Wartość relacji

Jakub Prószyński
Jakub Prószyński

--

Ilu macie przyjaciół? Takich osób, do których możecie zadzwonić o każdej porze dnia i nocy, zwrócić się z problemem lub podzielić małą radością? W moim przypadku takie osoby mógłbym policzyć na palcach jednej dłoni, a pewnie kiedyś ich było więcej. Jednak również osoby, które zaliczamy do kręgu znajomych, często mogą mocno wpływać na nasze życie. Dziś chciałbym Wam opowiedzieć trochę o tym jak postrzegam i podchodzę do takich relacji z innymi.

Dlaczego przyjaźnie mogą nie przetrwać?

Pewnie znacie to z autopsji. Mieliście przyjaciela od podstawówki/gimnazjum/liceum. Przyszedł czas studiów, kalendarze zaczęły się komplikować, trudno było się spotkać, kontakt coraz bardziej rwany. Kiedyś osoba, którą uważałem za przyjaciela powiedziała mi, że ona mnie tak nie odbiera. To był okres kiedy mieliśmy różne grupy towarzyskie, widzieliśmy się rzadziej, nasze zainteresowania też zaczęły być inne. I to co mi powiedział zabolało. To naturalne, zwłaszcza jak ma się te osiemnaście, dziewiętnaście lat. Dopiero potem, już na studiach dowiedziałem się, że statystycznie człowiek zmienia swoje grupy koleżeńskie siedem razy w ciągu życia.

To trochę otworzyło mi oczy. Nie, wcale nie sprawiło, że teraz uważam, że jakaś relacja z inną osobą ma termin przydatności i kiedyś się skończy. Po prostu wiem jak to działa i co na to wpływa. Dlatego staram się inwestować nie tylko czas, ale też swoją uwagę w budowanie relacji. Z kim chociażby?

Jacy ludzie są wartościowi

Kiedyś na blogu pisałem o trzech rodzajach ludzi, którzy hamują nasz rozwój (w skrócie chodziło o hejterów, mających pod górkę i pseudospecjalistów). Dlatego staram się z takimi osobami nie utrzymywać głębszych relacji. Chociażby z tego powodu, że zaczęliby mnie wciągać w swoje bagienko. Nie oznacza to jednak, że nagle sugeruję Wam otaczanie się tylko pochlebcami i osobami, które są w jakiś sposób Wam podległe. To też do niczego nie prowadzi.

Dlatego dobrze jest mieć wokół siebie osoby szczere, ale jednocześnie umiejące wbić szpilę. To bardzo cenię w ludziach, jeśli potrafią mi coś wytknąć i nie tyle co skrytykować, ale zwyczajnie wyjaśnić dlaczego powinienem podejść do czegoś inaczej. Druga sprawa to wzajemny szacunek. Kojarzycie takie grupki, gdzie jest jakaś osoba z której wszyscy się nabijają, a ona tylko się uśmiecha i jeszcze dorzuca kamyczek do ogródka własnego pośmiewiska? Nie bądźcie nią. Dobra i zdrowa relacja to taka w której możecie śmiać się z siebie nawzajem. Kolejną sprawą jest brak zazdrości.

Czy chwalenie się przed przyjaciółmi jest czymś złym?

Czy bliska osoba może być tak naprawdę zazdrosna? Zdarza mi się, że piszę do niektórych z moich przyjaciół, że udało mi się nawiązać jakąś współpracę na blogu, dostać awans itd. Nie robię tego żeby się wywyższyć, bo to najgorsze możliwe podejście. Po prostu chcę się podzielić własną radością. Bo to jest najważniejsze, żeby mieć się z kim cieszyć i dzielić sukcesami. W ich przypadku odbieram to tak samo. Jeśli oni mogą coś osiągnąć, to jest to też w zasięgu mojej ręki. To nie tyle rywalizacja, co motywacja i pokazanie możliwości rozwoju.

Spotykałem się często z osobami, które poniosły jakąś porażkę w życiu, coś się nie udawało. Te jednostki dodatkowo otaczały się kolejnymi znajomymi, których coś wyraźnie uwierało i tworzyli takie kółko wzajemnego narzekania. Najgorsze co może być, to wpaść właśnie w taki krąg i być ściąganym w dół. Zatem radzę Wam nie unikać, nie wstydzić tego, że coś Wam się udało osiągnąć. Jeśli ktoś Was zgasi tekstem “O ten jaki i się przechwala”, to sam Wam dał sygnał do tego, żeby jednak Wasza znajomość nie wchodziła na wyższy poziom.

Dlaczego znajomi to najlepsze źródło inspiracji?

Rozpoczynając swoją przygodę z blogowaniem i branżą reklamową starałem się poznawać ludzi, nawiązywać relacje i budować sieć kontaktów. To wielokrotnie procentowało i pomagało, jednak nigdy nie podchodziłem z jakąkolwiek zawiścią lub zazdrością do osiągnięć innych, czemu? Bo są dla mnie inspiracją i pewnym punktem odniesienia. Znam Michała Sadowskiego i obserwuję jak konsekwentnie buduje swoją firmę i markę. I patrząc na to co robi myślę sobie “Przecież mam jeszcze kilka lat, być może jakaś sytuacja i zmiana w moim życiu sprawią, że też osiągnę podobny sukces”. Dodatkowa motywacja pojawiła się, kiedy Michał podczas pewnej imprezy branżowej powiedział mi, że w moim wieku to on grał w Quake’a i nie zastanawiał się nad jutrem, a ja już mam dobrze prosperującego bloga i fajną pracę (to było z jakieś 7 lata temu tak by the way).

Podobnie patrzę na działalność i to co robi inny Michał, Górecki konkretnie. Rodzina, doświadczenie agencyjne, różne biznesy. To wszystko tak naprawdę po trzydziestce. Zatem jeszcze wiele dobrego może mnie spotkać, jeśli nie osiądę na laurach i będę starał się rozwijać. Czerpanie wzorców i mądrości życiowej to najlepsze co możecie wynieść z różnych znajomości. Bo albo uczycie się na błędach innych albo wiecie gdzie potencjalnie możecie być za pięć, dziesięć lat. Tylko wymaga to pracy i samozaparcia.

Pewnie czytając powyższe przemyślenia zastanawiacie się: o co Jakubowi chodzi? Dlatego krótko podsumuję. Starajcie się otaczać ludźmi pozytywnymi, którzy nie tylko czerpią z życia, ale też starają się stawiać sobie pewne wyzwania. Nie bądźcie zazdrośnikami, cieszcie się z sukcesów innych, bo albo coś Wam z tego skapnie albo idąc przykładem tych osób sami wejdziecie na wyższy poziom. I na koniec, może to trochę brutalne, ale czasem zastanówcie się czy dana znajomość i relacja jest dla Was na tyle ważna żeby inwestować czas.

Zapisz się też do mojego newslettera, by dostawać regularnie inspirujące i pomocne materiały (przede wszystkim z obszaru marketingu) oraz informacje o nowych wpisach — klikaj tutaj.

Wpis pochodzi z bloga Pijaru Koksu.

--

--

Jakub Prószyński
Jakub Prószyński

Siedzę zawodowo na Fejsie, gram w gry, oglądam seriale i czasem coś napiszę o marketingu.