Królowa oceanu

Tomek Kobyliński
Tomek i Indonezja
Published in
5 min readOct 14, 2018

--

wszystkie obrazki tym razem (a zupełnie inaczej niż w każdym innym poście) są nie moje a ukradzione z internetu. to chyba źle.

Nyai Loro Kidul, królowa południowego morza to najważniejsza chyba jawajska bogini. Piękna zmysłowa kobieta, przedstawianą często jako syrena ubrana w zielony (a dokładniej to w kolorze o nazwie gadhung m’lath, to kolor płatków jaśminu) jedwabny kemben (przepiękny tradycyjny kobiecy strój jawajski, niestety wraz nowoczesnością a szczególnie hidżabizacją Indonezji w zaniku). Żyje w wielkim podwodnym pałacu otoczona służbą złożoną z pięknych młodzieńców. Jest okrutną ale zarazem niezbędną boginią której rolą jest utrzymywanie równowagi w oceanie.

Według wierzeń każdy sułtan Yogyakarty mistycznie żeni się z nią, a w jego pałacu znajdują się sekretne drzwi łączące pałac sułtana z podwodnym pałacem Królowej. Istnieje też rytułał w ramach którego sułtan co roku oferuje bogini swój paznokieć.

Co roku w pierwszym miesiącu roku kalendarza jawajskiego Nyai Loro Kidul szuka nowych sług do swojego pałacu. Przez cały ten miesiąc nie należy przebywać na plaży i pływać w morzu gdyż można zostać porwanym. Królowa poszukuje młodych przystojnych mężczyzn ale także osoby w zielonych ubraniach (za zielonym kolorem przepada zresztą cały rok, rozsądny człowiek nie wychodzi na jawie na plaże w zielonym!) Rybacy by móc bezpiecznie wypłynąć w morze muszą co roku przebłagać królową składając ofiary w trakcie ceremonii o nazwie labuhan (to po jawajsku) / sedekah laut (to po indonezyjsku). Znaczy to “jałmużna morza”. W czasie ceremonii ofiarowuje się głowy bawołów (które zresztą w ogóle jawajczycy lubią ofiarowywać, kilka dni temu złożono ofiarę z głowy z okazji rozpoczęcia budowy nowego lotniska), zielone kebaya (tradycyjne jawajskie kobiece ubranie), owoce oraz siedem rodzajów kwiatów. Każdy z tych kwiatów oczywiście ma specjalne mistyczne znaczenie.

Tyle tradycji. Ceremonie sedekah laut co roku organizowane są przez stowarzyszenia rybackie przy współudziale władz lokalnych, a także promowane jako atrakcja turystyczna.

Tyle tylko, że w tym roku w kilku miejscowościach organizacja obchodów odbyła sie z przeszkodami. Problemem jest to, że islamscy radykałowie, uważają, że oddawanie czci Nyai Loro Kidul (jak i wiele innych jawajskich tradycji) to szirik. A szirk to najcięższy, niewybaczalny grzech, gorszego nie może popełnić muzułmanin. Jest to oddawanie czci czemuś lub komuś innemu niż Allah. Organizatorzy i tradycyjni jawajczycy (tutaj tradycyjność to bycie tolerancyjnym i synkretycznym, nowoczesność to dążenie do czystego islamu) uważają, że jako że elementem ceremonii jest odmawianie muzułmańskich modlitw nie jest to grzech, jest to forma wyrażania wdzięczności Bogu. Uważa się też, że jest to element tradycji nie mający obecnie mistycznego znaczenia.

Jeśli uważasz, że to śmiertelny grzech to znaczy, że wszyscy twoi przodkowie są grzesznikami, są w piekle. Naprawdę masz odwagę tak mówić o swojej rodzinie?

cytacik z pyskówki na fb

Ja tam się na religii nie znam, ale tak na mój rozum to owszem jest to ten szirik. I bardzo to mi się w tym podoba. Za to lubię jawajskość.

W tym roku islamscy radykałowie przeszli od uważania do działania.

No i tak. Na przykład w Bantul w ceremonię przerwało około 50 zamaskowanych kolesi na skuterach, wykrzykując “Allahuakbar”. Zdemolowali ołtarz i wymusli przerwanie uroczystości. Przerazili rybaków, chociaż obyło sie bez rękoczynów. Policja teraz usiłuje znaleźć sprawców. Czy raczej usiłuje ich nie znaleźć bo to zgaduję tajemnica poliszynela kto to zrobił.

A w Cilacap było trochę spokojniej. Rozwieszono oszołomskie banery. Poniżej będzie trochę ich zdjęć. Najbardziej odrażający dla mnie jest ten “Składanie ofiar może spowodować tsunami” — dwa tygodnie temu tsunami na sulawesi zabiło kilka tysięcy osób. Tu chyba miejsce na kolejną dygresje. Tsunami wywołało w indonezyjskim internecie falę zupełnie przerażających viralowych wiadomości. Na przykład, że tsunami to kara za to, że w jednej z miejscowości na sulawesi mieszkało ponoć wielu gejów. Albo że władze miejskie w Palau wykonały na nadbrzeżu jako atrakcję jakiś taki streetart z okiem, co było obrazą Allaha. Dość straszne jest to, że mam znajomych którzy w takie rzeczy wierzą. Wiara w to, że katastrofy naturalne są karą za grzechy to bardzo smutna ale i bardzo indonezyjska rzecz. Nie jest fajny ten ich Bóg. Terlikowski ite klimaty czuliby się tu zaskakująco dobrze zrozumiani.

“Ty grzeszysz, a efekt tego dotyka mnie”
“Składanie ofiar może spowodować tsunami”
“Rób atrakcje turystyczne które nie czynią Boga wściekłym”
“Ofiary dla oceanu, nie dla Boga sprowadzą zagładę”

I jeszcze na koniec taka perwersja:

“Koran wzmiankuje Królowa Morza”. A to skrin z jakiegoś youtubowego kanału oszołomów, którzy tłumaczą, że jest ona dżinem. Znaczy w zasadzie w ramach logiki koranu ma to chyba sens. https://www.youtube.com/watch?v=WNJ_bCHEcP8 / http://kisahasalusul.blogspot.com/2015/11/fenomena-nyi-roro-kidul-menurut-islam.html

--

--