Google, jak my wszyscy, lubi cycki

6GhosT9
jaduch
Published in
2 min readDec 26, 2012

Ależ mi się historia przytrafiła, aż muszę Wam ją opowiedzieć drodzy moi!

Otóż — jak co miesiąc, scrolluję sobie po timelinie na Google Plus z myślą, że może aktywność userów nieco się zwiększyła. Co jakiś czas rzeczywiście widać jakieś drobne konwulsje, ale bez szaleństw.

Scrolluję, scrolluję i trafiam na zdjęcie kolegi, który musiał mieć przerażająco nudny dzień za sobą i postanowił się pobawić efektami w jakiejś aplikacji do obróbki zdjęć. Każdy z nas ma takie fazy, więc luz. Moje oko jednak przykuło jedna z czterech udostępnionych fotek.

Przy okazji, dziewczęta — wiecie jak męskie oko działa? Krągłości i naga skóra to naturalne magnesy dla naszego narządu… wzroku oczywiście. Don’t blame us — to biologia nas tak urządziła…

Moje wprawne oko wypatrzyło wśród miniaturek bardzo ciekawy widok — zresztą co ja się będę rozwodził, obrazek jest wart tysiąca słów, zatem proszę bardzo:

Booyah!

Autoprzesyłanie to zło

Tworzenie i publikacja albumów na G+ kolegę chyba przerosła. Co więcej — po mojej drobnej uwadze nadal nie miał świadomości, co rzeczywiście opublikował — dopiero wskazanie konkretnego zdjęcia otworzyło dawno nie używane pokłady świadomości i zdjęcie zostało usunięte przez autora. Nie linkuję jednak do wpisu, bo nie o piętnowanie tutaj chodzi.

Taki przypadek każe nam jednak postawić kilka pytań:

  1. Kto teraz trzyma takie foty na dysku/karcie SD, skoro wszystko mamy dostępne online?
  2. Google ewidentnie nie przeszukuje naszych albumów w poszukiwaniu nagości — można oczywiście zdjęcie zgłosić jako nieodpowiednie, ale przynajmniej nie działa tutaj żaden automat — czy to oznacza, że w prywatnych kręgach G+ może posłużyć jako narzędzie komunikacji amatorów japońskich MILF (btw — podobno słabe) i pomijając oczywiście to, że wujek będzie wiedział w czym gustujemy — nikt nam tego nie zabroni?
  3. Czy Google jeszcze bardziej musi popracować nad funkcją publikowania fotek, tak, żeby jaśniej oznaczać to co faktycznie zostanie opublikowane po kliknięciu tego przeklętego przycisku?
  4. Jak bardzo trzeba być nierozgarniętym, żeby to puścić online!? (pozdrawiam autora z tej strony! :D)

Lubię takie kejsiki — pokazuje to, jak niektórzy z nas nie są gotowi na soszjal media rewoluszyn i jak różne serwisy inaczej podchodzą do moderacji treści w nich zawartych. Mark dawno by nacisnął klawisz Delete.

A Google lubi cycki.

Jak ja i Ty.

--

--

6GhosT9
jaduch
Editor for

Geek, willing to meet new people. Gadget lover, excessive Internet user... I’m creative, full of energy, and spreading optimism!