Ślady na ekranie LCD — cień doku
Ubiegły piątek był dniem pisania prezentacji. Trochę się zagapiłem organizacyjnie i musiałem nadrobić pracę. A ponieważ nadal najszybciej pisze się na “dużym” komputerze (czyli iMacu), to i przy nim spędzałem większość czasu, zresztą wspominałem o tym w tym poście.
Skoro prezentacja, to Keynote. Trzeba powiedzieć, że posunięcie Apple, związane z ujednoliceniem funkcjonalności we wszystkich wersjach tego programu (na OS X, iOS i w iCloud) było świetne. Mnie akurat nie brakuje usuniętych funkcji (zresztą są one powoli przywracane, podobnie jak miało to miejsce przy Final Cut Pro X), a możliwość pełnej edycji bez względu na urządzenie i system operacyjny jest niezastąpiona.
Skorzystałem też przy tym wszystkim z opcji, którą bardzo rzadko wykorzystuję, a mianowicie z “Full Screen”. Na co dzień możliwość zajęcia całego ekranu jednym programem nie jest dla mnie atrakcyjna, między innymi dlatego, że z jakiejś przyczyny (pewnie przez animację przejścia), mój błędnik nie lubi tego rozwiązania. Tym razem jednak potrzebowałem się skupić i Keynote wypełniło mój ekran.
Trochę mnie zdziwił fakt, że mając Keynote w opcji “Full Screen” nadal widziałem cień ikon z doku. Zacząłem się dokładniej przyglądać ekranowi i z lekkim przerażeniem stwierdziłem, że ikony wypaliły swoje ślady na ekranie. Oczywiście, pierwsza myśl była taka, że to na pewno na stałe, bo nigdy nie lubiłem chowającego się automatycznie doku, a skład ikon mam raczej stały. A ponieważ nie byłem się w stanie już z powrotem skupić, to musiałem zacząć szukać rozwiązania.
Skorzystałem z najprostszego, czyli włączyłem opcję chowania doku, po czym wróciłem do prezentacji. Po paru dobrych godzinach znów podglądnąłem ekran wypełniony jedynie białym kolorem i ku mojej wielkiej uldze okazało się, że cienie ikon zniknęły.
Jaka nauczka? Taka, że trzeba się pogodzić ze znikającym dokiem, a ponadto warto sobie raz na jakiś czas uruchomić jakiś program z białym tłem w trybie pełnoekranowym i sprawdzić, czy się coś nie wypaliło na naszym ekranie.