Spaceletter #1

maeg
ntte
Published in
3 min readApr 15, 2018

Krajobraz jak po apokalipsie. Takie postapo. Rozumiecie, nie? Żadnych jeźdźców na demonicznych wierzchowcach. Tylko pustka, taka gdy ludzie pójdą (nie)żyć gdzie indziej. Wszędzie pełno kurzu, w kątach władzę przejęły pajęczyny. Żywego ducha. Ani ducha w maszynie. Bronie wiszą na swoich miejscach, albo leżą. Elementy zbroi na manekinach, albo w kufrach. Jeszcze rok temu nikt nie wyobrażał sobie, że ta historia się tak potoczy.

***

Rok temu ogrywaliśmy ostatni update do pierwszego Destiny. Zaliczaliśmy kolejne pozycje z książeczki, którą przygotowało Bungie na zakończenie tych kilku pięknych lat. Wyczekiwaliśmy też nowych wieści na temat Destiny 2. Oczekiwania były spore. Minimum, żeby było tak dobre jak jedynka po tych wszystkich zmianach. Takie solidne minimum. Chcieliśmy tego samego, tylko, że więcej i w nowej scenerii. Rzeczywistość okazała się brutalna.

Ale czy zmiana filozofii jaka przyświecała Bungie przy tworzeniu gry powinna nas tak zaskoczyć? Czy zmiany w pierwszej części, droga którą przeszła gra od premiery dodatku The Taken King aż do ostatniego update’u, nie były zapowiedzią nowych czasów? Praktycznie każda większa aktualizacja przynosiła nam ułatwienia. Nowy system infuse’a, większa ilość aktywności, które dawały możliwość zdobycia najlepszego sprzętu, aż do raidowych broni z WotM z tylko jednym, stałym, zestawem perków. Jasne, od czasu do czasu narzekaliśmy sobie, że robi się zbyt łatwo, ale tłumaczyliśmy to tym, że teraz przyszedł czas na zabawę i celebrację. Jesteśmy herosami, tyle razy ratowaliśmy ziemię z opresji, że musimy posiadać ogromną moc.

Destiny 2 Bungie nie wyszło. Zmiany wprowadzone w model rozgrywki nie przekonały tak zwanych „casuali” do związania się z grą na dłużej. Nie spodobały się też hardcorowym graczom. Społeczność gry nagle odkryła, że sequel nie jest zrobionych dla niej. Teraz Bungie stara się naprawiać błędy. Tylko, że w międzyczasie wypuściło dodatek z Ozyrysem, który przelał czarę goryczy. Ludzie zaczęli odchodzić. Wyszedł Monster Hunter Wolrd, wyszło kilka innych gier i prawie nikt ze znajomych już nie gra. Bo też nie bardzo mają powody ku temu. Kiedyś piątek oznaczał zabawę, strzelanie do kosmitów do później godzin nocnych. Teraz oznacza dla nas tyle samo co dla zwykłego śmiertelnika.

W maju kolejny dodatek, a także kilka rzeczy zmieni się w mechanice gry. Iron Banner na nowo jest trybem 6 vs 6, są i inne rzeczy. Wiele zmian jest zapowiedzianych na lato i wrzesień. Wrzesień tak poza tym, może okazać się dla Destiny 2v takim “być albo nie być”. Czy Bungie stać na to, żeby znów po roku uratować grę? Czy ludzie znów im uwierzą? Nie wiem. Ja bym chciał by tak się stało. Tymczasem we wtorek pierwszy raz Iron Banner wedle starych zasad. Idę polerować zbroje i wyczyścić swoje pukawki. Będę gotów.

***

Tymczasem do pomieszczenia, o którym mowa na początku, wpadło trochę światła przez uchylone drzwi. Drobinki kurzu, podniesione z podłogi nagłym ruchem powietrza, tańczą sobie w tej odrobinie światła, czekając cierpliwie aż będą mogły przywitać gościa. Trochę oczekiwanego, ale też trochę niespodziewanego. Coś się zaczęło zmieniać — myślą sobie.

W jednej z wnęk, na półce zaświeciło niebieskie światło. Postać, która przed chwilą wkroczyła do tego pokoju, podeszła spokojnym krokiem w to miejsce i wyciągnęła rękę. Przez moment nic się nie działo. W końcu jednak mały metalowy przedmiot uniósł się w powietrzu. Chwilę, człowiek i Ghost, w zupełnym bezruchu czekali. Na co? Trudno powiedzieć. Ciszę i oczekiwanie przerwał metaliczny głos.

- Witaj Strażniku!

- Witaj little light!

--

--

maeg
ntte
Editor for

Żyje w domu pełnym książek, składam duże-małe roboty (Gundamy), uwielbiam filmy Studia Ghibli, czasem w coś zagram, dużo słucham