OptimusNet w 1997 roku

#4 Prehistoria Onet.pl

O tym jak zostałem szefem całego zespołu

Published in
5 min readFeb 9, 2021

--

Szef

Czy pamiętasz swój pierwszy raz jak zostałeś, czy zostałaś, szefem? Jak do ciebie należał obowiązek kierowania innymi? Czy też jesteś jeszcze przed swoim pierwszym razem?

Jak pierwszy raz zostaje się szefem, to jest to ogromne doświadczenie. Nagle zmienia się twoja rola, emocje są inne, postrzeganie swojego miejsca jest inne, pojawia się większa odpowiedzialność zarówno w górę — dlaczego coś robimy, jak i w dół — co osoba dla której jesteś szefem robi.

Dla mnie największą zmianą było przyjęcie emocji osób, których zostałem szefem. Po prostu stanięcie przed nimi, empatia dla tego gdzie one akurat są, i powiedzenie, zróbmy to a to. Jako założyciel Pascala i Optimus Pascal Multimedia, byłem szefem już od wielu lat, przyjmowanie ludzi do pracy było codziennością, kierowanie ich pracą także, ale wtedy, jak po raz pierwszy byliśmy wraz z Tomkiem naprzeciwko kilkunastu osób z zespołu OptimusNet, w roli ich nowych szefów, stare myśli do mnie wróciły. Ale po kolei…

Plany Optimusa

Pierwszym pomysłem Optimus SA na funkcjonowanie w Internecie, była propozycja do wszechwładnej w tamtych czasach Telekomunikacji Polskiej SA, by Optimus stworzył platformę z szeroką ofertą usług i treści, która by generowała ogromny ruch, natomiast TP SA dzieliłaby się z Optimusem przychodami z dostępu użytkowników do Internetu. Koncepcja była rewolucyjna, ale skończyła się niepowodzeniem, gdyż TP SA nie miała zamiaru dzielić się zyskami.

Po fiasku negocjacji z TP SA i po fiasku planu, by Optimus stał się jednym z operatorów telefonów komórkowych, którzy właśnie wtedy powstawali, Optimus został z ludźmi zatrudnionymi do realizacji obu pomysłów, natomiast brakowało planu co dalej. Stąd dyrektorzy działu internetowego Optimusa dostali dwie informacje, pierwsza pozytywna — rozwijajcie internet, możecie korzystać ze wszystkiego czym Optimus dysponuje, druga negatywna — nie proście o kasę, dział ma się sam utrzymywać.

OptimusNet

OptimusNet, bo taki był oficjalny brand działu internetowego robił wszystko co można było sobie wyobrazić w Internecie: hosting stron www, budowanie serwisów, darmową pocztę elektroniczną i płatną pocztę elektroniczną, katalog stron www i wyszukiwarkę, aż wreszcie serwis biznes i serwis rozrywka. Tak, dzisiaj powyższe działania, to kilkanaście firm sporej wielkości.

Dział internetowy rozwijał się nierówno, z jednej strony przyciągał prawdziwych zapaleńców, którzy chcieli pracować w firmie internetowej, ale z drugiej nie dbał o zespół. Anegdotyczna stała się opowieść, jak na koniec miesiąca, jeśli koszty były za duże, to po prostu kogoś zwalniano. Patrząc z zewnątrz, brakowało strategii biznesowej, produktowej, nie było planowania na dłużej niż kilka tygodni do przodu. Z drugiej strony OptimusNet wytworzył trzy produkty będące podstawą późniejszego sukcesu Onetu.

Strona główna, friko i sieć szkieletowa

Pierwszy z nich to strona główna wraz z katalogiem, czyli strona OptimusNet, która linkuje dalej do innych treści, przede wszystkim do katalogu wszystkich stron w polskim internecie czyli do Polskich Zasobów Internetu. Jest ona rozpoznawalna wśród internautów, gdyż jest jedną z bardzo niewielu stron w polskim internecie tamtych czasów na której codziennie są jakieś nowe treści.

Strona główna jest znana pod brandem OptimusNet i jest dostępna pod adresem internetowym optimusnet.pl, ale także pod drugim adresem: onet.pl. Jak się później dowiedzieliśmy nazwa Onet powstała przypadkiem. Zyzio, admin w Onecie uważał, że nazwa OptimusNet jest za długa, po prostu jej wpisywanie jest niewygodne, stąd zarejestrował domenę onet.pl, żeby było łatwiej i wygodniej.

Drugi produkt to darmowa poczta elektroniczna. Jest to najstarszy znany mi produkt freemium w polskim internecie, za którego rozwojem stał Leszek. Nazwany został friko, żeby zniechęcić użytkowników do używania konta w takiej domenie do celów biznesowych. Założenie było proste, użytkownik zakłada konto prywatnie, korzysta z niego, jest zadowolony a następnie, jak się decyduje na używanie w celach biznesowych, nie będzie przecież podawał adresu email w domenie friko bo to obciach i wtedy właśnie kupuje konto płatne. Darmowa poczta nie rozwijała się, według tego schematu, konwersja była mała, ale dziesiątki tysięcy a potem setki tysięcy użytkowników friko, sprawiły, że był to ważny produkt.

Trzecim produktem była struktura serwerowa i jej podłączenie do sieci szkieletowej. Podłączenie do internetu serwisu internetowego, tak żeby taki serwis się w miarę szybko ładował nie było prostą rzeczą i dokładnie ten know-how OptimusNet posiadał.

Droga do startupu

Onet.pl jako startup, czyli samodzielna firma technologiczna, której celem jest rozwój własnego produktu w konkretnej niszy na rynku, powstał w 1998, Tomek i ja zostaliśmy founderami, ale przyszliśmy już po zrobieniu pierwszego kroku — bez tego co stworzył OptimusNet, sukces Onetu nie byłby możliwy (więcej w poprzednich odcinkach).

Dział internetowy Optimusa, OptimusNet, funkcjonował przez około dwa lata w ramach Optimusa przed decyzją o powołaniu samodzielnej firmy. Uważam, że to co udało się zbudować zespołowi OptimusNet było sukcesem, który zakrawał na cud.

Biznesowy bazar

Nadchodził ten dzień. Po podpisaniu umowy z Optimusem, zaczynamy tworzyć firmę, która ma stać się centrum polskiego internetu. Jeden z pierwszych kroków to przejęcie zarządzania OptimusNet. Ustalamy datę na któryś dzień w połowie lipca ’98, potem w wyniku zmiany harmonogramu Kluski, dokładna data zmienia się jeszcze dwa razy aż w końcu następuje ten dzień.

Gdyby w latach 90-tych był zrobiony konkurs na najbrzydszy budynek biurowy w Krakowie, to myślę, że budynek na ulicy Lea, w którym było biuro OptimusNet mógłby ten konkurs wygrać. Kiedyś, gdy powstawał, pewnie na początku lat 70-tych, budynek był szczytem nowoczesności, oczywiście na miarę PRL, ze szklano-plastikową fasadą, przypominającą najlepsze wzorce bauhausu. Budynek, nieremontowany od czasów budowy, miał niepowtarzalny klimat biznesowego bazaru. Dawna świetność minęła bezpowrotnie a po transformacji ustrojowej 89 roku do gmachu wprowadziły się dziesiątki małych i średnich, mniej i bardziej dziwnych firm. Jak pierwszy raz odwiedzałem OptimusNet to przypomniały mi się opisy bazarowej, podejrzanej atmosfery Dworca Centralnego w Dziewięć Stasiuka.

Nieznany świat

Przyjeżdżamy, prezes Kluska z kilkoma osobami z Optimusa już jest, dyrektorzy OptimusNet nas witają. Siadamy w sali konferencyjnej, puste szarawe ściany, szare stoły, stare biurowe krzesła, naprzeciwko kilkanaście osób jakie wtedy pracowało w dziale internetowym. Niektóre z tych osób już znam, ale większość jest dla mnie nowa. Kim są ci ludzie? Co czują, czego chcą, co myślą? Zadaję sobie te pytania i po twarzach widzę, że nie wiedzą co się stanie, nie wiedzą dlaczego Prezes osobiście się fatygował na Lea, żeby się z nimi spotkać.

Zaczęliśmy spotkanie, mówi Prezes Kluska. Widzę, że ludzie próbują zrozumieć o co chodzi, ale przekaz, pełen opowieści o obecnych i przyszłych sukcesach Optimusa, nie klei się. “Internet… sukces… przyszłość… nowe możliwości… doświadczenie… zmiany… podbój… internet… sukces…” Zrozumiałe jest tylko, że będą zmiany, ale jakie dokładnie, już z wystąpienia Prezesa nie wiadomo. Widzę na twarzach obawę i niepewność.

Tomek i ja mówimy jeden po drugim parę słów: “Duże możliwości… wielki sukces… rewolucja…” Słyszę, że brniemy, żeby ocieplić atmosferę zmieniamy ton: “Razem… zespół… “, ale po chwili powrót: “Portal internetowy… ogromne możliwości… bardzo wielki sukces…” Wtedy ani Tomek ani tym bardziej ja nie byliśmy dobrymi mówcami i czuję, że kredytu zaufania nie ma.

Myślę o ciężkiej roli szefa i o tym, że tym razem będzie inaczej niż w Pascalu i OPM-ie, tam zatrudnialiśmy osobiście każdą osobę, przyrost był stopniowy, kultura firmy, którą stworzyliśmy na początku, asymilowała po kolei każdą nową osobę, która pojawiła się w zespole. Teraz stoimy naprzeciw kilkunastu osób dla których nagle, w jednej chwili, zostaliśmy szefami.

Atmosfera jest niemrawa, w końcu z sali pada pytanie od Artura: “A czy domena onet.pl się zmieni?” Dochodzi do mnie, że się nie rozumiemy, to co chcemy zrobić nie jest oczywiste, obawy są fundamentalne. To nie działa tak, że powiemy kilka haseł a wszyscy od razu będą wspólnie z nami lecieć na barykady. Wizja jest w naszej głowie a droga przed nami jest bardzo długa. Mamy plany podboju i zmiany świata, ale teraz trzeba się będzie zmierzyć z rzeczywistością. Czuję, że wszyscy wkraczamy w wielką niewiadomą. Nikt nie wie co się stanie dalej.

--

--