#dearMoon — po co wysyłać artystów w kosmos? Kosmiczne ilustracje i rola sztuki w eksploracji Marsa

Milena Michalska
rakieciara blog by Milena Michalska
4 min readNov 19, 2018
Ikonki pochodzą z The Noun Project

Minęło już sporo czasu od głośnej prezentacji pierwszego kosmicznego turysty, który swój lot odbędzie na pokładzie rozwijanej przez SpaceX Big Falcon Rocket. Może niektórzy już nawet o tym zapomnieli, emocjonując się bliższymi startami i lądowaniami (w końcu mamy kosmiczny listopad!). Postanowiłam jednak wrócić do ważnego tematu wsparcia nauki sztuką w kontekście lotów na inne planety i osłodzić wam przełożony start Falcona 9 z PW-Satem 2 na pokładzie, kilkoma niesamowitymi ilustracjami.

Ilustracja koncertu skrzypcowego w stanie nieważkości na pokładzie Big Falcon Spaceship, znaleziona na Reddicie

Wystarczy być miliarderem, żeby zabrać w kosmos siebie i artystów

Plakat stworzony z okazji setnego startu rakiety Ariane 5

To pierwsza, niesamowita rzecz na temat podróży kosmicznych w obecnych czasach. Skończyła się faza, gdzie na misję przelotu wokół księżyca pozwolić sobie mogła tylko wielka, rządowa agencja, napędzana chęcią pokazania potęgi państwa i wygrania kosmicznego wyścigu.

Ale to było już dawno i obecnie nikogo nie dziwią prywatne firmy, wykonujące próby rakietowe czy wynoszące ładunki na orbitę. Ich oferty są dużo bardziej atrakcyjne niż to, co oferuje np. NASA. Są tak tanie, że wchodzimy w następną fazę — Yusaku Maezawa, miliarder, wykupił sobie misję kosmiczną. Możemy więc powiedzieć, że latanie w kosmos robi się coraz bardziej dostępne.

To jest serio niesamowite — na tę chwilę ok. 40 osób w Polsce mogłoby pozwolić sobie, jeśli tylko mieliby taki kaprys, na kosmiczną misję przelotu wokół księżyca, na którą zabiorą kogo tylko chcą. Co więcej, moim zdaniem nie musimy martwić się o to, że nikt z najbogatszych ludzi na świecie nie znajdzie powodu, by za taką podróż zapłacić! Biznesmeni mogą być zainteresowani chociażby tworzącym się kosmicznym górnictwem — to nowa gałąź przemysłu, która już niedługo będzie (lub już jest) możliwa technologicznie.

Jedna z absolutnie niesamowitych kosmicznych ilustracji Petera DeLuce

Pieniądze, zostanie pionierem w nowej branży to ogromne motywatory, ale obawiam się, że nie przemówią do ludzi, którzy nie mają na razie miliardów, które mogą zainwestować. Do nas, przeciętnych ludzi, trafiają bardziej abstrakcyjne przekazy. Na przykład sztuka — ilustracje, wizualizacje, książki i filmy science fiction. Starman wysłany w Tesli na Marsa, przy akompaniamencie Davida Bowiego.

Ilustracja Steve’a Burga, artysty koncepcyjnego, przedstawiająca marsjańską bazę

My, Ziemianie

Okładka z “Techniki dla młodzieży”, ZSRR 1954 znaleziona na wykopie

W rozmowie dotyczącej projektu#dearMoon w programie popularnonaukowym TMRO, Nicole Stott — artystka i astronautka — powiedziała o tym, że my, Ziemianie, chcemy czuć powiązanie z kosmosem. Spośród wielu zdjęć Saturna szczególnie bliskie jest nam to, gdzie między pierścieniami widać bladą, niebieską kropkę — naszą matkę Ziemię. Ilustracje ludzi na innych planetach, wizualizacje infrastruktury podobnej do tej Ziemskiej, rozbudzają naszą wyobraźnie.

Wracając jeszcze na chwilę do wyścigu kosmicznego — w tamtych czasach, co widać szczególnie na przykładzie radzieckich grafik propagandowych, podbój kosmosu służył celom propagandowym, a propaganda służyła podbojowi kosmosu. Społeczny entuzjazm sprzyjał ładowaniu programów kosmicznych ogromnymi sumami pieniędzy.

Teraz, gdy wysyłanie ludzi w kosmos zorientowane jest na zysk i powoli odchodzi się od finansowania go wyłącznie ze środków publicznych, nadal zainteresowanie gwiazdami budzące się podczas oglądania filmów science fiction czy ilustracji przedstawiających odległe zakątki wszechświata, prężnie wspomaga te programy. Sprawia, że studenci konstruują marsjańskie pojazdy czy przeprowadzają eksperymenty mierzące intensywność drgań ładunku zrzucanego na powierzchnię planety.

Ilustracja na okładkę książki Stanisława Lema Dzienniki gwiazdowe wykonana przez Przemka Dębowskiego

Nauka = Sztuka

Taki tytuł nosi opublikowany niedawno film Kasi Gandor. Autorka zastanawia się w nim, skąd w ludziach wzięła się potrzeba tworzenia sztuki tak w ogóle. Podaje hipotezy — że dzięki rysowaniu mamutów na ścianach jaskiń, pierwotni ludzie oswajali się, planowali przyszłe polowania lub chcieli opowiedzieć historie, które przydarzyły im się w przeszłości.

Dochodzi do wniosku, że sztuka i nauka rozwiązują te same problemy. Że teorie matematyczne w momencie ich odkrycia nie mają często praktycznego zastosowania.

Ja myślę, że zwłaszcza w kosmosie, gdzie możemy poniekąd zacząć od początku chcemy, żeby wszystko było piękne, że chcemy pokazać możliwości Ziemian i do tego też nakręcają nas wizję artystów w książkach czy filmach.

--

--