Gemini Rue

Szymon Szymanowicz
Gry i komiksy

--

Gra rozpoczyna się w nieokreślonej przyszłości. Nasz bohater, Azriel Odin zostaje wysłany na planetę Barracus w celu odnalezienia swojego zaginionego brata. Trafia do Pittsburgu, miasta, które wyglądem przypomina nowojorski Brooklyn. W tym momencie uzyskujemy kontrolę nad postacią i zaczyna się nasza przygoda. W miarę postępu fabuły poznajemy drugiego bohatera. Za pomocą krótkiego wstępu zawierającego animacje i dialogi, dowiadujemy się, że jest nim Delta Six, więzień zakładu Centrum 7, w którym przetrzymywani są ludzie w celu „resocjalizacji”. Polega ona, krótko mówiąc, na praniu mózgu i w konsekwencji usuwaniu pamięci. Po takim leczeniu nasz bohater ma możliwość nauczenia się od początku pewnych nawyków, które nie są wykorzystywane w dobrych celach. Zdawać by się mogło, że są to dwie niezależne opowieści, lecz z czasem pewne fakty zaczynają się łączyć, a cała fabuła zaczyna nabierać głębszego sensu.

Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłem uwagę była stylistyka gry. Oprawa graficzna przez niektórych znienawidzona, a przez innych wielbiona, została zamknięta w świecie pikseli. Zważając na to, że gra powstała w 2011 roku można śmiało powiedzieć, że nawiązanie do gier z lat 90 na przykładzie tego tytułu zostało świetnie rozwiązane i stworzyło niepowtarzalny klimat. Nieustannie towarzysząca nam noc oraz deszcz, którego obecność można było doświadczyć zarówno w postaci wody spływającej wzdłuż rynny jak i kropel spadających z nieba, przenosiły gracza do świata, w którym odczuwało się aurę zła i hipnotyzującej tajemniczości.

Pierwszy kadr z miasta Pittsburg.

Myślę, że na aplauz zasługuje również oprawa dźwiękowa, która w dialogach może nie zawsze brzmi przekonująco, natomiast prawdziwy potencjał uwalnia w takich szczegółach jak dźwięk deszczu czy muzyka w hotelowym lobby. Ponadto gdy doświadczamy presji czasu wynikającej np. z jakiejś zagadki, charakter muzyki zmienia się. Staje się ona bardziej dynamiczna i podniosła. Natomiast spacerując ulicami miasta słyszymy w tle delikatne dźwięki na przemian mieszające się z grzmotami i deszczem.

Drugą lokacją, w której możemy się poruszać jest miejsce, o którym wspomniałem już wcześniej, Centrum 7. Nasz bohater, Delta Six trafia tam po kolejnej nieudanej próbie ucieczki. W jej wyniku jego pamięć zostaje wyczyszczona, a my mamy za zadanie odkryć jaka jest nasza prawdziwa osobowość. W tym celu poznajemy różnych ludzi i przechodzimy różne testy, które zbliżają nas do naszego celu. Wizualnie nasze miejsce pobytu prezentuje się w dosyć specyficzny sposób. Sprawia wrażenie budynku podzielonego na kilka sekcji (każda na innym piętrze). Mamy jadalnię, siłownię, piętro z celami itp. Każde z miejsc odznacza się wyjątkową sterylnością, a wszyscy więźniowie ubrani są w ten sam biały uniform. Nie mamy żadnych okien, nie mamy żadnego kontaktu ze światem zewnętrznym. Nie słyszymy żadnej muzyki w tle, a jedynymi dźwiękami są dialogi lub odgłosy przedmiotów.

Pomieszczenie z celami (w rogu znajduje się ikonka Azriela dzięki której możemy swobodnie zmieniać postać).

Gemini Rue charakteryzuje się różnego rodzaju zagadkami logicznymi. Bywa, że musimy odnaleźć przedmiot by połączyć go z innym co wymaga swego rodzaju bystrości (często wygląda to tak, że jest to jeden piksel upchany między innymi pikselami), czasem przenosimy się w mini grę, a innym razem musimy odnaleźć jakąś osobę i wyciągnąć z niej określone informacje za pomocą dialogu. Spektrum jest na tyle szerokie, że znajdziemy tu zarówno wymagające jak i łatwiejsze łamigłówki. Jedynym minusem są te, które wymagają od nas zręczności, jak np. wymiana ognia. Myślę, że mogłyby one zostać rozwiązane w inny sposób, zachowując przy tym jednolity charakter gier point and click.

Jedna z misji, podczas której musimy wykazać się umiejętnościami strzeleckimi.

Podsumowując, Gemini Rue oferuje nam dawkę 8 godzinnej opowieści, która swoją wielowątkowością, grafiką i samą rozgrywką nie pozwala odejść na dłuższy moment od komputera. Oczywiście jest kilka rzeczy, które wymagałyby poprawy jak np. portrety postaci pojawiające się przy dymkach z dialogami, które nie są spójne z resztą oprawy graficznej, lecz patrząc na grę z szerszego kąta oraz mając świadomość, że została stworzona przez jednego człowieka, Joshue Nuernbergera, na usta ciśnie się jedno słowo: wow!

--

--