The (even more!) Incredible Machine - wiecznie żywy klasyk

Karolina Haczek
Gry i komiksy
Published in
4 min readNov 30, 2018

Przed puzzlerami nie ma ucieczki i prędzej, czy później natkniemy się na grę tego typu, która nas wciągnie i zainteresuje swoją mechaniką. Emocje nam towarzyszące są często bardzo skrajne i większe niż przy niejednym napakowanym akcją tytule, bo przecież nic tak nie frustruje jak gry, których wynik zależy tylko i wyłącznie od nas oraz tego jak sprawny mamy umysł.

Przenieśmy się do roku 1993, wśród wielu tytułów, mających wtedy swoje premiery, jest również jeden, który zapoczątkował serię zapewne najbardziej znanych gier logicznych. “The Incredible Machine”, bo o tym tytule mowa, to gra z gatunku „physic based puzzle games”, którą stworzył Dynamix a opublikowało Sierra Ent.

Gra bardzo szybko stała się fenomenem swoich czasów, grywały w nią całe rodziny a przejście wszystkich poziomów bywało nie lada wyzwaniem. Dlatego też bardzo szybko zwiększono ilość poziomów z 87 do 160 i jeszcze w tym samym roku wydano obszerniejszą wersję gry pod tytułem “The Even More! Incredibe Machine”.

Gra wykorzystuje zasady działania maszyn Goldberga, czyli wykonanie prostej czynności przy pomocy bardzo skomplikowanych mechanizmów, które działają na zasadzie efektu domina. Stąd naszym zadaniem będą często paradoksalnie proste zadania typu włączenie żarówki, wiatraka, zrzucenie piłki czy przebicie balonów. Najlepszym podsumowaniem jest zapewne urocza grafika z oryginalnego pudełka, która pokazuje z czym będziemy mieć do czynienia:

Po włączeniu wita nas wpadająca w ucho nuta a następnie proste menu, które przedstawia nasze zadanie na dany poziom. Sam tutorial to 21 poziomów, co pokazuje, jak wiele możliwości tworzenia naszej “maszyny” mamy. Służą nam do tego przedmioty w kolumnie po prawej stronie, do których wliczają się m.in koty, których ruch zależy np. od rozbitego akwarium, małpa na rowerze stacjonarnym reagująca na widok banana, chomik w klatce oraz bardziej typowe rzeczy takie jak liny, pochylnie i dźwignie. Tym sposobem nie ma już odwrotu - metodą prób i błędów musimy odnaleźć możliwe rozwiązanie, którego znalezienie jest często długim i frustrującym procesem proszącym się o rozbicie pięścią monitora. Cóż, wielokrotne i minimalne przestawianie rampy, które zmienia cały tor piłki może bardzo zaszkodzić naszym pokładom cierpliwości.

Każdy poziom oczywiście podnosi coraz bardziej trudność, jednak to nie jest jedyne wyzwanie. Dodatkowo mamy bonusy za czas, więc nieubłaganie czujemy i widzimy ulatniające się punkty w zależności od tego ile minut przeznaczamy na daną planszę.

Gdy frustracją z logiką danego poziomu nas przerasta zawsze można spróbować swoich sił we “freeform mode” i zrobić własny poziom, który będzie kierować się swoimi zasadami, lub zupełnym ich brakiem.

Sukces “The Incredible Machine” pokazuje ilość wersji wydanych w późniejszych latach, wiele odsłon na PC oraz również wersja mobilna sprawiły, że gra jest cały czas obecna i przyciąga nowe osoby. Seria wyznaczyła poziom i stała się klasykiem, który doczekał się również duchowych następców bazujących na tych samych zasadach co TIM.

Dla mnie był to po części skok do przeszłości, ponieważ puzzlery stanowiły dużą część mojego dzieciństwa a rozwiązywanie ich dawało mi ogromną satysfakcję. Stąd wybór tego pixelowego klasyka, który został wydany jeszcze przed moim urodzeniem, był naturalny a gra wywołała u mnie emocje, o których już chyba dawno zapomniałam.

Każdy kolejny poziom nakręcał mój umysł coraz bardziej, jednak z początkowego zainteresowania moje zaangażowanie gasło, mimo to spędziłam przy grze sporo czasu i moje zirytowanie danym poziomem przeplatało się z entuzjazmem spowodowanym szybkim rozwiązaniem kolejnego. Trzeba przyznać, że gra raczej niczym szczególnym nas nie zaskoczy, każdy poziom polega na wykonywaniu tych samych czynności, jedynie zmieniają się nasze narzędzia. Stąd przejście wszystkich poziomów jest wyzwaniem wymagającym dużego samozaparcia i zapewne nielicznym się to udaje.

--

--