O studiowaniu informatyki z perspektywy wykładowcy
W ramach podcastu “Porozmawiajmy o IT” miałem okazję porozmawiać z Adrianem Kapczyńskim o studiowaniu informatyki z perspektywy wykładowcy.
Posłuchaj naszej rozmowy w wersji audio 🎧 👇
Cześć! Mój dzisiejszy gość to zdecydowanie pasjonat informatyki, od blisko 20 lat zgłębiający zagadnienia związane z tą branżą oraz jej zastosowaniami. Wykładowca akademicki wydziału matematyki stosowanej Politechniki Śląskiej, działacz społeczny, kierownik projektów, konsultant strategiczny, trener i audytor. Członek zarządu Polskiego Towarzystwa Informatycznego sekcji bezpieczeństwa informacji. Pasjonat i popularyzator zagadnień związanych z bezpieczeństwem informacji. Mój dzisiejszy gość to Adrian Kapczyński.
Cześć, Adrian. Bardzo mi miło gościć Cię w podcaście.
Cześć. Dziękuję za zaproszenie.
Przyjemność po mojej stronie. Jakiś czas temu, w 49. odcinku rozmawiałem z absolwentem informatyki, żeby ukazać jego perspektywę na studia. I żeby dopełnić tego obrazu, to dzisiaj zaprosiłem wykładowcę akademickiego, żeby trochę poopowiadał o tym, jak to jest na studiach informatycznych z perspektywy wykładowcy, co Ciekawego może ta druga strona zaoferować. I myślę, że to nam da taki pełny obraz dla tych, którzy zastanawiają się, czy studia informatyczne to jest ich kierunek w życiu.
Ale zanim przejdziemy do tej właściwej części, to Adrian, standardowe pytanie na początek każdego podcastu, które zadaję gościom, to: Czy słuchasz podcastów? Jeśli tak, to może masz jakieś, o których mógłbyś tutaj powiedzieć i polecić?
Tak, słucham podcastów. Myślę, że to jest bardzo dobry kierunek jeżeli chodzi o to, żeby konsumować wiedzę. Tak, jako Bezpiecznik mam ten swój typ, tak Smashing Security, ale to nie jest jedyny podcast, którego słucham. A jeżeli chodzi o polskojęzyczne, to myślę, że od zawsze Porozmawiajmy o IT, i ja to mówię szczerze na wprost. Gdybym był gościem w ramach innego podcastu, to też bym o tym powiedział, bo t sama prawda. I to są takie spotkania, gdzie przekrojowo można usłyszeć na temat IT, dlatego szalenie mi się podobają i nie będę ukrywał: jestem też patronem. Więc cóż więcej dodać. To są takie moje dwa główne podcasty, których słucham.
Super, cieszę się i bardzo Ci dziękuję za to całe wsparcie. Ostatnio zaczynam w moich podcastach (przynajmniej się staram) ukazywać też perspektywę człowieka, nie tylko tę stronę technologiczną. Więc chciałbym rozpocząć od takiego pytania związanego trochę z Twoją karierą.
Jak to się stało, że narodził się w Twojej głowie pomysł, by właśnie w informatyce realizować się jako naukowiec, wykładowca, popularyzator tej dziedziny?
Myślę, że jeśli chodzi o te narodziny pomysłu, to mój tato był informatykiem, pracował w Centralnym Ośrodku Informatyki Górnictwa. To dzięki niemu, mając 6 lat, miałem w domu ZX-80, mogłem napisać swój pierwszy program, miałem dostęp do literatury, wizytowałem taty zakład pracy na Mikołowskiej 100 w Katowicach i potem już, biorąc pod uwagę tę szansę, którą otrzymałem, to mamy w Katowicach bardzo fajne miejsca, gdzie można zdobywać wiedzę i takim miejscem nr 1 była szkoła podstawowa. Tam już na poważnie, na Macach uczyliśmy się tej informatyki. Wiem, jak to może brzmieć, że w szkole podstawowej na poważnie, ale tam było też kółko naukowe.
I ono wiązało osoby nie tylko ze szkoły podstawowej, ale tam wpadali ludzie ze szkół średnich, nawet z uniwersytetów. I to była taka pasja, która mnie pociągnęła w stronę tego, żeby zajmować się czymś, czego nie ma, czyli od zawsze starałem się budować coś nowego, to mnie pasjonowało. Budzę się dosyć wcześnie, od kiedy pamiętam. Pamiętam też, jak mama wspominała, że jak wstaję rano tak ok. tej czwartej (po dziś dzień wstaję tak dosyć wcześnie), to mówiła: Synu, idź marzyć, może coś wymarzysz.
Mając 13 lat, zająłem się wynajdywaniem przeróżnych nowych rzeczy. Niektóre po dziś dzień wydają się całkiem fajne. Ale wtedy byłem niepełnoletni, ale za to pełen pomysłów, jako ktoś, kto pracuje wyobraźnią, jako leworęczny. Starałem się to zdobywać, iść w stronę sięgania po nowe, wymyślania czegoś nowego.
Czyli ta podwalina pod to, żeby się zająć czymś od strony naukowe, była ugruntowana. Mam brata bliźniaka i starszą siostrę, myślę, że to nie jest bez znaczenia; to, w jakich warunkach rośniemy i to, że miałem szansę wraz z nimi zdobywać pewne szlify, uczyć się np. z podręczników mojej siostry, bo była na to szansa, ona była starsza, te podręczniki były dostępne. Tato uwielbiał czytać, był też pracownikiem naukowym.
Myślę, że to był ten taki kontekst, gdzie to się zrodziło. Potem w szkole średniej, w Słowaku, w Chorzowie trafiłem na fantastycznych ludzi, którzy pozwolili mi się rozwinąć. Pierwsze olimpiady, konkursy, potem studia — pierwsze, drugie, trzecie, czwarte. I mogę powiedzieć, że cały czas jest we mnie taki ktoś, kto poszukuje czegoś nowego, uwielbia poszerzać horyzonty. I myślę, że to jest taki punkt bazowy, ale też zawsze lubiłem zrealizować coś od strony praktycznej, uwielbiam coś skonstruować. I jest taki naukowiec, który od 1998 roku jest związany zawodowo z branżą, co łatwo policzyć: w przyszłym roku będę miał 25 lat w IT. I to też jest fajne doświadczenie takie uzupełniające, jak pewnie się domyślasz, taki naukowiec czy wykładowca, czy jak wspomniałeś, popularyzator, to jest ktoś, kto jasne, że sięga do teorii, ale też, jeśli powie kilka ciekawych case’ów z praktyki, to myślę, że też jest zupełnie inaczej odbierany. To tak to wygląda.
I to była taka pasja, która mnie pociągnęła w stronę tego, żeby zajmować się czymś, czego nie ma, czyli od zawsze starałem się budować coś nowego, to mnie pasjonowało. Budzę się dosyć wcześnie, od kiedy pamiętam. Pamiętam też, jak mama wspominała, że jak wstaję rano tak ok. tej czwartej (po dziś dzień wstaję tak dosyć wcześnie), to mówiła: Synu, idź marzyć, może coś wymarzysz.
Zdecydowanie. Dzięki za przedstawienie tego życiorysu. To myślę, daje też taki fajny kontekst, żeby też zrozumieć, że Ty odnajdujesz w tym pasję, że Ty się w tym sprawdzasz`, że CI to odpowiada, że ta ciekawość, która gdzieś tam ciągle Cię popycha, może być w jakiś sposób zaspokajana właśnie poprzez realizację, jako wykładowca, jako popularyzator, jako ktoś, kto w social mediach mówi o tej branży.
Nie do przecenienia jest też pewnie wpływ środowiska, w którym wzrastałeś. Myślę, że ciężka praca to jest jedno, ale mimo wszystko ten wiek taki normatywny, kiedy faktycznie jesteśmy kształtowani przez środowisko, też ma duże znaczenie.
I wspomniałeś o tych 25 latach niedługo w branży. W dużej mierze pewnie jest to związane z nauczaniem, z popularyzacją informatyki. Gdybyś mógł ocenić, jak na przestrzeni tego czasu w tak szybko zmieniającej się branży, jaką jest IT, zmienił się sposób uczenia i przekazywania wiedzy oraz doświadczenia.
Jeżeli chodzi o sposób nauczania i jego ewolucję, to tutaj są dwie perspektywy. Taka klasyczna, która nam towarzyszyła, towarzyszy i prawdopodobnie będzie towarzyszyć; i taka nowoczesna, która też jest w zasadzie od zawsze, bo pamiętam, jak jako dziecko czytałem sobie Papcia Chmiela, Bawiąc, uczy…, to przecież ten edutainment jest od zawsze. Od niedawna czytamy o potędze rywalizacji, zatem można powiedzieć tak: Zmiany następują, od wielu, wielu lat. Myślę, że pewne modele pozostają niezmienne, natomiast od wykładowcy zależy to, czym będzie operował w trakcie takich szkoleń.
Rzeczywiście ten element dotyczący szkoleń jest dla mnie szalenie istotny, ale nie tylko, bo np. projekty o charakterze audytorskim czy badawczym… realizacja Pen Testu de facto jest realizacją takiej pracy badawczej z wykorzystaniem pewnym metod, technik, narzędzi na konkretnym targecie i to też dosyć ciekawie pokazuje, jak można o pewnych zagadnieniach sobie powiedzieć czy pomyśleć. Ale żeby nie odbiegać od tego głównego pytania, to tak, jestem przekonany, że to, co my mamy do dyspozycji dzisiaj, i szczęśliwie tak właśnie się dzieje, tzn. ten potencjał serwowania pewnych możliwości, ale poprzez internet, daje nam nowe szanse.
Może przejdę do konkretów. Kiedy w 2001 roku w Katowicach, w biurze regionalnym Microsoft na Rzepakowej 2 mieliśmy premierę Intel Itanium 64-bit i pokazywaliśmy sobie ówczesne Visual Studio, to my w zasadzie mogliśmy jedynie pomarzyć o tym, żeby uruchomić sobie takie Visual Studio w przeglądarce internetowej. A dwadzieścia lat później okazuje się, że to nie jest nic zaskakującego. I tak mógłbym wiele przykładów przytaczać, ale kluczowe jest to, że my dzisiaj mamy do dyspozycji ogromny pakiet zasobów, z których możemy skorzystać oraz odpowiedni stos technologiczny. O wirtualizacji i o konteneryzacji mówi się nie od wczoraj. Natomiast jeśli spojrzysz na ten proces adaptacji nowinek, to w różnych obszarach przebiega on w różny sposób.
Pamiętam, gdy ja 8 lat temu sięgałem do pierwszych narzędzi typu WebEx (pierwszych dla mnie), z których korzystałem na wykładach — chodziło mi o to, żeby moi studenci mogli być na sali wykładowej, jeśli mogą i chcą, oraz dla tych, którzy nie mogą, ale chcą uczestniczyć w wykładzie, żeby mieli szansę mnie usłyszeć. Może nie koniecznie zobaczyć, jak ja wyglądam, ale kluczowe było to, żeby wystrumieniować to, co było prezentowane na ekranie komputera i dodać do tego audio. Pamiętam, że to były fajne lata, bo było dużo ciekawych konferencji, również konferencji kontaktowych i ta szansa na to, żeby zbudować taki przekaz z tym elementem osoby, która jest w ramach tego szkolenia.
Zatem rekapitulując, myślę, że na przestrzeni czasu te metody ewoluują, natomiast w różnym stopniu i w różnym tempie są one adaptowane one przez konkretne osoby, które realizują pewne tematy. Myślę, że kiedyś taka edukacja, która jest dzisiaj określana jako zorientowana na projekty i problemy, była czymś takim ekstraordynaryjnym. Dzisiaj jest to standardem. Zatem ja wchodzę na zajęcia, mówię: Dobrze, no to umówmy się, że będziemy pracowali w obszarze bezpieczeństwa. Po lewej jest zespół czerwony, po prawej jest zespół niebieski, zrobimy jeszcze zespół fioletowy i założenia naszej gry są następujące. I to, o czym powiedziałem, to nie jest żadne Sci-fi, tylko to rzeczywiście miało miejsce. Feedback, który otrzymałem po tych zajęciach, był taki, że ta formuła była po prostu znakomita, tzn. zniesienie tych wszystkich formalnych wymagań na rzecz tego, żeby się dobrze bawić, ale nie tylko się dobrze bawić, ale też się świetnie uczyć.
To jest fundament, który moim zdaniem otwiera umysły i jest dosyć łatwy do wprowadzenia, tylko trzeba przyjąć, że jesteśmy tutaj w konkretnym celu, mamy konkrety status (równy). Kiedy mój 19-letni student zwraca mi uwagę odnośnie do tego, że coś robię nie tak na pierwszym, drugim, trzecim wykładzie, to ja jestem gotów go nagrodzić, a nie mieć obiekcje i czuć się niekomfortowo, że zwraca mi uwagę człowiek o połowę młodszy ode mnie. To jest dosyć oczywiste i jednocześnie szalenie rzadko spotykane — mam na myśli ten status równoważenia naszych pozycji.
I dalej to już nie wiem, być może pewne techniki. Jeżeli mogę podkreślić, to interakcje. Pamiętam, jak kiedyś Marcin Szeliga (przy okazji chciałem serdecznie pozdrowić najlepszego instruktora bazodanowego w kraju, zawsze tak mówiłem i będę tak mówił) wspomniał o tym, że jest na Śląskim Uniwersytecie Medycznym i jest taka potrzeba, żeby zadbać o interakcje wykładowcy — studenci. Tam, uwaga, tych studentów jest bardzo, bardzo dużo, wykładowca jest jeden.
I szukaliśmy takiej platformy — można było ją napisać od podstaw, można było również sięgnąć po już istniejącą, która pozwoli na interakcje. Kilka lat później zobaczyłem, jak Gynvael Coldwind w Krakowie (przy okazji chciałem pozdrowić Michała Sajdaka) używał narzędzia do tego, żeby obsłużyć pytania z bardzo dużej grupy osób, która zebrała się, żeby wysłuchać wykładu czy całego cyklu wykładów (to było w ramach spotkania Bezpieczników) i ja zauważyłem, że to jest genialnie proste do zastosowania.
I dokładnie to samo stosuję. Jest szansa, żeby anonimowo powiedzieć, że coś jest nie tak, albo że coś jest bardzo tak, zadać pytanie, podzielić się uwagą. Wszystko to, co z reguły się nie działo w ramach takich klasycznych zajęć, bo czy mi wypada podnieść rękę, powiedzieć coś na forum, a jeśli się mylę? A jeśli się nie mylę i profesor się zdenerwuje? Cały ten kontekst.
Więc myślę, że trzeba tutaj dostrzegać i sięgać po ten potencjał tego, co nowe. Plus dawać szansę młodym ludziom, uczestnikom tych naszych spotkań, na to, żeby zabrali głos.
To jest fundament, który moim zdaniem otwiera umysły i jest dosyć łatwy do wprowadzenia, tylko trzeba przyjąć, że jesteśmy tutaj w konkretnym celu, mamy konkrety status (równy). Kiedy mój 19-letni student zwraca mi uwagę odnośnie do tego, że coś robię nie tak na pierwszym, drugim, trzecim wykładzie, to ja jestem gotów go nagrodzić, a nie mieć obiekcje i czuć się niekomfortowo, że zwraca mi uwagę człowiek o połowę młodszy ode mnie. To jest dosyć oczywiste i jednocześnie szalenie rzadko spotykane — mam na myśli ten status równoważenia naszych pozycji.
Zgadza się. Myślę, że ten kontekst, te możliwości, o których powiedziałeś, są bardzo istotne. Również istotne są oczekiwania, jakie się ma. Myślę tutaj o dwóch stronach — zarówno o wykładowcach, jak i o studentach — odnośnie do studiów. Odnośnie do tego czasu i oczekiwań. Pamiętam naszą wymianę zdań po tym odcinku, który przywoływałem na początku, który był rozmową z absolwentem studiów informatycznych. Chciałbym poznać Twoją perspektywę, wyjść od takiego pytania: z jakimi oczekiwaniami przychodzą Twoi studenci na kierunki informatyczne i czego oczekują po tych studiach?
To jest bardzo dobre i bardzo ważne pytanie. Oczekiwania są zróżnicowane. Ja kiedyś prowadziłem takie badania, to było lata temu, ale dosyć ciekawe były informacje zwrotne, jakie otrzymałem. Myślę, że takie trzy główne punkty mógłbym teraz przywołać.
Zatem oczekiwanie nr 1 jest takie, iż będzie po stronie uczelni szansa na to, żeby przedstawić jedną lub więcej osób, które będą służyły jako źródło wiedzy, jako osoby, które inspirują do podejmowania pewnych działań, które wręcz mogą roztoczyć opiekę i być mentorem, doradcą, jeśli chodzi o dalszy rozwój. W ramach tych studiów i później. Myślę, że to jest pierwsza grupa oczekiwań. Zatem wiedza, wskazówki, opieka. To jest raz.
Dwa to jest pójście w stronę umiejętności. Zatem ja dostrzegam niezmiennie to, że mamy pewne przygotowanie, ono może być na bardzo podstawowym poziomie, natomiast to, czego oczekujemy, to są pewne wytyczne i ukierunkowanie w stronę zdobywania konkretnych praktycznych umiejętności dla potrzeb realizacji projektów.
Zatem nie będzie chodziło o to, żeby w teorii opowiedzieć o paradygmatach projektowania obiektowego i postawić kropkę, tylko pójść w stronę realizacji konkretnych zadań, np. takich wyzwań, pochylić się nad łamigłówkami, żeby pójść w stronę tego, że na końcu będzie konkretny rezultat, żeby się pobrudzić tym cyfrowym atramentem, żeby coś nie wyszło. Najlepiej, żeby wyszło, ale jeżeli tak będzie szło gładko i gładko, to z reguły okazuje się, że to zostaje w naszym potencjale na krótko. Natomiast jeżeli przejdziemy przez wyboistą drogę, to jest to coś, czego Wam wszystkim życzę.
Czyli krótko mówiąc, na etapie edukacji poznać różne alternatywy. Kilka razy, niestety, doświadczyć tego, że coś poszło nie tak, a potem, żeby już po ukończeniu lub na końcówce studiów mieć już tę ścieżkę odpowiednio ukształtowaną.
I trzecie, czego moim zdaniem oczekują studenci, to jest wszystko to, co wynika z tego, że przychodzą i tworzą społeczność akademicką i zadają pytanie o to, co możemy uzyskać jako taki element charakterystyczny dla uczelni. I np. oczekują tego, że po godzinach można się spotkać w ramach koła naukowego, pójść na warsztat, na koncert, zajęcia sportowe, to jest bardzo duży katalog. Wszystko to, co wiąże się jako integralny element uczelni, ale coś, co nie jest stricte związane z procesem edukacyjnym. To jest szansa na wyjazd zagraniczny, na to, żeby wybrać się na fajną konferencję dotyczącą GameDevu wraz ze swoim opiekunem czy mentorem. I mamy szansę na to, żeby zrobić coś ekstra ponad to, co mamy w klasycznym procesie edukacji.
Czyli gdyby dzisiaj przyjąć, że to jest uczelnia w chmurze, i żeby była jasność, ja jestem bardzo na tak dla takiej edukacji, natomiast mam wszystkie materiały przed sobą i jeszcze jeden element, który nie jest dostępny, kiedy ja tutaj siedzę aktualnie w swoim gabinecie, jestem sam, ale gdybyśmy byli we dwójkę, mielibyśmy się pochylić nad pewnym problemem, to ten efekt synergii po pierwsze, plus przekazywania wiedzy w modelu rówieśniczym. I to jest też ten ostatni punkt, o którym powiedziałem. Coś, co wychodzi jako benefit, którego studenci oczekują. To jest wszystko to coś, co jest ponad ten klasyczny proces kształcenia.
👉 Czytaj dalej na: https://porozmawiajmyoit.pl/poit-167-o-studiowaniu-informatyki-z-perspektywy-wykladowcy/