Piotr Chmiel
Never Assume
Published in
3 min readJun 26, 2016

--

Co roku widzę więcej osób na dorocznym spotkaniu Klubu Miłośników Zegarów i Zegarków (to KMZiZ z tytułu). To moje (zaledwie) drugie takie spotkanie, przynajmniej wg mojego kalendarza. Byłem na jubileuszowym X i teraz na XII. Jedno pomiędzy jakoś mi wypadło z harmonogramu.

Jak zwykle, przynajmniej dla mnie, spotkanie było w hotelu Marriott w centrum Warszawy i jak zwykle, byłem bardzo z tego miejsca zadowolony. Sale są wygodne, krzesła także, o jedzeniu nie wspominając. Gdyby nie uszkodzony jeden mikrofon, przez co pierwsze prezentacje było słychać średnio, nie miałbym się do czego przyczepić.

Z lekkim poślizgiem (bo przecież na sali zegarków nie było) ruszyły prezentacje zaproszonych firm, które opisałem poniżej. Mnie, jak zwykle, bardzo się podobało i z przyjemnością wrócę tu w przyszłym roku!

Eterna

To pierwszy pokaz, a jak wiadomo, pierwszy ma trochę trudniej, bo sala ma wysokie oczekiwania. W każdym razie to firma budząca nieco kontrowersji, ze względu na pochodzenie mocno promowanego przez nich rozwiązania spherodrive. Mimo tego, sama prezentacja była całkiem ciekawa, bardziej skupiona na mechaniźmie, niż na zegarkach nim napędzanych. Można powiedzieć, że wywiązali się z oczekiwań.

Jakkolwiek ich prezentacja była sztandarowym przykładem, że trzeba testować własną prezentację przed pokazem, lub mieć własny sprzęt. Bo inaczej Wasz film się nie uruchomi, mimo wielu prób.

Victorinox

Jak zwykle bardzo zabawna i lekko prowadzona prezentacja. Igor ma do tego talent i całkiem przekonująco przedstawił nowy model z serii INOX — Diver. Spory zegarek, bo 45 mm średnicy, za to bardzo kolorowy i z fajną plastikową nakładką, pełniącą rolę szkła powiększającego i ułatwiającą odczyt pod wodą.

Z nowości nadchodzących w tym roku zobaczymy jeszcze INOX w wersji tytanowej (z pomarańczowym paskiem!) i większą liczbę dodatkowych akcesoriów do tego modelu (łącznie z bransoletką z paracordu od Naimakka), gdzie będzie można zmieniać nakładki i paski według własnych chęci (będą nawet dodawać narzędzie do zmiany!).

Pojawił się też limitowany do 250 sztuk Air Boss Mach 9 w tytanie. Bardzo atrakcyjny!

Tudor

Jedna z prezentacji na które czekałem. I niestety nie byłem zadowolony. Bo o ile model Black Bay, najnowsza linia Tudora, jest szalenie atrakcyjny (choć dość mały w porównaniu do obecnych trendów w rozmiarach kopert), to modele „garniturowe” są po prostu brzydkie.

Poza tym nic więcej atrakcyjnego nie zobaczyłem.

Ressence

Na tą właśnie prezentację czekałem najbardziej. Ressence swoimi zegarkami robi niesamowite wrażenie na zdjęciach, szczególnie, że połowa mechanizmu prezentująca pomiar czasu jest zamknięta w oleju (poza TYPE 1), co pozwala na uzyskanie niezwykłego efektu „namalowania” tarczy i wskazówek na samym szkle. Byłem bardzo zaskoczony, gdy się okazało, że w naturze ich zegarki wyglądają jeszcze lepiej!

Firma ma swoją siedzibę w Antwerpii, Belgia, a zegarki są składane w Szwajcarii. Rocznie sprzedaje około 300 sztuk łącznie (TYPE 1, TYPE 3, TYPE 5).

Ressence podchodzi do projektowania zegarków od strony wzornictwa przemysłowego, czyli skupiając się na elementach prezentujących zliczanie czasu, a nie na mechaniźmie (zliczane są zresztą minuty, więc mechanizm zegarkowy, kupowany „na zewnątrz” jest silnie modyfikowany). Oczywiście najciekawszą rzeczą jest umieszczenie elementów pokazujących czas w oleju i przekazywanie ruchu mechanizmu zegarowego przez połączenie magnetyczne, co zapewnia szczelność całego zegarka.

Ciekawostką jest też to, że brak koronki i przekazywanie jedynie zliczeń minut ma duży wpływ na modyfikacje mechanizmu zegarkowego, które Ressence kupuje na rynku. Po modyfikacjach nie mają one elementu godzinowego i datownika, nie nadają się więc dla kogokolwiek innego.

Mają bardzo fajne paski.

Junghans

Solidna niemiecka firma, teraz znów w rodzinnych rękach (choć nie jest to rodzina Junghansów). Najważniejszą rzeczą jest to, że znów powinien być w Polsce punkt serwisowy, w dodatku lepszy od poprzedniego. Zamierzam go zresztą wkrótce przetestować z moim Mega 1000.

Interesującą rzeczą w prezentacji było to, że w 1999 roku Junghans miał model z chipem płatniczym, wykorzystywanym do rozliczeń w kantynach i metro.

Jeśli chcecie mieć zegarek „made in Germany”, a jakiejś przyczyny nie interesuje Was Glashutte Original ani Nomos, to modele Junghans są bardzo, bardzo interesujące.

Orient Star

Przyznaję, marka (a raczej linia produktowa) zupełnie mi nieznana. Wychodzi na to, że to prawie oddzielny produkt z japońskiej manufaktury Orient. Szkoda, że prezentacja była praktycznie produktowa, bez informacji o producencie. A ponieważ wzornictwo jest bardzo japońskie (czyli podobne do Seiko i Citizena), to same zegarki jakoś mnie nie wciągnęły.

Aviator

Niestety, tu też prezentacja skupiła się na produktach, choć przynajmniej w przypadku powiązania modeli z wydarzeniami z historii lotnictwa był w tym jakiś sens (jakkolwiek z braćmi Wright przesadzili). Brakowało mi choćby wyjaśnienia, jak działają „front pushers” w mechanizmach niekwarcowych.

Miła informacja, w tym roku będzie dostępny model z polskimi dniami tygodnia w datowniku.

--

--

Piotr Chmiel
Never Assume

Inżynier, entuzjasta Apple i gadżetów ułatwiających życie.