Zgadzam się, że nie wygląda. W tym wypadku jednak nie musi.

Prosta brokułowa z serem

Michał Franczak
Published in
3 min readSep 20, 2016

--

Pozostajemy w kręgu dań gotowanych na drugi dzień. Zupy tu wygrywają, ponieważ, jak już wspominałem, składają się z rzadkiego i gęstego. Samo gęste po odgrzaniu może być suche i niesmaczne, zalane rzadkim daje radę i nawet może smakować.

Zupa ma jeszcze te magiczne właściwości, że może być podzielona, zawieziona, mrożona, wekowana, vacuumowana (jest takie słowo?) i prawie nic się jej nie dzieje. Twarda jest zwyczajnie. Mimo że miękka.

No i w ogóle, to zupę tę mogą jeść cykliści, wegetarianie a po modyfikacjach (mleko i ser) nawet weganie chyba. Taki ze mnie kosmopolita. O!

Przepis jest drobną modyfikacją tego tu. A ponieważ głównie znajdowane przeze mnie bazują na amerykańskich miarach, to postanowiłem przestać przeliczać i zacząć stosować. Szczególnie jeżeli chodzi o filiżanki (cup). Strasznie głupie to do przeliczania, bo to miara objętości jest, a jest stosowana do mąki, masła, płynów i czego tam jeszcze. Przeliczanie tego na gramy wymaga wiedzy o gęstości albo sprytnej strony przeliczającej online. Dlatego warto zamiast przeliczać, zaopatrzyć się cup czyli naczynie o ok. 240ml.

Potrzebujemy:

  • brokułu
  • marchewki
  • cebuli
  • ząbka czosnku
  • 1/4 filiżanki mąki żytniej
  • 1 filiżanki mleka
  • litra bulionu z warzyw (taa… lub z kostki ze sklepu)
  • sól, pieprz, gałka muszkatołowa
  • pół łyżeczki tymianku
  • ser do starcia jaki kto lubi

Łamiemy brokuł na różyczki. Trzemy marchew, wyciskamy czosnek, siekamy cebulę. W garnku rozpuszczamy masło i zanim zacznie się palić, wrzucamy cebulę i marchew. Smażymy aż cebula będzie zeszklona a nawet lekko brązowawa. Poziom zbrązowienia cebuli bardzo wpływa na smak, więc kto jak lubi. Wrzucamy czosnek i mąkę. Smażymy dalej mieszając, żeby nie spalić mąki. Poziom zbrązowienia mąki… działa tak jak cebula.

Jak osiągniemy wszystkie chciane poziomy zalewamy bulionem. Wrzucamy brokuł. Może się okazać że płynu jest za mało to nie bójmy się dolać wody. W końcu to zupa jest. Gotujemy całość chwilę żeby zmiękczyć brokuł. Następnie atakujemy zupę blenderem. Ale bez przesady, trzeba tylko większe kawałki trochę przemielić. Kilka strzałów blendera uczyni zupę gęstszą. O ile nie jesteście niemowlakami nie musicie robić z tego kremu. Zresztą wszystkie te zupy krem to ściema jest największa na świecie. Normalnym jest, że potrawa ma swoją konsystencję i w miarę gryzienia i żucia uwalnia kolejne smaki. Dlatego właśnie dodaje się składniki w takiej kolejności a nie innej, smaży się coś oddzielnie, żeby potem wrzucić itp. Kremowanie (ciekawe użycie słowa prawda?) zupy, to zbrodnia za którą powinno się karać. Nie oszukujmy się zupy krem, to są takie zupy, co nie wyszły i poprzez homogenizację próbuje się jeszcze je ratować. No i teraz najważniejsze. Jeżeli blendowaliście zupę podczas czytania moich wywodów na temat kremów, to natychmiast przerwijcie. Właśnie tyle wystarczy.

Do lekko zblendowanej zupy wlewamy mleko, sypiemy tymianek i doprowadzamy do wrzenia. Teraz jest czas na doprawienie solą, pieprzem i gałką. To już jak kto lubi. I w zasadzie koniec. Normalnie teraz należałoby jeszcze wrzucić ser, rozpuścić i od razu podawać. Ale że zupa jest na drugi dzień, to ser ścieramy również na drugi dzień, wrzucamy do talerza i zalewamy gorącą zupą.

--

--