Uber rusza w Movement. Czy to krok w stronę smart cities?

Adam Bęczkowski
WE the CROWD
Published in
2 min readJan 17, 2017

--

Jakie są dwa najbardziej wartościowe aktywa Ubera? 40 milionów aktywnych użytkowników miesięcznie i 160 tysięcy kierowców. Gigantyczne ilości danych gromadzone przy ich udziale zapewniają wgląd w wiele aspektów naszego codziennego życia. To właśnie w oparciu o nie kalifornijski potentat buduje swoje najmłodsze dziecko — platformę Movement.

Jej głównym celem jest zapewnienie informacji związanych z aktualnym stanem i trendami w ruchu drogowym na terenie miast, w których dostępna jest aplikacja. Dane o czasie przejazdu o różnych porach dnia, miejscach, w których powstają korki czy najczęściej wybieranych przez kierowców trasach oferują bezcenny insight w rzeczywistość na drogach. Na ich podstawie lokalni decydenci będą mogli łatwiej i efektywniej podejmować decyzje związane z planowaniem przestrzennym, zarządzaniem ruchem czy operacjonalizowaniem działań remontowych.

Dlatego właśnie to instytucje i organizacje, które wyraziły chęć współpracy, będą pierwszymi odbiorcami danych zebranych z pomocą aplikacji. W dalszej perspektywie Movement ma być otwarty dla każdego, zapewniając, np. przeciętnemu Kowalskiemu możliwość łatwiejszego zaplanowania trasy przejazdu w mieście, którego nie zna. Na ten moment będziemy musieli jednak jeszcze poczekać. Aktualnie dostępne są dane pochodzące z Bostonu, Manili, Sydney i Waszyngtonu.

Co więc stoi za decyzją o uruchomieniu Movement? Z jednej strony z pewnością misyjność — chęć zrobienia czegoś dobrego, wspieranie pozytywnych zmian i trendów smart cities — która stanowi miłą przeciwwagę dla wielu kontrowersji wokół Ubera. Z drugiej? No właśnie, Uber nie jest żadną organizacją non-profit i za każdym jego działaniem stoją też konkretne korzyści i cele biznesowe.

  1. Sprawniejszy ruch = więcej kursów, które mogą odbyć kierowcy = zysk Ubera.
  2. Zacieśnienie współpracy z lokalnymi władzami może procentować w przyszłości korzystnymi dla marki decyzjami magistratu.
  3. Starania o dobry PR. Pomimo licznych kontrowersji jeszcze nic nie było w stanie zatopić okrętu o nazwie Uber. Kalifornijska firma jednak bezsprzecznie ponosi koszty wizerunkowe.

Wątpliwości powinno budzić też bezpieczeństwo danych kierowców i użytkowników. Tutaj jednak Uber zapewnia o trosce o anonimowość swojej społeczności. Miejsca i regiony, w których jej utrzymanie będzie niemożliwe pozostaną białymi plamami na mapach.

Nie ukrywamy, że koncepcja stojąca za Movement nas ekscytuje. Połączenie technologii, sharing economy, crowdsourcingu i big data w celu budowy nowoczesnych, “inteligentnych” miast to wizja świata wg WE the CROWD. Dlatego bacznie (i niebezkrytycznie!) będziemy przyglądać się działaniu i efektom osiąganym dzięki platformie. Stay tuned!

--

--