Czerwony dywan, Monica i Nicole — Festiwal Filmowy w Cannes

#1 Cannes

Idee są jak wirusy

Piotr Wilam
początki
Published in
6 min readJan 12, 2021

--

Mamy rok 1997, jest luty, w Cannes na Lazurowym Wybrzeżu jest piękna pogoda, niebo ma kolor intensywnego błękitu, można chodzić w samej marynarce i cieszyć się słońcem — jest cudownie. Wyjazd w lutym z Polski do Cannes to niezwykłe przeżycie, szczególnie, gdy w Polsce jest ponuro, pochmurno i zimno, samochody są brudne, kolory szare a w Cannes jest piękna pogoda, samochody lśnią czystością, powietrze jest przejrzyste, kolory intensywne a wokół są wszelkie uroki życia śródziemnomorskiego. W latach 90-tych kontrast był jeszcze większy.

Mam 30 lat i od 6 lat zajmuję się startupami: pierwszy z nich to wydawnictwo Pascal, które stworzyłem razem z Tomkiem Kolbuszem i Agatą Wilam a drugi to Optimus Pascal Multimedia, stworzony przez Tomka i przeze mnie wspólnie z Optimusem SA, który był wówczas największą polską firmą technologiczną, na dodatek notowaną na warszawskiej giełdzie. Od roku jestem CEO Optimus Pascal Multimedia i przyjechałem do Cannes na największe na świecie targi multimediów.

Słowo wyjaśnienia co znaczyło w tamtych czasach słowo multimedia. Początkowo, czyli od powstania pierwszych komputerów osobistych aż do lat 90-tych, aplikacje, które mogły działać na komputerze były bardzo proste: edytor tekstu, arkusz kalkulacyjny, edycja obrazu. Przyczyną ograniczonych możliwości był oczywiście sprzęt, ale postęp technologiczny stopniowo zmieniał te ograniczenia: moc procesorów rosła zgodnie z prawem Moore’a, pamięć RAM i wielkość dysków rosła z podobną prędkością, monitory czarno-białe i 256 kolorowe o małej rozdzielczości powoli ustępowały miejsca monitorom z 16 milionami kolorów o dużej, ciągle rosnącej, rozdzielczości a na dodatek pojawiły się głośniki komputerowe. To wszystko spowodowało, że w połowie lat 90-tych nastąpiła rewolucja, rewolucja multimediów, polegająca na tworzeniu aplikacji o takiej funkcjonalności i takim wykorzystaniu obrazu, dźwięku i software’u, by przedstawione treści tworzyły nową jakość. Rewolucję z jednej strony przechodziły gry a z drugiej wszelkie inne aplikacje, od edukacyjnych aż po biznesowe. Oczywiście by multimedia były możliwe, potrzebny był nośnik danych. Tym nośnikiem nie mógł być Internet, gdyż przepustowość była za mała, natomiast zostały nim płyty CD przeznaczone do zapisu aplikacji, czyli CD-ROM-y.

Wychodzę z małego hoteliku w centrum Cannes, wpadam w poranny gwar śródziemnomorskiego miasteczka, wokół kawiarnie, restauracje, sklepiki, ktoś zamiata wokół sklepu, ktoś podnosi sklepową żaluzję, kilka osób, mimo że teoretycznie jest zima, siedzi przy stolikach, zapach poranka to zapach kawy, croissantów i świeżych bagietek, a ja wolnym, leniwym krokiem idę w kierunku targów. Targi odbywają się w Pałacu Festiwalowym o którym słyszałem wiele razy przy okazji sprawozdań z Festiwalu Filmowego. Wyobrażam sobie ikoniczny czerwony dywan przed wejściem, po którym wszyscy najwięksi świata kina stąpali, od Sophii Loren, którą uważałem za ideał piękna jak byłem dzieckiem, aż po Monikę Bellucci i Nicole Kidman, które podziwiałem jak byłem trochę starszy. Sytuacja wydaje mi się nierealna, targi bądź co bądź komputerowe, czyli związane ze światem nerdów i obrzeżami mainstreamu, mają się odbywać w miejscu zarezerwowanym dla gwiazd i dla show-business’u. Zanurzony w myślach podchodzę do Pałacu i adrenalina mi natychmiast skacze, gdyż przed Pałacem jest rozłożony czerwony dywan! Mam ogromną satysfakcję gdy z uśmiechem i ogromną radością wchodzę na targi po czerwonym dywanie.

Wejście jest jak przejście do magicznej krainy, zupełnie znika refleksyjny śródziemnomorsko-filmowy nastrój, gdyż zmysły są natychmiast zaatakowane przez najbardziej spektakularne stoiska jakie cyfrowy świat może zaoferować. Animowany przekrój ciała ludzkiego, galopujące dinozaury, nauka liczenia dla przedszkolaków i dziesiątki innych aplikacji. To co każdy z nas zna jako appki na telefony i tablety, wtedy — pod koniec lat 90-tych — pojawiło się po raz pierwszy w historii, wyglądało i działało bardzo podobnie z tą różnicą, że urządzeniem nie był telefon czy tablet, ale tradycyjny, desktopowy, stacjonarny komputer z zestawem głośników i stacją CD-ROM. Targi są dla biznesu, dla ludzi z branży, celem jest nawiązanie relacji biznesowych, ale sposób prezentacji nie ma nic wspólnego z tym co można zobaczyć na innych targach. Tutaj był wielki festyn, feria barw i dźwięków i w takiej atmosferze trzeba było się całkowicie skupić, wypatrywać ciekawych aplikacji, analizować trendy, sprawdzać możliwości współpracy i negocjować. Intensywność i atmosfera powodowały, że po paru godzinach byłem wykończony.

Wieczorem przyznanie nagród, ceremonia jest zrobiona z wielkim rozmachem, prowadzi ją legendarny Jean Michele Jarre. Połączenie show-business’u z konkursem startupów. Dziesiątki nominowanych, przegląd innowacyjności, dziennikarze, ekipy telewizyjne i parę tysięcy osób na widowni. Już nigdy więcej, czy na konferencjach internetowych w szczycie internetowej gorączki złota, czy na Web Summit przy ostatniej fali popularności startupów, czegoś podobnego nie widziałem. Jesteśmy w centrum cyfrowej, multimedialnej rewolucji. Wielka przeprowadzka do świata wirtualnego wszystkiego co się da, zaczęła się na dobre.

Targi to z jednej strony ciężka praca, pochłanianie nowości na kilkudziesięciu stoiskach dziennie i dziesiątki rozmów wyczerpywały, nie można było niczego przegapić, ani chwili zmarnować, tylko tutaj jest takie zgromadzenie rodzącej się branży, ale z drugiej strony, to zmysłowość i rozkosze śródziemnomorskiego klimatu i stylu życia. To właśnie wtedy w Cannes poznałem jedną z kulinarnych miłości mojego życia. Wieczorem drugiego czy trzeciego dnia poszliśmy w parę osób na kolację i dałem się namówić na zupę rybną z owocami morza będącą lokalną specjalnością. To było duże przeżycie, smak i zapach nie przypominał mi nic, co kiedykolwiek jadłem, zestaw ziół był niepowtarzalny, smak intensywny i bardzo charakterystyczny, byłem zachwycony i rozkoszowałem się każdą łyżką, ale niestety nie zapamiętałem dziwnej, francuskiej nazwy. Jak już wróciłem po targach do Polski, zacząłem tęsknić za tym smakiem i zacząłem poszukiwania, które trwały wiele lat, gdziekolwiek byłem i w Polsce i w Europie i na świecie, to zamawiałem zupę rybną z nadzieją, że odnajdę właśnie ten smak. Poszukiwania były bezskuteczne, powoli pogrążałem się w kulinarnej rozpaczy, aż w końcu nastąpił zwrot. Jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy odkryłem moją zupę w Krakowie, nazywa się bouillabaisse i można się nią rozkoszować w Restauracji Szarej i na Rynku i na Szerokiej. Czy też, co dzisiaj jest bardziej aktualne, można ją zamówić na wynos w tychże restauracjach!

W Optimus Pascal Multimedia jednym z właścicieli był Optimus SA. Zastosowania komputerów czyli multimedia i internet są obszarem poszukiwań Optimusa. Optimus negocjuje z Disneyem kontrakt by być dystrybutorem serii tytułów multimedialnych tworzonych przez Disney’a. W marinie niedaleko Pałacu Festiwalowego stoi jacht wynajęty przez Disneya i w kameralnym gronie wybranych, wyjątkowych partnerów, Disney oferuje swoje cyfrowe produkty. Warunki negocjacji przypominają sceny z filmów, ale tytuły są dużo za drogie, cóż za jacht w porcie przyszły klient musi zapłacić. Jednym z potencjalnych partnerów jest Optimus i w związku z tymi negocjacjami w Cannes jest Robert, członek Zarządu Optimus SA.

Któregoś wieczoru pod koniec jednego z targowych przyjęć, pijemy z Robertem wino i rozmawiamy o tym co widzieliśmy, jakie nowe multimedialne pozycje nas zaskoczyły, czego się dowiedzieliśmy. Festiwalowa atmosfera, alkohol, Cannes, sprawiają, że dzielę się swoją myślą, którą wyciągam z mentalnej szuflady “koncepcje teoretycznie możliwe, ale w zasadzie niepraktyczne a być może nawet głupie”, to taka szuflada pomysłów szalonych i dziwnych jak bestie z Zoologii Fantastycznej Borgesa. Bez żadnego wcześniejszego zastanowienia, pod wpływem chwili mówię: “Słuchaj Robert, wy w tym Optimusie i my, to byśmy najlepiej zrobili gdybyśmy połączyli dział internetowy Optimusa, OPM i Pascala. Do tego Optimus by jeszcze dał trochę kasy na rozwój i byśmy mogli stworzyć coś naprawdę ciekawego.” W 1996 roku Optimus otworzył dział internetowy, z nami stworzył Optimus Pascal Multimedia a poza tym ja i Tomek posiadaliśmy wydawnictwo Pascal. Mówiąc coś naprawdę ciekawego miałem na myśli duży biznes internetowy stworzony w oparciu o zasoby techniczne i redakcyjne jakie wspólnie mieliśmy. I tak sobie opowiadam trzy po trzy, zmęczony, ale zadowolony, zanurzając się w śródziemnomorski klimat na Lazurowym Wybrzeżu, przy którejś już lampce wina, jeszcze czując zmysłowość zupy bouillabaisse, aż widzę, że oczy Roberta się rozszerzają, co mnie nagle wyrwało z mojego nastroju, chwila skupienia i zrozumiałem: Robert zobaczył szansę dla siebie, zobaczył, że to on może zostać członkiem Zarządu Optimusa, który będzie się zajmował Internetem.

Czasami idea opanowuje umysły i powoli zaczyna się rozprzestrzeniać, zatacza kręgi niemal jak wirus rozprzestrzeniającej się choroby, i tak też było w tym wypadku. Idea “czegoś naprawdę ciekawego” w oparciu o to co ma Optimus i my, najpierw powoli i nieśmiało zaczęła opanowywać Tomka i mnie a następnie, zanim jeszcze nastąpiła decyzja, żeby zacząć konkretne działania, zanim jeszcze nabraliśmy wiarę, że to przedsięwzięcie jest możliwe, idea przeskoczyła dalej, gdyż Robert zaraził Optimusa wizją dużej niezależnej firmy zajmującej się internetem i cyfrowymi mediami.

I jeszcze kilka spraw:

  • wszelkie komentarze miło widziane!
  • wszystkich, którzy pamiętają pierwszy okres Onetu proszę o cierpliwość zaraz do tego dojdziemy :)
  • następny odcinek będzie o tym jak z Tomkiem zmierzyliśmy się z zadaniem inteligentnego wróżenia, czyli planowania czym będzie Onet po trzech latach intensywnego wzrostu, o tym jak wizja została przekuta na plan…

--

--