“Pan nie gasi, my zaraz wracamy”

Aleksander Żuławnik
upday PL
Published in
6 min readJun 29, 2018

Nie tak to sobie wymarzyliśmy…

Zrozpaczony i wściekły Kamil Grosicki Fot. PAP/ITAR-TASS

Reprezentacja Polski zakończyła swoją przygodę na mundialu po fazie grupowej. Po udanym Euro 2016 i pewnie przebytych eliminacjach kibice mieli prawo spodziewać się, że reprezentacji pod wodzą sprawdzonego selekcjonera uda się wypracować w Rosji dobry wynik. Wszystko, co najgorsze, zaczęło się w pierwszym meczu z Senegalem. Nasi piłkarze swoją grą w niczym nie przypominali już “Orłów Nawałki”, do których dobrej dyspozycji zdążyliśmy się przyzwyczaić w ostatnich latach. Historia zatoczyła koło i na mistrzostwach świata ponownie rozegraliśmy “mecz otwarcia”, “mecz o wszystko” i “mecz o honor”, a Adam Nawałka, podobnie jak jego poprzednicy, stał się bohaterem słynnej anegdoty o poleceniu wydanym kierowcy autokaru naszej kadry — “pan nie gasi, my zaraz wracamy”.

Początek dramatu. Wtorek, 19 czerwca, Spartak Arena w Moskwie:

Kac moralny po meczu:

Tabloidy były bezlitosne…

Fot. e-kiosk.pl

Po porażce w fatalnym stylu dobrą minę do złej gry próbował robić prezes PZPN Zbigniew Boniek, który zwołał konferencję prasową:

Następne dni upłynęły pod znakiem przygotowań do niedzielnego spotkania z Kolumbią. Patrząc na dyspozycję Polaków, większość kibiców zwątpiła, że uda nam się pokonać drużynę z Ameryki Południowej. Niestety, pesymiści tym razem mieli rację. Spotkanie zakończyło się pogromem. Graliśmy bardzo słabo, a Wojciech Szczęsny wyjmował piłkę z siatki aż trzykrotnie.

Fot. e-kiosk.pl

Wszyscy Polacy musieli przełknąć gorzką pigułkę. Po porażce z Kolumbią pozostał nam tylko “mecz o honor” z Japonią. Morale były bardzo niskie, jednak w tym przypadku, patrząc na ostatnie występy na mundialach, nadzieja na zwycięstwo w spotkaniu z Japonią nadal tliła się w sercach polskich kibiców. Tym razem się udało — nasza reprezentacja pokonała zawodników z Kraju Kwitnącej Wiśni 1:0 po golu Jana Bednarka, jednak końcówka pozostawiła wiele do życzenia. Japończycy, którym przegrana jedną bramką w meczu z Polakami nie psuła planu wyjścia z grupy, przestali przeprowadzać akcje, by nie narażać się na zdobycie żółtych kartek i utratę gola. Wiedzieli już, że awans do 1/8 finału mundialu zapewni im klasyfikacja fair play. Nasi przeciwnicy wymieniali spokojne podania na własnej połowie. Adam Nawałka, który chciał wprowadzić na boisko Jakuba Błaszczykowskiego, musiał uciekać się do podstępu. Poprosił Kamila Grosickiego, by ten udawał kontuzję. Liczył, że sędzia przerwie grę. Eksperci i internauci nie zostawili suchej nitki na Azjatach.

Fot. Bartłomiej Zborowski/PAP

Chcesz wiedzieć więcej? Już dziś ściągnij upday ze sklepu Google Play. Zachęcamy też do aktywnego korzystania i zabierania głosu na naszym fanpage’u na Facebooku oraz profilu na Twitterze.

--

--