Sześciopak dla żony

Jacek Zegarek
in abstracto
Published in
1 min readNov 15, 2015

Znicze w sześciopaku niosę swojej żonie
Kupiłem z przeceny, każda za złotówkę
Nadawali skoki, gdy wpadła w agonię
Długo nie cierpiała, rak jej pożarł trzustkę

Znicze w sześciopaku, w żółtej reklamówce
Czerwone i proste, bez fikuśnych wzorów
Dla kobiety, która wiązała mi muszkę
Przesoloną zupę podając do stołu

Widziała mnie nagiego po pięćdziesiątce
Wwiercając we mnie swoje ślepe spojrzenie
To z nią dzieliłem sztruksowe życie szorstkie
To jej pokazywałem puste kieszenie

Teraz jej nie ma i lżej mi życie płynie
Horyzont przede mną nie jest już szeroki
Zdjęć nikt nie odkurza, nikt naczyń nie myje
Nikt mi już nie umrze, gdy nadają skoki.

--

--

Jacek Zegarek
in abstracto

Co stanie się z głupcami, gdy Wieża błaznów zawali się im na głowy?