Przypadkowa relacja z wojny na Ukrainie

Angielski fotograf, który wyruszył na Ukrainę w poszukiwaniu swoich korzeni, znalazł się w samym środku pierwszych starć nowej zimnej wojny.

Adam Łukasiak
Lifeform

--

W lutym 2013 roku, po wielu latach wizyt, Chris Nunn postanowił zabrać ze sobą aparaty fotograficzne i uwiecznić na zdjęciach ojczyznę swojej babki — Ukrainę.

Pochodzący z Anglii Nunn od 2006 roku znaczną część swojego życia spędza w samolocie. Najpierw latał ze swoją dziewczyną z czasów studiów, Ukrainką. Potem jego główną motywacją stało się poszukiwanie swoich korzeni. Teraz, chociaż nie zna ukraińskiego, próbuje zbudować więź z Ukrainą i jej mieszkańcami za pomocą fotografii.

Nie miał pojęcia, że zostanie uwikłany w lokalny konflikt, który skupi na sobie uwagę całego świata. Jego zdjęcia przestały być wyłącznie pamiątką z jego prywatnej podróży — stały się także przypadkowym reportażem opowiadającym o narodzie, który znalazł się na krawędzi wojny.

[Wśród zdjęć znajdują się niepublikowane wcześniej fotografie wykonane w październiku 2014 r.]

Kobieta z Kałusza z psem, luty 2013 r. (po lewej); chłopiec z Kałusza, luty 2013 r. (po prawej)

Chyląc się ku wojnie

„Zacząłem zwiedzać miasto Kałusz i jego okolice, rozmyślając o młodości mojej babci, która została tu przesiedlona” — mówi Nunn. „Sam i bez znajomości języka, podczas szeregu wypraw powoli nawiązywałem kontakty i znajomości z mieszkańcami miasteczka”.

Nunn przemierzał niepozorne okolice, wczuwając się w mentalność i rytm życia Ukraińców. Obserwował ukraińską codzienność i życie zwykłych ludzi.

„Nie zatrzymywałem się w ładnych hotelach w dużych miastach. Byłem dociekliwy i szczery. Interesował mnie kac po Związku Radzieckim” — mówi.

Gdy nastąpiła eskalacja kryzysu, Nunn zaczął badać kwestie, które doprowadziły do przekroczenia punktu krytycznego.

„Co było nie tak? Jakich zmian chcieli ludzie? Jakie problemy dostrzegali w swoim życiu? Co zepsuło się na Ukrainie?” — pyta. „Moi ukraińscy przyjaciele opowiadali mnóstwo koszmarnych historii, a wszystkie w jakiś sposób łączyły się z tym, co wydarzyło się później — od rewolucji aż po trwającą właśnie wojnę”.

Mężczyzna z Doniecka (po lewej); kobieta z Donbasu (po prawej)

Nunn w pełni wykorzystywał swobodę wynikającą z braku przywiązania do konkretnego miejsca. Odbywał dalekie podróże, starając się zgłębić istniejące na Ukrainie pragnienia i dążenia, których celem ma być odejście od — lub czasem powrót do — sowieckich form gospodarki i praktyk religijnych. Podróżował z Iwano-Frankiwska do Artiomowska; z Odessy do Doniecka; ze Słowiańska do Kramatorska, odwiedzając przy tym niezliczone wsie leżące na trasie podróży. Nunn tak bardzo zaangażował się w rozwój tej historii, że odwiedził nawet ukraińską armię w regionie Zaporoża.

„Moje fotografie w naturalny sposób stały się portretem ukazującym zmiany na Ukrainie w czasie wzrostu napięcia politycznego, kulminacyjnego okresu rewolucji i wydarzeń prowadzących do wojny” — mówi Nunn.

Donieck w dniu wyborów
Odessa

Już przed rozpoczęciem fotografowania, Nunn odczuł „dysonans poznawczy” kulejącej Ukrainy. Wyczuwalny był on w propagandzie, w konflikcie mentalności, w niedopowiedzeniach.

„Przywołuje się tu wiele subtelnych aluzji do polityki i wojny” — mówi. „To dość skomplikowane. Wewnętrzny konflikt ogarnął całą Ukrainę; zawsze pozostawał gdzieś w tle, nawet gdy się śmialiśmy”.

Pośród wizualnych wojen kulturowych, które nieustannie prowadzi się na Ukrainie w imię ideologii, szumne deklaracje wydawały się puste i niemożliwe do zrealizowania. Dlatego też Nunn skierował swoją uwagę na proste codzienne chwile, mając nadzieję, że uda mu się uchwycić znaczące momenty. Liczył, że te jednostkowe obserwacje połączą się w większą, czytelną całość.

Ludzie modlący się w Kałuszu
Żydowski cmentarz w Kałuszu

Bojownicy

Po dwóch latach trwania projektu nie dało się już bagatelizować roli ukraińskiej armii. W maju 2014 roku Nunn skontaktował się z Ukraińskim Funduszem Wolności, organizacją charytatywną zbierającą pieniądze dla wojska. Pomogła mu ona nawiązać kontakt z dowódcą armii. Po wyjaśnieniu swoich zamiarów, Nunn otrzymał od dowódcy zgodę na towarzyszenie żołnierzom.

„Musiałem znaleźć najlepszy sposób na przedostanie się do pewnego miasteczka na Zaporożu poprzez region Doniecka, w którym sytuacja stawała się coraz bardziej niebezpieczna”.

W tym czasie Ukraińcy przygotowywali się do porewolucyjnych wyborów, w których mieli wybrać nowego prezydenta. We wschodniej Ukrainie od marca prowadzone były prorosyjskie protesty.

„Robiło się coraz goręcej” — mówi Nunn.

Kałusz

„Fotografie są marną kopią rzeczywistości i niedoskonałym sposobem na opowiadanie historii, ale na tym właśnie polega ich piękno”.

Chłopiec (po lewej); mężczyzna z Odessy (po prawej)

Niemal wszyscy żołnierze próbowali odgrywać rolę macho, wojowników rodem z hollywoodzkich produkcji.

„Chcieli pokazać się przed obiektywem jako twardzi żołnierze” — mówi Nunn. „Tim Hetherington nazywa to sprzężeniem zwrotnym [między rzeczywistością a wizerunkiem kreowanym przez kulturę]. Wielokrotnie byłem świadkiem podobnych zachowań, także wśród cywili — gangsterów i byłych więźniów”.

Nunn uważa, że jeśli każdy ma swoje pięć minut sławy, to dla tych biednych ukraińskich rekrutów był to właśnie ten moment.

„Skupienie na sobie międzynarodowej uwagi? Nie trwało to długo. Nikogo to już nie obchodzi” — mówi. „Zmęczenie Ukrainą”.

Posterunek wojskowy pomiędzy Artiomowskiem i Gorłówką
Żołnierze Donieckiej Republiki Ludowej, Donieck

Żołnierze ukraińskiej armii okazali się bardzo gościnni.

„Byli zaskoczeni, że nagle pojawił się brytyjski fotograf, który się nimi interesuje, a do tego podróżuje w pojedynkę” — wspomina Nunn. „Przyjęli mnie bardzo serdecznie”.

Nunn zrozumiał, że żołnierze nie różnią się zbytnio od niego samego ani od Ukraińców, których fotografował rok wcześniej. Po prostu mieli na sobie mundury.

„Ci chłopcy są tylko zwykłymi poborowymi — dostali od rządu list, w którym napisano, że muszą odbyć 10-dniową służbę wojskową” — mówi Nunn. „Skończyło się na dwóch miesiącach. Większość z nich pewnie dalej tam jest”.

Poborowi z ukraińskiej armii
Rekrut z ukraińskiej armii
Poborowy z karabinem Kałasznikow (po lewej); karabin Kałasznikow (po prawej)

Zawieranie przyjaźni

Praca Nunna nigdy nie była jednowymiarowa. Jego nastawienie różni się od podejścia innych fotografów, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji lub byli świadkami konfliktu. Nunn zaakceptował zmiany i dopasował do nich swoją pracę. Zawsze skupia się ona na ludziach — jego przyjaciołach.

„Byłem zainteresowany historią mojej babci i jej opowieściami opartymi na zatartych wspomnieniach” — mówi Nunn. „Opowiadając o Ukrainie, pomijała pewne części i wybiegała w przyszłość, by potem powrócić do wcześniejszych wydarzeń. Niektóre rzeczy powtarzała”.

Ukraińcy, szczególnie ci starsi, doświadczyli specyficznej historii. Obecne napięcia są bezpośrednio związane z pozostałościami ideologicznymi. Jednak Nunn chce, żebyśmy pamiętali przede wszystkim o tym, że ludzie na jego fotografiach mają z nami wiele wspólnego. Bez względu na to, jak daleko sięgają powiązania czasowe i pamięć o przeszłości, najważniejsze pozostaje wspólne człowieczeństwo.

Kałusz
Kałusz
Donbas
Walik, Kałusz

„To moje ulubione zdjęcie. Walik był jednym z pierwszych ludzi, z którymi zaprzyjaźniłem się podczas dwóch pierwszych podróży na Ukrainę. Był bardzo serdeczny. Zmarł na raka mózgu kilka miesięcy po zrobieniu tego zdjęcia. Walik dał mi naszyjnik z drewnianym krzyżem, kilka starych rosyjskich monet, obrazek z jednorożcem i niezwykle delikatną szklaną ozdobę w kształcie łabędzia. Od tej chwili miałem obsesję na punkcie symboli i metafor”.

Przyszłość

Nagłówki zachodnich gazet nie informują już tak często o wydarzeniach na wschodniej Ukrainie, ale nie oznacza to, że napięcia zniknęły. Pomimo machinacji Moskwy, Kijowa i innych ośrodków politycznych, codzienne życie toczy się tu dalej. Poza fotografowaniem zamieszek, protestów i żołnierzy, Nunn wciąż skupia się na spokojniejszych momentach.

Złoty środek pracy fotografa leży gdzieś pomiędzy postmodernizmem a poprawnością polityczną. Może on wówczas okazać współczucie dla fotografowanych osób, ale uniknąć przy tym konkretnych deklaracji politycznych.

Nunn zna Ukrainę lepiej niż większość obcokrajowców, ale kraj ten nadal jest dla niego dość obcy.

„Moje zdjęcia to tylko drobne fragmenty pewnego okresu na Ukrainie” — mówi Nunn. „Od momentu wybuchu kryzysu, gdy nie znałem tam nikogo, aż do teraz, gdy w całej Ukrainie mam wielu dobrych przyjaciół”.

Twitter | Facebook | Instagram

Wszystkie zdjęcia zostały wykonane przez Chrisa Nunna

Jeśli spodobał ci się ten tekst, kliknij przycisk „Recommend”.
Dzięki temu ta historia dotrze do większej liczby osób.

Spodobał ci się ten tekst? Na pewno docenią go też twoi znajomi. Udostępnij go i pomóż mu dotrzeć do szerszego grona osób.

Chcesz czytać więcej podobnych artykułów? Obserwuj Lifeform na Facebooku i Twitterze.

--

--