Powrót do nabojów — wynik

Piotr Chmiel
Never Assume
Published in
1 min readAug 15, 2013

O moim planie powrotu do “zasilania” moich dwóch codziennych piór nabojami (samodzielnie napełnianymi) pisałem niedawno. Po trzech dniach używania tych piór w codziennych zadaniach przyszedł czas na podsumowanie.

Jednym zdaniem — jest dużo lepiej.

Oba pióra (MUJI i Pilot m90) piszą natychmiast po wyjęciu z etui i zdjęciu skuwki. Nie ma potrzeby potrząsania, rozpisywania, przyciskania do papieru. Atrament płynie równo, linia się nie rwie, nie ma też sytuacji, gdy pióro pisało przez krótką chwilę, a następnie przestawało, tak jakby wysychało. W dodatku taka wysoka jakość pisania utrzymywała się przez cały dzień, bez względu na to, czy pisałem dużo (notatki ze spotkań), czy też pisałem tylko drobne zapiski. Nawet zmiany papieru nie przeszkadzały.

Czym to jest spowodowane? Jedyną zmienną jest korzystanie z nabojów. Atrament jest ten sam, co w przypadku adapterów, podobnie papier i sposób korzystania z piór. Uprawdopodabnia to teorię o niższej szczelności rozwiązań z adapterami, co wpływa na przepływ i płynność atramentu. Niekoniecznie oczywiście znaczy to, że trzeba zrezygnować z adapterów (Montblanc Starwalker z adapterem pisze tak samo dobrze, jak z nabojem), jednak jeśli macie problemy z przepływem atramentu i używacie adaptera, to warto spróbować korzystania ze zwykłego naboju, a ulubionym atramentem jesteście w stanie napełnić taki nabój bez problemu (wystarczy strzykawka z szeroką igłą).

Przy okazji stwierdziłem, że pióro MUJI ma wyraźnie cieńszą stalówkę w porównaniu do pióra Pilot m90. Pomimo tego, że obie są oznaczone jako F, a w dodatku Pilot pochodzi z Japonii, znanej z bardzo cienkich stalówek (stalówka w MUJI jest niemieckiej produkcji).

--

--

Piotr Chmiel
Never Assume

Inżynier, entuzjasta Apple i gadżetów ułatwiających życie.