Recenzja: Machinarium
Machinarium to wielokrotnie nagradzana przygodówka point&klick twórczości niezależnego, czeskiego studia Amanita Design. Klasyczna, dwuwymiarowa, charakteryzująca się nietypową oprawą graficzną.
Fabuła
W grze wcielamy się w postać małego, uroczego robota, który na początku historii niesłusznie zostaje wyrzucony na miejskie wysypisko śmieci. Jego zadaniem jest wrócić do miasta Machinarium, gdzie będzie musiał stawić czoła złym robotom Black Cap Brotherhood, uwolnić przyjaciółkę oraz ocalić burmistrza miasta i jego siedzibę przed wysadzeniem.
Choć nasz bohater ma niemałe powody by uprzykrzyć co poniektórym życie, to gra jest bardzo przyjemna i bezstresowa.
Interakcja oraz interfejs
Dzięki dużej ilości wskazówek i podpowiedzi, nawet bez wcześniejszego kontaktu z tego typu grami, w Machinarium mógłby zagrać praktycznie każdy. Sterowanie oraz interfejs są bardzo proste i intuicyjne.
W grę wprowadza nas intro, które pokazuje, jak nasz bohater zostaje wyrzucony z miasta na wysypisko śmieci. Po chwili wyświetlają się informacje tekstowe, które objaśniają, jak obchodzić się z postacią, m.in. dowiadujemy się, że może się wydłużać lub kurczyć. Pojawia się również informacja, w jakim obszarze wokół robota można wchodzić w interakcje
z poszczególnymi obiektami i postaciami (klikamy w poszczególne miejsce, do którego chcemy się udać lub na przedmiot, który chcemy podnieść). Niestety z czasem łatwo można o tym zapomnieć i jest to nieco denerwujące, ponieważ nie dowiemy się czy dany obiekt jest interaktywny, póki do niego nie podejdziemy i nie staniemy w odpowiednim miejscu.
Menu znajduje się na pasku w dole ekranu, natomiast ekwipunek na pasku
u góry ekranu.
Dużym plusem gry jest brak dialogów mówionych oraz pisanych. W zamian stosowane są urocze, animowane myśli pojawiające się w chmurkach nad postaciami. Nasz bohater, jeżeli jest pozostawiony w bezruchu przez jakiś czas, pokazuje tak swoje wspomnienia.
Zagadki
Jest sporo mini gier, które są przyjemnym urozmaiceniem, komponują się
ze światem gry i nie psują fabuły. Dzielą się na mniej lub bardziej skomplikowane. Niektórym faktycznie trzeba poświęcić więcej czasu, ale w momencie kiedy czujemy się już całkowicie bezradni, zawsze możemy posłużyć się Księgą Rozwiązań. Zawiera ona rozwiązania do każdej planszy
w postaci szkiców, które pokazują, co po kolei trzeba zrobić. Aby móc z niej skorzystać, trzeba przejść krótką, bardzo łatwą grę. Małym minusem jest to, że pomimo przejścia jej na konkretnej planszy, jeżeli znów chcemy zerknąć
na tą samą solucję, musimy po raz kolejny przejść przez tą gierkę. Jeżeli chcemy uniknąć ponownego grania, co po pewnym czasie bywa męczące, warto uważnie się przyjrzeć i dobrze zapamiętać obrazki.
Oprawa audio-wizualna
Wszelkie lokacje są odręcznymi rysunkami, inspirowanymi industrialnymi budowlami, starymi zardzewiałymi maszynami oraz książkami o tematyce science-fiction.
Zaskakująca jest ilość szczegółów oraz precyzja, z jaką został wykonany cały świat łącznie z postaciami. Przedmioty, choć drobne są dostrzegalne. Widoki urzekające, widoczne jest też rozróżnienie planów i zróżnicowanie plansz.
Ścieżka dźwiękowa jest wspaniale skomponowana, przyjemna, nie rozprasza. Wprowadza gracza w tajemniczy klimat świata Machinarium. Wiele lokacji ma w tle swoją własną muzykę, która umila i urozmaica grę.
Nasza postać posiada również zbiór przypisanych dźwięków oraz ruchów, które tylko uwydatniają jej urokliwość.
Podsumowanie
Gra zajęła mi kilka godzin. Uważam, że Machinarium jest warte poświęcenia czasu, choćby ze względu na niebanalne pomysły z wykorzystaniem przedmiotów czy zabawne interakcje z postaciami. Poczucie humoru jest tu dużym plusem. Dodatkowo oprawa wizualna jest niesamowicie przyjemna dla oka, podkład muzyczny świetnie z nią współgra, a zadania oraz łamigłówki są świetną zabawą. Oczywiście, zdarzały się momenty, kiedy traciłam cierpliwość i nie wiedziałam, co robić. Bez wątpienia, mimo wielu trudności, warto pogłówkować i się nie zrażać, by móc dalej obserwować rozwój akcji.