonane z tektury, w środku znajduje się miejsce gdzie znajdziemy karty i instrukcje oraz wyprofilowaną przestrzeń, w której możemy umieścić drugą talie z dodatku. Na wieku pudełka znajduje się, między innymi, napis „2 min nauki 15 min grania”. O dziwo faktycznie jest to zgodne z prawdą, wszystkim osobom, którym tłumaczyłam zasady nie zajęło więcej niż 2 minuty żeby zrozumieć sens gry. Jeżeli chodzi o czas grania — nie gram ze stoperem w ręce, ale mogę uznać, że to też się zgadza.

Przybliżając pokrótce zasady, żeby każda czytająca osoba wiedziała o co chodzi: na początek z talii usuwamy wszystkie karty eksplodujących kotów, których jest 4 i 6 rozbrojeń. Pozostałe tasujemy i rozdajemy po 7 graczom na rękę. Resztę, którą nie rozdaliśmy kładziemy rewersem na środku. Następnie każdemu graczowi dajemy po jednej karcie rozbrojenia, która jest najważniejsza w całej grze, bo tylko ona może uratować przed eksplodującym kotkiem. Jak zostaną nam jakieś karty rozbrojenia, odkładamy je do talii na środku razem z kartami eksplodujących kotków, wtedy talię ze środka należy przetasować. Kart eksplodujących kotków ma być o jedną mniej niż graczy. Ważna kwestia, gdy użyjemy karty rozbrojenia wyrzucamy ją z gry, a gdy pojawi się karta z eksplozją, ląduje ona ponownie do głównej talii. Wybieramy osobę, od której zaczyna się tura i startujemy. Wszystko przebiega zgodnie z kierunkiem ruchu wskazówek zegara. Gra jest bardzo prosta — ciągnie się karty do momentu, aż zostanie jeden gracz, a pozostali nie będą w stanie odeprzeć ataku eksplozji kociaka. Ogólnie rzecz biorąc, eksplodujesz — przegrywasz, nie eksplodujesz — wygrywasz, a pozostałe karty w talii i używanie ich tylko zmniejsza ryzyko gorzkiego smaku przegranej. Przebieg tury jest również bardzo łatwy i przyjemny, bierzemy swoje karty do ręki i czekamy na swoją kolej. Gdy już nastąpi ten moment wybieramy kartę, którą chcemy zagrać i wykonujemy polecenie z niej. Możemy w swojej turze zagrać tyle kart ile chcemy! Jak już postanowimy, że to koniec tury dobieramy jedną kartę wierzchnią z talii i jeżeli jest to kotek — przegrywamy, jak możemy go rozbroić w jakiś sposób — udało nam się przetrwać, gratulację. Oczywiście jest też opcja spasowania, nie zagrywamy wtedy żadnej karty, ale i tak musimy dobrać jedną. Nie ma czegoś takiego w trakcie rozgrywki jak maksymalna i minimalna ilość kart, jeżeli skończą się karty gra się normalnie i je dobieramy, dopóki się nie eksploduje. Jest kilka rodzajów kart, każda może coś zmienić w rozgrywce, czyli na przykład anulować akcję innego gracza, podejrzeć kilka wierzchnich kart talii na środku, lub potasować stos kart itp. Jedną z takich kart jest karta „nie, nie, nie”, która przerywa akcje innego gracza w dowolnym momencie, albo karta „atak”, która pozwala na zakończenie tury bez dobierania karty na koniec, bardzo sprytny ruch, który może uratować przed przegraną.

Oprócz dawki dobrej zabawy w tej grze, dużym plusem jest mechanika, która jest bardzo prosta, ale w tej prostocie tkwi jej urok. Nie jest to, co prawda, poważna gra logiczna, która wymaga od nas wiele skupienia i przemyśleń, ta gra jest po prostu śmieszna, luźna, lekka i przyjemna i to jest w niej najlepsze. Czasami po prostu człowiek potrzebuje się zrelaksować i miło spędzić czas, na przykład po ciężkim dniu żeby dać trochę mózgowi odpoczynku od codziennej rutyny. Niemniej jednak ta gra nie jest taka po prostu głupia na jaką może wyglądać i wiele rzeczy można bardzo sprytnie i taktycznie rozegrać tak, żeby to wyszło na naszą korzyść. Jej humor sam w sobie jest naprawdę ok, pomimo tego że po dłuższym czasie może się znudzić. W moim przypadku w towarzystwie za każdym razem nakręcało się te żarty na różne sposoby, więc jeszcze nie doświadczyłam znudzenia się tym, ale żart powtarzany w kółko zawsze się nudzi, więc jednak zakładam, że jest to prawdopodobne. Według mnie zdecydowanym plusem jest losowość i fakt, że nie da się przewidzieć dokładnego przebiegu rozgrywki, co sprawia, że wciąga za każdym razem i za każdym razem tworzy się nowy ciekawy scenariusz pełen nieprzewidywalnych zwrotów akcji. Kolejny plusem są świetnie wykonane ilustracje, które mają swój urok. Minusem według mnie jest fakt, że rozgrywka dwuosobowa jest bardzo słaba i już nie tak ciekawa jak w przypadku większej grupy i niestety po wielu rozegranych partiach gra sama w sobie nie zachwyca tak bardzo jak na początku i robi się jak zwykła karcianka typu makao albo wojna.

Podsumowując, gra jest bardzo emocjonująca i dynamiczna. Pomimo wysokich ocen na Amazonie, osoby które kochają planszówki i naprawdę znają się na temacie mają bardzo negatywne opinie w kwestii tego tytułu. Wiele osób otwarcie przyznaje, że zagrało raz i już nie ma zamiaru zagrać ponownie, jednak ja nie zgadzam się z tym w całości. Ta karcianka według mnie jest warta uwagi. Fajnie się sprawdza podczas spotkań towarzyskich i miło się w nią gra. Mam raczej więcej pozytywnych emocji z nią związanych, niż negatywnych. Wydaje mi się, że największy sukces zawdzięcza przede wszystkim przykuwającej wzrok grafice. Rozgrywka sama w sobie jest bardzo fajna, ale po tym jak już się człowiek przyczai do tej mechaniki, gra już nie jest taka wciągająca i gdyby nie fakt, że jest nieprzewidywalna nie sądzę, że byłaby takim fenomenem jakim jest teraz.

--

--