Byłem graczem. Jestem graczem.

6GhosT9
jaduch
Published in
3 min readDec 30, 2013

Pamiętam te czasy jakby to było wczoraj. Jedziemy do mieszkania znajomego po kamerę, bo kręcił do późna jakieś materiały z kukiełkami.

Upewniamy się, że baterie są naładowane, pakujemy swoje kasety miniDV i jedziemy na imprezę. Kilka godzin kręcenia materiału, ja spocony zadaję wciąż te same pytania graczom, którzy zdobyli wyróżnienia. Wracamy do domu, kumpel robi montaż i kolejna relacja z imprezy branżowej (choć branża wtedy jeszcze raczkowała) gotowa.

Co miesiąc pięć gier do recenzji. Każdy wieczór spędzony przed kompem. Sumienne przechodzenie każdej produkcji, od Battlefielda 2140 po Barbie dla siedmiolatek (różne recenzje wyszły z moich łapek, ale tę lubię najbardziej [jakość słabiutka — wiem]: Stubbs The Zombie). Tak wyglądało moje życie w 2006 roku.

Po jakimś czasie znudziły mi się gierki. Brzmi może zaskakująco, ale tak było — niestety w którymś momencie obowiązek grania staje się męczący i z każdą kolejną grą dla dzieci zaczyna Ci wychodzić bokiem. Wtedy zaczął się okres gierek mobilnych, w ostatnim okresie trochę tabletowych, raz na jakiś czas przewinął się jakiś indyk (wypieki na twarzy przy Hotline Miami pamiętam do dzisiaj), ale głównie ze względu na słaby sprzęt — nie grałem w żadne tytuły tripylej.

Siedem lat później

Jak się okazuje, graczem się nie bywa. Graczem się jest. Zaczęło się niewinnie — na spotkaniach z młodzieżą w ramach Linku do przyszłości, opowiadałem swoją historię, jak to moją pierwszą pracą było wspomniane wyżej recenzowanie gier. Z każdym spotkaniem coraz mocniej zdawałem sobie sprawę, że mi tych gierek jednak brakuje. Brakuje mi odskoczni, brakuje mi zapomnienia o świecie i wejścia w ten wirtualny, bo przecież Internet, Fejs, czy Twitter to nie jest już świat wirtualny. Dla mnie stał jest już częścią świata realnego.

Moja tęsknota za odskocznią zbiegła się w czasie z polską premierą Playstation 4 i choć wcześniej nie miałem żadnej styczności z konsolami (okazyjnie tylko grałem u znajomych), pomyślałem, jak rasowy konsolowiec — przecież poprzednia generacja przeżyła siedem lat. SIEDEM lat bez wymiany sprzętu. To jest argument, który do mnie w końcu przemówił.

Dodam tylko, że jestem fanem FPSów co jest pewną przeszkodą, bo celowanie na padzie to jednak nie to samo co na myszce. Stwierdziłem jednak, że to będzie dla mnie wyzwanie — nauczę się w końcu grać na padzie — przecież wszyscy, z którymi gram w multi też na tym padzie celują, więc to nie może być rakietowa nauka.

Nie mówię już o wszystkich dodatkowych bajerach, które PS4 ma od razu przy wyjęciu z pudełka. Streaming do Twitcha (jeszcze nie testowałem, ale nadal się jaram), możliwość używania dowolnego zestawu słuchawkowego (standardowa wtyczka w padzie ❤), tryb uśpienia i wiele innych rzeczy, które uderzyły mnie przez to, że wcześniej nie miałem okazji poczuć jak to jest mieć konsolę. Fajnie jest mieć konsolę.

Tak właśnie ze starego PCtowego wymiatacza, stałem się dojrzałym (#hehe) konsolowcem.

Po co to piszę?

Bo mi się zachciało wrócić do tego świata. Bo mi się zachciało pisać o gierkach i chciałem Was uprzedzić. Zawsze miałem chęć pisać, tylko nie miałem o czym, bo przemyślenia o pierdołach piszą wszyscy, a recenzji gier przecież jest tak mało (#jakśmiesznielol). Generalnie gierki mnie popychają w stronę pisania, a to chyba zawsze dobry trend, bo kontent jest królem. Zatem jakiśtam kontent będzie robiony.

Poza tym to taki mój mały manifest. #bomogę

Tych z kontem PSN zapraszam do dodawania mnie do znajomych: DobryDuch.

Tych szaleńców, którzy lubią oglądać gierki będę zapraszał na stream na Twitchu.

Tych, których #nikogo ściskam mocniutko.

Fot. Arlena Witt

--

--

6GhosT9
jaduch
Editor for

Geek, willing to meet new people. Gadget lover, excessive Internet user... I’m creative, full of energy, and spreading optimism!