Suzan -
Gry i komiksy
Published in
3 min readNov 30, 2018

--

“Thomas was alone” to niezależna produkcja stworzona przez jedną osobę — Mike’a Bitchella. Gra została wydana w 2012 tylko na PC, jednak w następnych latach doczekała się wyjścia na pozostałe platformy. Tytuł od samego początku przykuwa uwagę bardzo oszczędną, ale estetyczną oprawą graficzną opartą na prostych dwuwymiarowych kształtach geometrycznych. Bohaterowie gry przedstawieni są w formie kwadratów i prostokątów o różnych wymiarach. Gra wizualnie sprawia pozory prostego puzzlera, ale oferuje dosyć rozbudowaną i ciekawą fabułę. Wygląd gry ma swoje uzasadnienie, gdyż bohaterowie stanowią tak naprawdę elementy programu sztucznej inteligencji, które w wyniku usterki nieznanego pochodzenia zaczynają być świadome.

Pierwszą przedstawioną postacią jest tytułowy Thomas — czerwony prostokąt, który próbuje odkryć zasady działającego wokół niego świata oraz cel swojej egzystencji. Każdy kolejny dołączający do niego towarzysz posiada zupełnie inny, unikalny charakter. W ciągu rozgrywki między bohaterami tworzą się więzi oparte na ludzkich emocjach, przywiązaniu, ale też konfliktach, wynikających z różnic w podejściu do rzeczywistości. W takim razie zabieg uproszczenia postaci do kształtów geometrycznych jest ciekawym kontrastem do złożoności dynamiki ich relacji. Śledzenie ich losów, tego jak pokonują wspólnie napotkane przeszkody albo wprost przeciwnie — spiskują przeciwko sobie, potrafi być bardzo wciągające. Scenariusz urzeka luźnym, niezobowiązującym, przeplatanym częstym humorem sposobem opowiadania. Zatem nie da się ukryć, że sposób narracji jest bardzo mocną stroną tej gry, aczkolwiek nie jest pozbawiony wad. Umiejętnościami wykazał się również Danny Wallace — brytyjski komik, aktor a także producent telewizyjny, który podkłada głos narratora.

Pierwszy zawód przeżyłam w połowie gry, kiedy fabuła zdaje się nagle urywać. Historia nie zostaje ostatecznie zawiązana zakończeniem, co okazuje się dużym rozczarowaniem, gdyż w żaden sposób nie daje satysfakcji z ukończenia gry. Uważam również, że nie do końca wykorzystano potencjał relacji między bohaterami. Każdy z wątków został dobrze wprowadzony, ale żaden nie doczekuje się odpowiedniego rozwinięcia.

Tym co różni poszczególne postacie jest nie tylko charakter oraz wygląd, ale też ich umiejętności. Dla przykładu: Chris jest niskim prostokątem, który nie potrafi wysoko skakać. Za to John jest w stanie doskoczyć do każdej półki, ale jest przy tym wysoki i są miejsca, przez które nie będzie w stanie przejść. Cała mechanika gry opiera się właśnie na przełączaniu pomiędzy poszczególnymi postaciami i wykorzystywaniu ich umiejętności oraz cech charakterystycznych, aby móc przechodzić kolejne poziomy. Przez większość czasu wymaga to od nich wzajemnej współpracy, np. kiedy trzeba odpowiednio ułożyć wszystkie prostokąty, żeby stworzyć dla pozostałego towarzysza przejście. Świetnie wpasowuje się to w fabułę, której głównym elementem mają być relacje między bohaterami. Niestety rozgrywka momentami staje się dosyć monotonna. Pojawia się wiele powtarzalnych rozwiązań. Gra w pewnym momencie zaczyna nam również dostarczać sporo czysto platformówkowych sekwencji, które w swojej konwencji nie są w żaden sposób ciekawe, polegają na przeskoczeniu z jednego miejsca do drugiego. W moim odczuciu są to jedynie elementy, mające na celu uzupełnić rozgrywkę i wydłużyć czas grania.

„Thomas was alone” nie jest rodzajem gry, która pochłonie odbiorcę na długie godziny. Twórcy należy się jednak duże uznanie. Zarówno wygląd, fabuła i mechanika sprawiają, że gra jest unikatowa i przyjemna w rozgrywce. Mimo kilku wad poziom dopracowania tytułu sprawia, że ciężko uwierzyć, że to wszystko praca jednej osoby.

--

--