Wiko Rainbow — dla tych z niższym budżetem

6GhosT9
jaduch
Published in
5 min readDec 19, 2014

Historia marki Wiko jest na naszym rynku bardzo krótka. 24 września była oficjalna premiera, ale trochę czasu minęło, zanim modele trafiły do oficjalnej sprzedaży. Miałem okazję pobawić się dłużej jednym z nich i chętnie podzielę się wrażeniami.

Skąd to Wiko?

Wiko to marka z Francji, która dość szybko zdobywa rynek europejski — według danych są najszybciej rozwijającą się marką telefonów w Europie. W gruncie rzeczy po krótkiej przygodzie z wujkiem Google okazuje się, że Wiko owszem jest firmą francuską, ale główną siedzibę ma w Chinach. Kilka klików dalej możemy się dowiedzieć o innych markach, które mają łudząco podobne telefony w swoim portfolio. Przykładem mogą być takie firmy jak Micromax czy nawet sam Mediatek (który jest jednocześnie producentem procesorów do tych urządzeń).

Oznacza to, że w Chinach mamy fabrykę, która produkuje identyczne urządzenia, zmienia tylko logotyp na obudowie i tak powstają modele na różne rynki. Firmy, które później handlują nimi pod odpowiednią marką, zajmują się tylko marketingiem. Jak widać, model biznesowy się sprawdza — marka na start od razu może zaoferować duże portfolio produktów (od niskiej półki do powiedzmy średnio-wyższej) i pewnie podpisuje tak umowy, żeby mieć wyłączność na handlowanie tymi modelami na konkretnych rynkach. Dlatego nie znajdziemy u nas urządzeń marki Micromax, tylko właśnie Wiko.

Sprzęt

Wiko Rainbow, bo o nim będę pisał, to taki telefon z średnio-niskiej półki. Można go kupić w cenie 619 zł (np. tu). W pudełku mamy standardowo ładowarkę, słuchawki (nawet nie włożyłem ich do uszu, bo się boję), kilka kolorowych plecków (w moim zestawie była czarna, żółta i w kolorze bleen, czyli takim połączeniu niebieskiego z zielonym), co ciekawe — kilka przejściówek na karty SIM. To akurat było zaskoczenie, bo zwykle trzeba sobie takie cuda dokupić za 10 zł, żeby po testach np. iPhone’a przeskoczyć bez problemu z nanoSIM czy microSIM na zwykłą SIM (bo takie obsługuje Wiko — kolejna ciekawostka: jest w stanie obsłużyć dwie karty SIM). Do tego oczywiście mamy samo urządzenie. Rainbow jest dość duży, bo ma 5-calowy ekran (rozdzielczość 720p) i jest zbudowany z plastiku. Nie spodziewałbym się w tej cenie innego materiału, ale w dłoni leży w miarę pewnie i plastik, z którego został wykonany, nie jest najgorszej jakości.

Ma wbudowane 4 GB miejsca na aplikacje, więc dokupienie karty microSD (max 32 GB) to raczej konieczność. Do tego bateria ma 2000 mAh, co przy takim zwykłym korzystaniu (zakładając, że nie dostajemy non stop powiadomień z sieci) wystarcza do końca dnia. Jeżeli o mnie chodzi — po powrocie do domu z pracy musiałem go jeszcze na wieczór podładować.

Telefon po wyjęciu z pudełka miał u mnie system w wersji 4.2.2, ale dostał od razu update do 4.4.2 (#potwierdzoneinfo). Niestety nadal nie wiemy, co z 5.0 — Digital Trends twierdzi, że zgodność telefonów HTC opartych o Mediateki nadal jest sprawdzana, co może oznaczać, że starsze sprzęty z tymi procesorami mogą mieć jakieś problemy lub tej aktualizacji po prostu nie dostaną. Nieraz jednak wspominałem, że najnowszy system jest przede wszystkim dla geeków, a ten konkretny model do geeków raczej nie jest skierowany.

Wspomniałem, że ekran ma pięć cali. Został wykonany w technologii IPS i jest całkiem niezły, choć na pięciu calach rozdzielczość 720p jest niestety widoczna. Do tego chyba najdziwniejszą wadą całego telefonu jest plastik, jakim pokryty jest ten ekran. Niestety w tym przedziale cenowym możemy tylko pomarzyć o szkle Corninga — tutaj mamy plastik, który jest przedziwnie chropowaty. To jest chyba pierwszy przypadek, w którym zalecałbym kupienie jakiejś dobrej jakości folii na ekran, bo dzięki niej może on stać się bardziej przyjazny dla naszych palców.

System 4.2.2 na 1 GB RAMu i procesorze 1,3 Ghz działa całkiem nieźle. Nie chciało mi się płakać, jak przełączałem się między aplikacjami, co uważam za niezłe osiągnięcie jak na taki sprzęt.

Aparat — z tyłu 8 Mpix, z przodu 2Mpix. Bez szału. Robi zdjęcia (wow), ale w trochę słabszych warunkach niestety zaczynają się szumy i problemy ze złapaniem ostrości. To kolejny moment, w którym przypominałem sobie, że można go kupić za niewiele ponad 600 zł i nie powinienem się spodziewać niczego więcej… Przy dobrych warunkach oświetleniowych można nim zrobić zdjęcie, które nie wypala oczu. Poniżej macie kilka przykładów fotek zrobionych Tęczą.

wiko8
Wiko1
wiko7
wiko6
Wiko2
wiko3
wiko4
wiko5

Dla kogo?

Wiko Rainbow to sprzęt ze średnio-niższej półki. Wyobrażam sobie, że osoby, które nie mają zbyt wysokiego budżetu, mogą go kupić, nawet po to, żeby wziąć u operatora abonament bez telefonu i wyszarpać dzięki temu lepszą ofertę (niższy abonament albo więcej darmowych minut/SMS-ów). Jego zalety to przede wszystkim cena i obsługa dwóch kart SIM, oraz podzespoły, które na 4.4.2 dają sobie radę na tyle, że nie ronimy rzewnych łez. Wady? Chropowaty ekran, co można rozwiązać folią, no i oczywiście aparat, który mógłby być lepszy, ale na to nic nie poradzimy.

W tym przedziale cenowym właściwie nie ma w czym przebierać (choć rośnie konkurencja w postaci świetnie wykonanych Zenfone’ów i nadal można wyhaczyć jeszcze pierwszą generację Moto G), ale dwa sloty SIM z pewnością wyróżniają Wiko Rainbow.

Czy to jest sprzęt dla Ciebie? Jeżeli nie chcesz przeznaczyć na telefon większej kwoty i na przykład będzie to Twój pierwszy smartfon i dodatkowo potrzebujesz obsługi dwóch kart SIM — to może być dobry wybór.

Tekst powstał w wyniku współpracy z marką Wiko.

--

--

6GhosT9
jaduch
Editor for

Geek, willing to meet new people. Gadget lover, excessive Internet user... I’m creative, full of energy, and spreading optimism!