Skok króla na kasę (prawie idealny)

Lukasz Karwacki
Ten margines się nie zgadza
5 min readJul 30, 2018

- No nie wiem, panowie…

Paweł patrzył z zaniepokojeniem na dwóch dżentelmenów przed sobą — blondyna i bruneta. Obaj robili na nim niemałe wrażenie — przystojni, opaleni, garnitury od Zaremby i nowe Porschęta na parkingu przed restauracją. Zawsze uśmiechnięci, zawsze w towarzystwie pięknych kobiet.

I nie chodziło tu o to, że mieli pieniądze. Pieniądze dla Pawła nie były niczym nowym. 11 lat w Londynie to wystarczająco dużo czasu, by napatrzeć się na bogactwo o jakim się fizjonomom nie śniło. Czterdziestometrowe jachty, apartamenty przy Hyde Parku, gdzie metr kwadratowy liczy się w dziesiątkach tysięcy funtów, czy kilkutysięczne tipy dla barmanów zostawiane przez kolegów, którym akurat szły interesy. Paweł bywał już w różnych miejscach, jadł z niejednego talerza i zdążył się do tego wszystkiego przyzwyczaić.

Wiedział jednak, że tamto to była Anglia, a to jest Polska. Dobrze pamiętał jak tęsknił za krajem i jak z każdym rokiem wpadał w coraz to większą depresję. Anglia, która miała uchronić go od wyroku i dać mu wolność, w paradoksalny sposób okazała się więzieniem, które trzymało go z daleka Ojczyzny i nie pozwalało wrócić. Ratunkiem okazały się dwie kochanki — wódka, chwilę później kokaina. Przez moment pozwalały nie myśleć, nie czuć tego duszenia w klatce piersiowej. Gdy i one stały się codziennością przyszła kolej na mocniejsze wrażenia — tatuaże, cięcie twarzy i wieszanie się pod sufitem. Bóg jeden wie jakby to wszystko się skończyło, gdyby szanowny pan prokurator nie zamknął starej sprawy, która właśnie po 10 latach uległa przedawnieniu. Paweł nie był w ciemię bity i nie trzeba mu było dwa razy powtarzać — czem prędzej spakował mandziur i pognał cierpem na lotnisko.

I tak znalazł się w Polsce. Polska to co innego. Tu jest u siebie, tu ma swoich followersów i hejterów, tu ma szansę być Kimś, zamiast być tylko imigranckim klaunem walczącym z depresją. Paweł dobrze wiedział, że lepsza mała fortuna w Polsce, niż duża w Anglii i patrząc na blondyna i bruneta upatrywał w nich szansę na nowe życie. Oni doskonale o tym wiedzieli.

- Jest okazja na zrobienie dużej, naprawdę dużej kasy — rzekł Brunet, wytrącając Pawła z zamyślenia — Nie mówię tu o jakichś 20 czy 30 tysiącach jakie zarobisz na byle koncercie, tylko o 500–700 tysiącach, może nawet bańce jak się postarasz.

- Zaczniesz wszystko od nowa, poukładasz sobie życie w Polsce — dodał pospiesznie Blondyn.

- Dokładnie — kontynuował Brunet — i to wszystko za minutę, góra dwie biegania po klatce. Nie zdążysz mrugnąć, a już będziesz zarobiony! Pomyśl — drugiej takiej okazji nie będziesz miał w życiu. To teraz wszyscy się Tobą interesują, teraz masz swoje pięć minut, nie spierdol tego!

- Ale panowie — odparł Paweł, wciąż mocno zasmucony — to nie przejdzie. Nie starczy czasu. Walka ma być za trzy miesiące, a ja przez ostatnie 5 lat nawet nie przechodziłem obok siłowni. Jak idę rano po bułki to dostaję zadyszki. I gdyby jeszcze nie “proszki”. Zębów już prawie nie mam, kości słabe jak próchno, nie dam rady, nie ma chuja, mówię wam, nie dam rady…

- Pawełku, ty chyba jeszcze krótko żyjesz. Myślisz, że o tym nie wiemy? W tym cały sekret, że nie będziesz musiał się bić! I to jest najlepsze! Nie liczy się walka, tylko to co przed walką, show, to jest najważniejsze. A sytuację mamy taką, że ludzie chcą cię oglądać, jesteś teraz wydarzeniem, atrakcją. Przepraszam, że tak mówię, ale tak jest! My ogarniemy promocję, Ty zrobisz napinkę, wrzucimy parę filmików do sieci, ustawimy konferencje z Mariuszem i ludzie oszaleją. Zapłacą każde pieniądze, każdy będzie chciał to zobaczyć. Zaufaj nam, nie robimy tego pierwszy raz!

- No ale przecież nie mogę się tak po prostu podłożyć! Ludzie się wkurwią. To nie przejdzie, to będzie koniec…

- Dałbyś już spokój, proszę cię! Każdy wie, że jesteś artystą, że było mało czasu i duża presja. Nikt nie będzie się dziwił. Po za tym mamy Mariusza! Gołym okiem widać, że chłopak ma zacięcie, że trenuje bez przerwy, że będzie napalony. Na początek poganiacie się chwilę po klatce, potem on Cię gdzieś tam uderzy, przewrócisz się, zbierzesz pare cepów i sędzia przerwie walkę. Wrzuci się fotkę ze szpitala, pokażemy trochę krwi, później dograsz jeszcze coś na YouTube jak liżesz rany w hotelu i każdy to łyknie! Na drugi dzień nikt już tego nie będzie pamiętał, takie mamy czasy, a Tobie kasa zostanie w kieszeni. Czy to nie brzmi pięknie?

- Ale co z Mariuszem, on na to pójdzie?

- Mariuszka zostaw nam. On wie, że już nie jest pierwszej młodości i że trzeba szanować pracę. On siedzi w tym biznesie nie od dziś. Ale ostrożnym trzeba być, bo Mariusz tak się potrafi odpalić, że o wszystkim zapomina. Będzie bił dotąd, aż poczuje, że bije w deski. Ale to się nie martw, szepnie się słówko sędziemu, żeby tam był uczulony, żeby szybciutko kończył i po sprawie. Włos Ci z głowy nie spadnie! Obiecuję ci!

Paweł czuł jak powoli opuszcza go niepewność, ustępując miejsca rosnącemu podnieceniu. Oczami wyobraźni zaczynał już liczyć pieniądze.

- To ile, mówicie, można z tego wyciągnąć?

- Dostaniesz procent od sprzedanych biletów i procent z Polsatu. Im więcej reklamy, tym więcej sprzedamy i tym więcej zarobisz. Zrób dobrą napinkę, nagraj parę filmików, nagraj parę kawałków. Liczy się zasięg. Uruchom Facebooka, uruchom YouTuba. Znasz paru celebrytów — pokaż się wszędzie, łaź wszędzie i opowiadaj o walce… Podobno Wojewódzki Ci kiedyś proponował program?

- Ta, ale nie chciał wyskoczyć z pięćdziesięciu koła.

- Paweł, pierdol takie drobne. Idź tam nawet za darmo, nawet jakbyś miał sam dopłacić. Wiesz jaki ten program ma zasięg?! Zwróci Ci się pięć razy! Przez te trzy miesiące masz być wszędzie, rozumiesz?!

Paweł na chwilę pogrążył się w myśleniu.

- To mówicie że da radę wyciągnąć z tego dużą bańkę?

- No pewnie że da! — krzyknął Brunet.

- A zobaczysz ile jeszcze zarobimy na rewanżu! — zakończył Blondyn.

Walka odbyła się trzeciego grudnia. Wszystko zgodnie z wcześnie ustalonym planem. I tylko jedna rzecz nie poszła po ich myśli. Otóż Paweł tak bardzo skupił się na swojej roli, że zapomniał poczekać na cios, i położył się wcześniej, sam z siebie.

Blondyn i Brunet nie przewidzieli, że styki Pawła aż tak słabo kontaktują. Spojrzeli na siebie, zamarli w konsternacji, ale po chwili odzyskali kontrolę i wrócił im dobry humor. “Przecież nikt tego nie zauważy, przecież nikt tego nie będzie pamiętał” — pomyśleli.

--

--

Lukasz Karwacki
Ten margines się nie zgadza

Co-Founder & CEO at Sunscrapers | Helping companies win with software, data, and AI