Czy jesteś uzależniony od działania?

O dopaminie, multitaskingu i napełnianiu taczek…

Jakub Babij
5 min readFeb 11, 2016

Wyobraź sobie następującą sytuację. Przychodzisz do pracy i masz bardzo dokładny plan, czym chciałbyś się dzisiaj zajmować. W kieszeni mała lista z trzema najważniejszymi rzeczami, które chciałbyś osiągnąć tego dnia. Robisz sobie kawę. Wymieniasz parę zdawkowych uwag na temat pogody z osobami stojącymi przy automacie z wodą. Przychodzisz do biurka, odbierasz bardzo ważny telefon. W skrzynce pocztowej masz 20 wiadomości. Jest ich trochę więcej niż 15 minut temu (jak widać inni też zaczęli dzień pracy). Powoli zaplanowane na dziś priorytety odchodzą na plan dalszy, a czas poświęcasz na gaszenie pożarów oraz bieżące tematy. Nie nudzisz się ani chwili, o nie. W pewnym momencie przychodzi godzina 17 i widzisz, że żadne z zaplanowanych wcześniej zadań nie zostało zrealizowane….

Może to też wyglądać zupełnie inaczej. Przed Tobą cała sobota i niedziela. Tymczasem okazuje się, że nie jest to czas wolny, ale coś w rodzaju “projektu weekend”, gdzie każda godzina jest celowa i zaplanowana, a każdy element jest częścią super doprecyzowanego planu. Dzieci budzą się o siódmej. Śniadanie zjedzone do dziewiątej, potem galeria handlowa. Obiad na mieście, parę maili z pracy, parę prywatnych maili. Siłownia i parę innych pozycji do zaliczenia w grafiku, tak aby wypełnić go do momentu pójścia spać. Później niedziela, która może być całkiem podobna. Właściwie można powiedzieć — że grafik podobny jak w pracy, minus to, że Cię w niej nie było. W poniedziałek idziesz do pracy, czując się równie zmęczony jak w piątek. Każda z tych sytuacji jest inna, ale obydwie pokazują ten sam problem — uzależnienie od działania.

Uzależnienie od akcji nie jest synonimem ciężkiej i wytrwałej pracy. Jest to raczej bycie permanentnie zajętym.

Zajętym tak bardzo, że tak jak w dowcipie — „biegasz, biegasz, ale nie ma komu załadować taczki”. Żeby zrozumieć jak to działa, zobaczmy co dzieje się w mózgu.

Dopamina

Wiele z czynności, którymi zajmujesz się w pracy, jak np. odebranie telefonu, odpisanie na maila, stworzenie czegoś nowego, wciśnięcie małego lajka lub podzielenie się czymś na facebooku, wyzwala u Ciebie pewną ilość dopaminy.

Dopamina w tym przypadku, równa się nagroda, równa się zadowolenie. Jest to swego rodzaju uproszczenie, ponieważ dopamina ma dużo większą rolę do odegrania, ale nie chcę robić tutaj skróconego wykładu z neuropsychologii.

Dopamina jest jednym z głównych neuroprzekaźników z grupy katecholamin wydzielanych w ludzkim mózgu. Powstaje ona w ciałach komórek nerwowych pnia mózgu. Reguluje funkcje ruchowe, układ nagrody oraz funkcje poznawcze. Wspomniany układ nagrody najczęściej uruchamia się w sytuacji zaspokajania popędów (np. jedzenie, seks), ale też podczas wykonywania czynności, które tak zwyczajnie i całkowicie subiektywnie są przyjemne .

Szybka gratyfikacja

Szybka odpowiedź na maila, celny tweet, akcja uwieńczona sukcesem daje Ci trochę wspomnianej dopaminy. Mózg działa na zasadzie intensyfikacji przyjemności oraz ucieczki od niebezpieczeństwa, więc jeśli zadanie zostało uwieńczone sukcesem, dostałeś parę lajków lub pochwał od szefa, powoli będzie zaczynać się pojawiać chęć powtórzenia tej czynności tworząc pętlę nawyku.

Problem polega na tym, że pogoń za szybką gratyfikacją bardzo często wpędza nas w kołowrotek zajęć, które być może dostarczają trochę radości, ale tak naprawdę nie posuwają niczego do przodu. Bycie w ciągłej akcji i trybie działania, bardzo często upośledza zdolność do priorytetyzacji oraz do kreatywnego myślenia. Bycie w trybie permanentnego działania to trochę jak bycie czymś takim co Anglosasi nazywają “Jack of all trades. Master of none”, czyli opanowanie wielu umiejętności — robienie wielu rzeczy, ale żadnej na poziomie bardzo dobrym.

Ciągła akcja ma w sobie też benefity. Nie zostaje zbyt dużo czasu na zastanawianie się nad tym, co się robi, jak się robi. Nie ma tam czasu na zatrzymanie się, posłuchanie swojego ciała czy wsłuchanie się w emocje.

Środowisko pracy

Nawyk bycia w trybie ciągłego działania, to nie jest jakiś stan, z którym się rodzimy. Pomijając głębsze przyczyny (którymi zajmuje się raczej psychoterapia), bardzo dużą rolę ma miejsce pracy. Jeżeli szef wysyła swoje maile o godzinie drugiej w nocy, a szybkość jego odpowiedzi na maile mierzona jest w milisekundach, tym samym wysyła bardzo negatywny sygnał do reszty pracowników, jak powinno wyglądać pożądane działanie. Ten sposób działania przenosi się w niektórych organizacjach drogą niemal kropelkową, czyniąc z szybkiego odpowiadania na maile swego rodzaju przykład efektywności. W tym momencie priorytetyzacja schodzi na drugie miejsce, bo na pierwszym miejscu jest akcja i potrzeba działania.

Multitasking

Multitasking to syjamska siostra bycia w trybie “ciągłego działania”. Jeśli weźmiesz teraz swój komputer lub smartfon i włączysz wszystkie możliwe programy, otworzysz setki okienek w przeglądarce, bardzo możliwe, że Twoje urządzenie trochę zwolni. Dokładnie to samo dzieje się z twoim mózgiem w multitaskingu. Jest nawet gorzej.

O ile twój komputer różni się od twojego PCta z lat dziewięćdziesiątych, jeśli chodzi o moc obliczeniową, to Twój mózg (nie tylko Twój — chodzi o całą Planetę) nie zdążył tak szybko wyewoluować. Znaczy to, że masz ten sam mózg jak Twoi przodkowie, a aktywnie i pasywnie przyjmujesz terabajty danych więcej.

Multitasking oprócz skutecznego drenowania energii, dodatkowo podkręca nawyk bycia w ciągłym działaniu. Dzięki szybkiemu przełączaniu pomiędzy małymi zadaniami — dajesz sobie kolejne dawki dopaminy i dotrzymujesz natychmiastową nagrodę.

Ciekawe światło na to rzuca badanie z Uniwersytetu w Sussex, gdzie metodą rezonansu magnetycznego zbadano mózgi osób przyznających się do multitaskingu (np. oglądanie telewizji + smsy, jedzenie + telefon). Okazało się, że rasowi multitaskerzy mieli mniejszą gęstość mózgu w części odpowiedzialnej za kontrolę emocji oraz empatię.

Jeśli pracujesz intensywnie planuj również mikroprzerwy. Jeśli tego nie robisz jesteś trochę jak drwal, który idzie do lasu i pracuje cały dzień przy wycince nie ostrząc swojej piły. Jeśli chcesz, aby Twój mózg i umiejętności Ci służyły, potrzebujesz przerw.

Zwykle po 90 minutach ciągłej koncentracji potrzebujesz odrobiny przerwy. Jest to zgodne z tak zwanym cyklem ultradialnym, gdzie każdy z nas, ma w swoim cyklu dobowym okresy wzmożonej aktywności przeplatające się z okresami o mniejszym natężeniu. Możesz o tym przeczytać w jednym z naszych wcześniejszych postów, gdzie pisaliśmy o wpływie stresu na sen.

Pracuj blokami

Czy zastanawiałeś się dlaczego numery telefonów zapamiętujesz sekwencjami dwie — trzy cyfry a nie np. pięć cyfr i trzy ? Jest tak dlatego, że Twojemu mózgowi jest łatwiej zapamiętywać informację podaną w blokach. Dlatego tak samo, podobne czynności można grupować w pakiety, na przykład spotkania w jednej części dnia, maile w drugiej, kreatywna część w trzeciej. Lepsze to niż dzień poszatkowany dziesiątkami aktywności, gdzie nasz mózg cały czas przeskakuje od jednego typu zadań do drugiego.

Te parę rekomendacji w żadnym wypadku nie wykorzystuje katalogu wszystkich metod, które można zastosować aby zwolnić. Dobrze jest jednak od czegoś zacząć. Jeśli jesteś cały czas w działaniu, czujesz więcej zmęczenia, a nie widzisz wyników, zwolnienie może nie być łatwe. Dlatego lepiej czasem zacząć od małych kroków. Możesz zacząć od małego cyfrowego detoksu, spędzenia większej ilości czasu na powietrzu, lub na pobyciu z bliskimi z mniejszą ilością elektroniki, planów, a z większą ilością autentycznego kontaktu. Czego, życzę Wam i sobie :).

Originally published at mindfulnessinside.pl on February 11, 2016.

--

--

Jakub Babij

Psychoterapeuta w Ośrodku terapii “Spokojna Głowa”, nauczyciel Mindfulness w Mindfulness Inside