Piotr Chmiel
Never Assume
Published in
1 min readJul 2, 2016

--

Moja “rotacja” piór w codziennym pisaniu polega głównie na pisaniu jednym piórem tak długo, aż mi się znudzi. W związku z tym wolno zbieram obserwacje, które pozwalają na porównanie więcej niż paru różnych modeli.

Ostatnio udało mi się przyglądnąć zachowaniu czterech różnych piór, choć dwóch pochodzących od tego samego producenta — Kaweco Sport i Liliput. Trzecim było pióro sprzedawane przez Muji (to standardowe, nie kieszonkowe), a czwartym Pilot m(mju)90. Obserwacja dotyczyła nie tego, jak piszą (bo to już naprawdę dobrze wiem), ale raczej ich zachowania w sytuacji, gdy w trakcie pisania na chwilę odkładam pióro, ale go nie zamykam skuwką, a następnie wracam do pisania. Innymi słowy, chodzi o to, jak szybko pióro wysycha.

Można by się spodziewać, że pióra kieszonkowe, czyli Kaweco Liliput i Sport najgorzej w tym „teście” wypadną. Jednak wcale nie jest źle, bo to pióro Muji najgorzej znosi takie warunki. W zasadzie trzeba je natychmiast zatykać, co szczęśliwie nie jest trudne, bo skuwka nie jest w nim zakręcana i dobrze się nakłada tylko na moment.

Zdecydowanie bezkonkurencyjny jest Pilot m90. Mogę je odłożyć, odejść o biurka, wrócić i pisze tak, jakbym go w ogóle nie odkładał. Kaweco Sport jest prawie tak samo dobre, choć czynnikiem znaczącym może tu być różnica grubości stalówek — Pilot to japońskie „F”, a Kaweco to europejskie „B”. Natomiast Liliput to także „B” i nieco znosi otwarcie nieco gorzej od brata (może to wina lekko uszkodzonej fabrycznie stalówki, której jednak nie chcę naprawiać, bo daje ciekawe efekty podczas pisania).

--

--

Piotr Chmiel
Never Assume

Inżynier, entuzjasta Apple i gadżetów ułatwiających życie.