Technologia i zespół ’99. Po lewej od dołu Marcin Kaptur, Wojtek Ehrenfeld, Grzesiek Janoszka, Marcin Grzywacz. Z prawej od tyłu Mateusz Pavlic, Bartosz Bury.

Stróż nocny i hakerzy z AGH

Trzy opowieści, trzy osoby. Początki Onet.pl.

Piotr Wilam
początki
Published in
8 min readMar 9, 2021

--

Historia każdej firmy, w tym oczywiście Onetu, jest historią wielu osób, których działania splotły się w taki sposób, że z niczego powstała duża organizacja, która coś zmieniła w świecie wokół nas.

Historie opowiedziane w tym poście, to opowieści trzech osób współtworzących historię Onetu.

Opowieść 1

Marek Turaliński napisał taką historię:

“Co mogłeś robić w Onecie w 1999?

Mogłeś być stróżem nocnym. Ja byłem.

Zahaczyła mnie koleżanka z roku.

- Tural, ty znasz dużo ludzi. Nie znasz kogoś, kto mi popilnuje kamienicy na Starowiślnej przez dwa tygodnie?

- Za ile, kiedy, co trzeba robić?

- Koniec grudnia, kasa znośna, nic. Siedzieć. Starowiślna 48. To jest Onet, tam się kończy remont i trzeba przypilnować nocami, żeby nie poginęły sprzęty.

- Aha. A może komputer jakiś się tam przypadkiem znajdzie (robiłem właśnie bazę dla jakiegoś klienta)?

- Coś się znajdzie, masz kogoś?

- 2 tygodnie? No to mam kogoś.

No OK. Zobaczymy. Okazuje się, że na ten wakat jest rekrutacja. Jak się ubrać? Hmm… Nie mam kufajki, założę dresy i jakiś ortalion. Ujdzie.

Na rekrutację docieram pod wieczór. KFAP na Lea — ciężko znaleźć w tej ruderze cokolwiek, ale jest. Rozmowa z Panem Dyrektorem Ryszardem. Czy mogę, czy będę punktualny, takie tam. Robota 19.00–7.00. Potem jeszcze ktoś ma ze mną rozmawiać. Tomek. Czy ja znam excela, accesa czy wiem co to baza danych. Kurcze, jak na pilnowacza budynku, to mają niezłe wymagania. Tomek nie jest specjalnie wylewny — ciekawe kto to. Zamyślił się. OK, to się dogadaliśmy. Mam pracę.

Remont jak remont. Folia, maszyny do osuszania. A na samej górze — Admin Zyzio mi pokazał gdzie są kompy i “na razie” połączenie modemowe, ale na stałe. Takie dziwne sztywne łącze, nie?

- Jakby Ci się rozłączyło, to robisz tak i tak i znowu masz.

Jak dla kogoś, kto na uczelni miał Gophera a u kumpli na IFUJ mógł sobie pooglądać Yahoo w kolorze to i tak wypas.

Po Nowym Roku w końcu przyszli jacyś ludzie. Normalnie praca stróża polega na tym, że on wchodzi jak pracownicy wychodzą. Normalnie. Jak przychodziłeś na dyżur o 19.00 to życie w firmie się rozkręcało. Niby po godzinach a mało kto wychodzi. Kiedy się okazuje, że potrafisz mówić a do tego czasem nawet z sensem — czas miło płynie na rozmowach “przy fajce”.

Co robi stróż nocny? Zmienia na dyżurze Gosię z recepcji. Parę razy obchód budynku, uzbrojenie / rozbrojenie alarmu w konkretnych strefach. Odbiera gazety o 4.30, przekazuje dyżur. Idzie do akademika spać.

No a w Onecie 1999? A to zależy, z kim się akurat porozmawiało. Kilka przykładów:

- Słuchaj, mam tu parę kartek do przepisania — mówi Agnieszka. — Mam to na papierze a potrzebuję mieć w komputerze. Dasz radę przepisać w nocy?

Siadam do komputera, ale zaraz. Czy to się nie da jakoś łatwiej? Poszukamy. Aha! OCR, co to za dziwo? Można ściągnąć jakiś shareware, skaner jest w korytarzu. 2 godziny z instalacją i skanowaniem i gotowe.

- Ty, słuchaj. Ty odbierasz gazety rano, prawda? — zagaduje AEG na papierosie.

- No odbieram. A co?

- Może byś przejrzał i zrobił przegląd prasy? Byłby na rano i byśmy mieli pierwsi? Pokażę Ci jak.

- Czemu nie.

Telefon w nocy:

- Cześć tu Maciek. Awaria friko jest. Nie zajrzałbyś do małej serwerowni? Tam masz taki komputer, na nim jest kartka friko7. Trzeba przytrzymać guzik 3 sekundy i poczekać aż się pozapalają diody.

- Czemu nie. Oddzwonię jak będzie po, sprawdzisz.

Temat FSK się pojawił jakoś tak sam z siebie. “Funkcjonowanie Systemów Komputerowych”. Założyłem konto “testownik@” na wszystkich serwerach poczty darmowej friko. Wysyłałem kilka razy w nocy maila na wszystkie serwery i robiłem “odpowiedz”. Wszystkie doszły — jest OK. Jakiś zginął — telefon do admina.

To się zresztą potem rozwinęło w całą tabelę czynności testowych dla portalu robionych w nocy. Teraz są do tego systemy monitorujące, ale to był 1999.

- Tural — podzwoniłbyś mi umówić spotkania rekrutacyjne — pyta Ania, dyrektor HR. Zawsze to lepiej wygląda, że dzwoni ktoś w imieniu a nie dyrektor.

- Czemu nie. Do kogo?

- A tu masz numer i terminy. Taki Robert.

I kto się mógł spodziewać że umawiam na rozmowę przyszłego szefa Fejsbuka na pół Europy?

- Tak sobie pomyślałem, że szukamy ludzi do pracy w serwisie — zagaja Doktor Marek Jerzy. I może poklikałbyś serwis, zobaczył co tam jest, co Ci się podoba, co byś zmienił? Jest taka metoda, która mówi, że osoba z zewnątrz czasem widzi rzeczy, których insiderzy nie dostrzegają. Jak już sobie zobaczysz, to spisz to w jeden dokument, porozmawiamy czy się nadajesz i czy chciałbyś nam pomóc rozwijać serwis biznes.onet.pl?

- Czemu nie. Na kiedy?

W tym czasie Onet składał się z 3 części. Wiadomości, rozrywka i biznes. Kierownicy dwu pierwszych śmiali się, że biznes ma taki ogromny ruch, bo jak już ktoś tam wejdzie, to nie potrafi się wydostać. Ale to takie złośliwostki.

Jak mówię — to są tylko bardzo nieliczne przykłady na to, co mogłeś robić w Onecie w 1999 roku. To była atmosfera robienia czegoś, czego wcześniej nie było. Każdy w swoim obszarze mógł właściwie wymyślić i zrobić wszystko. Przyszedłem tam na 2 tygodnie i zostałem na 11 lat. Ten pierwszy okres, kiedy byłem stróżem nocnym w Onecie do dziś oceniam jako najbardziej rozwojowy okres mojego życia.

Co mogłeś robić w Onecie w 1999? Co chciałeś.”

Opowieść 2

Mrożąca krew w żyłach relacja Grzegorza Janoszki. Jak to dobrze, że CTO nie mówił mi wszystkiego, co w IT się działo…

“Hasła na serwerze AGH

Do Onetu przyszedłem w listopadzie 1998. Będąc na IV roku studiów,
przypadkowo znalazłem na jakimś serwerze na AGH plik z loginami i
hasłami do wielu innych serwerów, w tym do kilku onetowych (np.
mail.onet.pl).

Sprawdziłem i rzeczywiście były one aktualne — po chwili miałem prawa
administratora do wszystkich maili w domenie @onet.pl. Miałem pełen
dostęp do wszystkich danych — mogłem je skasować, zmienić, zaszyfrować,
skopiować — cokolwiek by mi przyszło do głowy.

Zastanawiałem się, co z tym zrobić, ale zamiast szukać pikantnych
historii i zbierać haki na przyszłych polityków, postanowiłem napisać
maila (chyba na admin@onet.pl) i dać znać, że setki studentów z AGH mogą
grzebać na serwerach Onetu i że może wypadałoby coś z tym zrobić. To
było w piątek wieczorem i po chwili w wirze akademikowego życia
zapomniałem o wszystkim.

Z opowieści wiem, że w poniedziałek rano, gdy przeczytano mojego maila,
wybuchła mała panika. Błyskawicznie mnie zaproszono na rozmowę i nawet
nie musiałem przygotowywać CV. Pierwszym pytaniem było, czy potrafię to
wszystko załatać. Odpowiedziałem, że mogę spróbować i w ten sposób praca
znalazła mnie. Wkrótce zacząłem pracę na Wielopolu, a kilka tygodni
później oddano nowe biuro na Starowiślnej 48.

Jak tylko Zyzio mnie nauczył o sieci Onetu, brałem dyżury. Zdarzało się
czasem, że po otrzymaniu telefonu albo automatycznego SMS wsiadałem na
rower i jechałem z akademika przez nocny Kraków, żeby zresetować router
na Wielopolu. Mieliśmy kilka takich “mydelniczek” i czasem się wieszały.
Potem był Błękitek, w którym mieszkałem przez dwa tygodnie (w tej małej
kanciapce na samej górze przy serwerowni), gdy miałem mały epizod
bezdomności…

Sylwestra 2000 spędziłem w biurze z RG. Chwilę przed północą zamknąłem
prawie wszystkie serwery Linux, żeby je z powrotem włączyć kilka minut
później. Zarząd się bardzo obawiał, że o północy, razem z przejściem
roku 1999 na 2000, z serwerów zacznie wydobywać się dym i przestaną działać.

W Onecie pracowali głównie młodzi ludzie i bardzo lubiłem atmosferę,
imprezy i duży luz w pracy. Prezesi się nie wtrącali do mojej pracy, więc
ja się nie wtrącałem do ich spraw :)

Uparłem się, że do skończenia studiów będę miał tylko 3/4 etatu, choć
mnie często namawiano na pełny. Było mi ciężko pogodzić pracę, studia
(nie przeszedłem na zaoczne), kursy tańca i ratowników wodnych,
dziewczyny, harcerstwo oraz mnóstwo innych atrakcyjnych sposobów
spędzania czasu. Całe szczęście Onet oferował mi dość elastyczne godziny
pracy przez prawie 2 lata łączenia studiów dziennych i pracy.

Wyrzucono mnie w dość spektakularny sposób podczas masowych zwolnień w listopadzie 2001. To była moja pierwsza poważna praca, którą naprawdę
lubiłem i z której byłem bardzo dumny. Od wszystkich kolegów i koleżanek nauczyłem się niesamowicie dużo i do tej pory z nostalgią wspominam “tamte czasy”.”

Opowieść 3

Kolejną historię napisał Marcin Garlej.

“Moje początki w Onet.pl

s01e01

O OptimusNet pierwszy raz usłyszałem latem 2018 roku. Mijał rok w mojej pierwszej pracy po studiach. Miałem 25 lat, męczyłem się i nie podobała mi się ówczesna praca, chciałem czegoś innego, ale sam nie wiedziałem czego…

Zgłosiłem się do jednej z krakowskich agencji pośrednictwa pracy, wypełniłem testy na inteligencję i testy osobowościowe. Z moim IQ chyba nie było tak najgorzej, bo szybko otrzymałem telefon, że OptimusNet zaprasza mnie na spotkanie. Wiedziałem czym jest Optimus (w tamtych czasach brand robił ogromne wrażenie), ale nie bardzo miałem świadomość z czym wiąże się „Net”. Kojarzyłem tylko, że podczas targów w Katowicach, w których uczestniczyłem kilka miesięcy wcześniej, OptimusNet prowadził kafejkę internetową. No właśnie Internet… coś tam już korzystałem z internetu, wiedziałem czym jest AltaVista i AmericaOnLine, ale nie za bardzo się na tym znałem, czułem jednak, że to przyszłość.

Poszedłem na spotkanie rekrutacyjne niczego sobie nie obiecując i byłem mile zaskoczony gdy po kilku dniach otrzymałem propozycje zatrudnienia. Nie zastanawiałem się wiele, z młodzieńczą fantazją ruszyłem w nieznane… I tak od sierpnia 1998 roku zostałem pracownikiem Departamentu Internetu Optimus SA.

s01e02

Nowa firma, w której rozpocząłem pracę, w niczym nie przypominała dzisiejszego giganta medialnego, nawet nie byłbym sobie wtedy w stanie wyobrazić, że z tego, delikatnie to ujmując, niezbyt imponującego biura w obskurnym postkomunistycznym i nieistniejącym już biurowcu przy ulicy Lea 210, ta firma wypłynie na tak szerokie wody. Miałem jednak szczęście bo po latach okazało się, że mogłem być częścią czegoś wielkiego, a zaczęło się raczej komicznie…

Zostałem zatrudniony w Optimus SA, którego siedziba mieściła się z Nowym Sączu, więc z centrali przyjechał do nas specjalista od BHP i w ramach szkolenia przez dobra godzinę omawiał z nami, nowymi pracownikami krakowskiego biura, rozkład sprzętu gaśniczego oraz drogi ewakuacyjne z budynku nowosądeckiej centrali… gdy po kilku miesiącach po raz pierwszy pojechałem na delegację do Nowego Sącza byłem gotowy na każdy możliwy kataklizm.

s01e03

Po bodaj trzech miesiącach mojej pracy pojawił się w firmie nieznany mi, niewiele ode mnie starszy, brodaty jegomość i oznajmił mi, że jest nowym szefem, a mnie czeka druga rozmowa kwalifikacyjna… nazywał się Piotr Wilam.

Byłem w lekkim szoku, z rozmowy niewiele pamiętam, bo w przeciwieństwie do tej pierwszej byłem mocno zestresowany. Przez te trzy miesiące dowiedziałem się czym jest internet i zrozumiałem czym się stanie wkrótce, poznałem też wielu fajnych ludzi i szkoda by mi było rozstawać się z firmą tak szybko…

Całe szczęście rozmowa przebiegła pozytywnie i wkrótce rozpocząłem pracę w nowej firmie nie zmieniając miejsca pracy, firma nazywała się OptimusPascal SA.

s01e04

Rollercoster rozpoczął się na dobre, ponieważ od tego momentu zaczynał się tworzyć Onet jaki znamy dziś, a ja rozpocząłem pracę w kolejnej, trzeciej w ciągu dwóch lat, firmie o nazwie Onet.pl SA, ale tym razem już pod nowym adresem biura na ulicy Starowiślna 48…

I tu ciekawostka, kiedyś w tym samym budynku mieściła się składnica geodezyjna, w której pracowała moja mama, przez bodaj dwa lata miałem biurko w tym samym pokoju, w który 20 lat wcześniej pracowała moja mama… te lata spędzone na Starowiślnej, pomimo lepszych i gorszych momentów były chyba najlepszymi w mojej karierze zawodowej.

Epilog

Zaczynałem pracę w start-upie (choć w tamtych czasach nikt jeszcze nie używał tego terminu) w którym pracowało ok. 40 osób, a po jedenastu latach odchodziłem z firmy zatrudniającej ponad 1000 pracowników w dwóch dużych biurach w Krakowie i Warszawie…

Tak się rodził i dorastał internet.”

--

--