Mechaniczna Bestia w Twoim domu

Karol Mularczyk
Gry i komiksy
Published in
5 min readNov 27, 2020

Jeśli kiedyś próbowałaś/eś biec po ruchomych schodach w przeciwnym kierunku, to masz już niezłe wprowadzenie do Mechanical Beast, jeśli nie, to możesz poznać to uczucie drukując tę grę w domu, bo na szczęście jest to Print and Play. Gra zaprojektowana mechanicznie przez Bena Moryate i graficznie przez Lluisę Iborrę, zdobyła w 2019 roku całą masę nagród na BoardGameGeeku. To czym mnie zafascynowała, to ilość wariantów rozgrywki, które autor stworzył prostym pomysłem na budowanie korytarza.

Projekt graficzny jest bardzo przejrzysty, a kształt każdego elementu jest mocno związany z działaniem jakim wpływa na grę. Sam wygląd jednak wywołuje we mnie mieszane uczucia, z jednej strony zachwyca mnie adekwatność prostoty i czystości projektu, ta sama adekwatność co w grze „Baba Is You”, jednak kolorystyka przywołuje na myśl szpital, pokryty od fundamentów aż po sam dach śliską farbą olejną w kolorze, o ironio, choroby.

Może jednak to również strzał w dziesiątkę, ponieważ właśnie „choroby” dotyczy fabuła. Mechaniczna Bestia, jak głosi instrukcja, była robotem, spełnieniem nadziei całej ludzkości, posiadająca zdolność samorozwoju i rozbudowy samej siebie. Jednak wymknęła się spod kontroli, a przez to że maszyna mogła sama siebie rozbudowywać, nikt nie posiadał aktualnych map budowy Bestii mogących pomóc w odnalezieniu panelu sterującego, który jest w stanie zatrzymać jej działanie.

Tutaj rozgrywka się zaczyna. Gracze wcielają się w inżynierów, którzy ze swoimi wiernymi androidami wchodzą do wnętrza gigantycznego robota w poszukiwaniu panelu sterującego. Jak wyglądają poszukiwania? Ze stosu 72 kafli, w którym umieszczony został kafel z przyciskiem wyłączającym robota, każdy gracz może w swojej turze dobrać jeden kafel, będący reprezentacją kolejnego fragmentu korytarza, i dostawić go do pola, na którym już stoi. W ten sposób tworzy się plansza. Gracz może również poruszać się po istniejących już kaflach, zarówno inżynierem jak i androidem, w poszukiwaniu dogodnych dróg. Aby stworzyć odpowiedni układ stosu, należy wyjąć kafel z panelem sterującym, wyjściem ewakuacyjnym i komorą zamykającą, następnie podzielić resztę korytarzy na cztery mniej więcej równe stosy, ważne żeby nie znać dokładnej liczby kafli w stosach, pod spód trzech należy włożyć wcześniej wyjęte elementy i ułożyć na sobie w kolejności: 1/4 decku, panel sterujący, 1/4 decku, wyjście awaryjne, 1/4 decku, komora zamykająca, 1/4 decku.

Czyli wiemy, że panel sterujący znajdziemy stosunkowo szybko. Wtedy właśnie zaczyna działać mechanika tej gry. Po wyłączeniu Bestii, zaczyna się ona zapadać, a my musimy znaleźć drogę powrotną, aby wygrać. Na czym polega jej zapadanie? Od tej pory każdy kafel, który opuścimy przechodząc do następnego pomieszczenia, wypada z gry, a pozostałe przesuwają się o 1 zgodnie z kierunkiem strzałki z kafla, który się zapadł. Każdy korytarz posiada strzałkę wskazującą drzwi przez które wchodzimy dostawiając kafel do planszy i wpływającą na kierunek zapadania pozostałych pomieszczeń. Dlatego właśnie gra w pełni ujawnia swój charakter dopiero po wyłączeniu Maszyny. Można by jednak zapytać: co za problem wrócić tak jak się przyszło? Problem polega na tym, że każde pomieszczenie posiada trzy różne rodzaje przejść. Puste przejście, przez które możemy przechodzić bez ograniczeń, zielone drzwi, przez które możemy przejść, jednak należy je otworzyć co kosztuje nas kolejkę, oraz czerwone drzwi, które zatrzaskują się za nami zaraz po tym, jak przejdziemy nimi przy dołożeniu kafla do planszy i pozostają zamknięte na zawsze. Na szczęście, po dezaktywacji Bestii nie jesteśmy skazani na losowość kolejnych fragmentów planszy dobieranych w desperacji. W niektórych pomieszczeniach znajdują sie koła zębate mogące wpłynąć na plansze w poniższy sposób.

Fragmenty instrukcji.

Znajdując się w danym pomieszczeniu i aktywując konkretną zębatkę możemy wykonać manewr. Dzięki nim bardzo dużo zależy od nas a nie od przypadku. Umiejętność myślenia kilka ruchów do przodu z uwzględnieniem możliwych modyfikacji planszy bardzo się przyda, jednak nie oszukujmy się, nie ma na to czasu gdy korytarze za Tobą się zapadają. W ten sposób poczułem to samo, co na schodach ruchomych, wbiegając w niewłaściwy tor, gdy kafel, który dostawiłem sobie do planszy, po zapadnięciu się poprzedniego korytarza przesunął się do położenia, z którego wyszedłem.

Temat gry świetnie łączy się z mechaniką rozgrywki, jestem nawet przekonany, że gdyby taka sytuacja miała miejsce, to właśnie tak by wyglądała. Mechanical Beast nie jest jednak dla kogoś kto szuka gry na imprezę, która ożywi atmosferę. Chyba, że zagrasz, tak jak ja pierwszą rozgrywkę ze znajomymi, zapominając całkowicie o tym, że grając w trybie kooperacyjnym nie można się konsultować. Wygrana będzie prosta, a wy pokłócicie się o to, czyj pomysł na obrócenie korytarzy jest lepszy.

Jak widać w wyłączenie Bestii angażują się inżynierowie z całej galaktyki.

Jeśli chodzi o różne warianty rozgrywki to gra zapewnia nam tryb kooperacyjny właśnie i rywalizacyjny. Nie jestem pewien czy gorsze uczucie wywołuje zamknięcie przyjaciela w Bestii przez pomyłkę, czy widok przyjaciela, który odcina Ci drogę ucieczki celowo. Trzeba naprawdę chwile pogłówkować, żeby obmyślić jeden ruch, bo gdy wszyscy zaczynają jednocześnie wykonywać hipotetyczne obroty kafli na planszy, kolejka jest nieznośna, dlatego najwygodniej jest wyobrażać sobie wszystkie konfiguracje w głowie. No może nie najwygodniej dla mózgu. Jeśli jednak już wpadniesz na pomysł jak jednym ruchem ustawić sobie eleganckie przejście do wyjścia, bardzo możliwe, że osoba przed tobą zrobi coś co zakopie twój plan. Głęboko. Rozgrywka nie jest mimo tego frustrująca bo utrata jednej opcji, tworzy inne możliwości, dlatego nawet gra w trybie kooperacji, na najłatwiejszym poziomie trudności daje satysfakcję bo jest ciągłym szukaniem nowych opcji. Jak zatem utrudnić rozgrywkę? Możliwości jest kilka. Można usunąć korytarz z wyjściem ewakuacyjnym z początkowego stosu, co sprawi, że nie pojawi się dodatkowa opcja wygranej. Dodatkową szczyptą pieprzu może być pierwotne ułożenie stosu razem z wyjściem ewakuacyjnym, za to wchodzenie do Bestii przez drzwi, które się za nami zamykają, co da losowość położenia wyjścia, dzięki czemu tracimy resztki intuicji jak układać korytarze, a ekscytacja z każdym kolejnym kaflem jest coraz większa. Żeby utrudnić grę maksymalnie należy traktować zielone drzwi jako czerwone co polecam fanom mocnych wrażeń. Ilość dróg jest wtedy mocno ograniczona, ale gra jest wciąż do wygrania.

Zdecydowałem się napisać właśnie o tej grze, ponieważ wszystko to co napisałem wyżej (no może poza zdradą przyjaciół, co jest plusem) działa także w rozgrywce jednoosobowej. Czy może być coś lepszego niż informacja, że podczas pandemii, będąc w izolacji, można wydrukować sobie w domu świetną planszówkę i grać w nią samemu? No może koniec pandemii.

--

--