Ostatnia wiadomość

Osoby, które straciły swoich bliskich dzielą się ich ostatnimi e-mailami

Medium Polska
15 min readMar 28, 2016

Read this story in: English · Português · Español

E-mail pozwala nam wymieniać się wiadomościami z najbliższą rodziną –rodzicami, dziećmi, rodzeństwem – a także utrzymywać kontakty z przyjaciółmi, wirtualnymi znajomi, współpracownikami, czy nawet ludźmi na drugim końcu globu. Lecz czasem niektórzy z nich odchodzą. Co przed swoją śmiercią pisali do swoich znajomych i rodziny? Co było ostatnią i najważniejszą wiadomością, która nadal znajduje się naszych w skrzynkach odbiorczych?

Steward Rod Sánchez podzielił się ze mną historią Sandry Martins – koleżanki, z którą pracował w brazylijskiej linii lotniczej.

„Pracowaliśmy z tą samą załogą podczas 13 lotów między 18 a 20 marca 2006 roku. Większość nich to loty pomiędzy Rio a São Paulo w Brazylii”.

_______________________________
Data: 21 marca 2006 r.
Temat: nasze zdjęcia
Hej Sandra!Przesyłam Ci zdjęcia z naszego lotu. Uwielbiam z Tobą pracować! Praca z pozytywnymi ludźmi świetnie nastraja na resztę dnia. Dziękuję!Dodaj mnie na Orkucie!Całuję,
Rodrigo.

Sandra odpowiedziała zaproszeniem do znajomych na Orkucie.

„Z czasem zaczęła na mnie mówić ‹‹mały››. Kilka miesięcy później wpadłem na nią w samolocie, w którym leciałem jako pasażer. Pamiętam, że zapytała ‹‹Hej mały, co słychać?›› i uśmiechnęła się ciepło. Jeśli się nie mylę, leciała samolotem do Porto Alegre, żeby odwiedzić swoich rodziców na południu.

W dniu wypadku – 29 września 2006 roku – byłem w hotelowym lobby, gdy zobaczyłem, że jedna z moich koleżanek płacze. Podszedłem do niej i zapytałem, co się stało. Powiedziała mi, że rozbił się jeden z naszych samolotów. Kilka godzin później, wciąż w lobby, staliśmy w ciszy i podawaliśmy sobie z ręki do ręki kartkę. Były na niej imiona naszych kolegów, którzy znajdowali się wtedy na pokładzie. Każdy, kto przeczytał listę podawał ją kolejnej osobie, zalewając się łzami. Gdy dotarła do mnie i zobaczyłem tam imię Sandry, poczułem się jakby ktoś uderzył mnie w brzuch”.

Tati Zapata straciła swoją ciocię, która zmarła rok temu na nowotwór jajnika. W ostatnim e-mailu mówi o swojej chorobie i prosi Tati, by nie mówiła o tym jej córce, która studiowała wtedy za granicą. Między ostatnią wiadomością a jej śmiercią upłynął miesiąc.

„Był to okres, w którym miałam nadzieję odwiedzić ją w szpitalu i porozmawiać z nią” – mówi Tati, która poprosiła o zmianę imion członków rodziny wspomnianych w e-mailu.

_______________________________
Data: 23 grudnia 2014 r.
Temat: tym razem złe wieści
Kochani,
Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku!
Ale nie u mnie.
W zeszłym tygodniu byłam na rutynowym badaniu USG i wyniki są bardzo złe. Mam guza na jajnikach, który może okazać się złośliwy. Pojawiły się zaburzenia w jamie brzusznej, mam powiększone węzły chłonne, moja wątroba dziwnie się zachowuje i tak dalej. To takie pojebane.
Jeszcze rok temu nie było tam nic.Chodzę po lekarzach, żeby zrobić badania radiologiczne (jestem zapisana na jutro), a wczoraj miałam konsultację z chirurgiem onkologiem. Powiedział, że nie można nic zrobić dopóki nie mają więcej danych, a będą je mieli dopiero za kilka dni.Istnieje mała szansa, że guz nie jest złośliwy, ale... sytuacja nie wygląda najlepiej, bo wykryli też poważne zaburzenia we krwi.Nie wiem. Muszę czekać, a czekanie jest straszne. Chciałam, żeby rozciął mój brzuch i wyciął tę bestię, która zjada mnie od środka, ale powiedział, że nie może tego zrobić, bo to zbyt ryzykowne.Ta sytuacja jest naprawdę popieprzona. Marina i Rafaela na pewno wiedzą, o czym mówię! Nie mam pojęcia co się stanie. Czasem myślę o czymś fajnym, co chciałabym zrobić w przyszłym roku, a potem uświadamiam sobie, że może mnie już wtedy nie być.Zebrałam w sobie siłę, nie umrę od tego gówna!Suzana jest teraz w Stanach i jeszcze o niczym nie wie. W ŻADNYM WYPADKU nie chcę, żeby się o tym dowiedziała, bo i tak nie będzie w stanie niczego zrobić. Powiem jej, gdy lekarz zaplanuje leczenie i będę miała operację z potwierdzeniem złośliwości guza lub bez, niech sama zadecyduje czy chce tu wrócić. Ale na to jeszcze za wcześnie, więc proszę Was, żebyście nie wspominali jej o tym nawet słowem.Nie chciałam Wam o tym mówić przed świętami. Chciałam mieć dla Was lepsze wieści, ale wierzę, że im więcej dacie mi dobrej energii, tym większa szansa, że mój stan się poprawi!Nie odwołałam jeszcze mojej wycieczki do Brasilii. Pojadę, jeśli w przyszłym tygodniu nic się nie wydarzy. Wolałabym być tam z Wami i ściskać Wasze kochane dzieci niż siedzieć tutaj i myśleć o tym całym nonsensie. Chyba będę musiała przełożyć wyjazd na 30. lub 31., żeby móc iść na wizytę 29., ale jeszcze dam Wam znać. Całuję Was!!!
Maria

Odpowiedź Tati:

Ciociu,
Nie martw się, Suzana o niczym się nie dowie!
Niech cała dobra energia Świąt i Nowego Roku spłynie prosto do Ciebie!
Buziaki

Nie udało jej się pojechać do Brasilii. Trafiła do szpitala i już nigdy nie opuściła szpitalnego łóżka. „Zawsze wydaje nam się, że mamy jeszcze czas. To wszystko stało się tak szybko” – powiedziała Tati.

„Możesz to opublikować. Na pewno spodoba się Sofii, gdy tylko nauczy się czytać” – powiedział Alexsander Rosa.

„Ostatniego e-maila od Fabi dostałem trzy dni przed jej udarem. Nie było w nim tekstu, tylko załączniki: trzy zdjęcia Sofii, która wtedy miała tydzień”.

____________________________
Data: 5 czerwca 2013 r.
Temat: Dzień dobry tatusiu!!!

„Następnego dnia odbyliśmy naszą ostatnią rozmowę, przez GTalk. Napisałem: ‹‹Ogłosili drużyny Impedcopa [zawody w piłce nożnej], LAS MANDARINAS DE BRANDSEN. Jestem w drużynie Volkart››. Zapytała: ‹‹To dobrze?››”

Ósmego Fabi miała udar. Przez piętnaście dni była w śpiączce. Odeszła dwudziestego trzeciego czerwca.

Vini Stein był utalentowanym artystą. Jego rysunki były publikowane także na Medium, tak jak ten autoportret, na którym robi ciasteczka.

Luiz Augusto de Barros był jego długoletnim przyjacielem. Szukał ostatniego maila, który ze sobą wymienili. „Ku mojemu zdziwieniu, tematem ostatniego maila było Pożegnanie Viniego” – powiedział. To było zwykłe zaproszenie na imprezę pożegnalną przed jego wyprowadzką, ale teraz przybrało nieco poważniejsze znaczenie.

„Pamiętam, że mieliśmy wielkie plany. Miał namalować kilka obrazów i upozorować swoją własną śmierć, by sprawdzić czy ‹‹ostatnie dzieła młodego malarza›› osiągnęłyby zawrotną cenę na aukcji w Sotheby’s. Nie udało nam się (jeszcze) dojść do poziomu Sotheby’s, ale to nie ma znaczenia. Nie ma na świecie niczego, co miałoby dla nas większą wartość niż czas, który mogliśmy z nim spędzić. Ten czas to wyjątkowe dzieło sztuki, którego nic nie może zastąpić.

Leandro Pereira również zachował ostatni e-mail, który dostał od swojego ojca. To była normalna wiadomość, lecz wkradł się do niej błąd, który pomógł jego rodzinie kilka dni później.

„Wysłał mi arkusz kalkulacyjny Excela ze wszystkimi moimi aktywami finansowymi w Brazylii (mieszkam w Australii). Jednak nie zdał sobie sprawy z tego, że w pozostałych zakładkach tego arkusza były wszystkie jego inwestycje”. Leandro napisał do ojca o tym błędzie, a on odpisał: „Ups!”.

„Powiedziałem mu, że i tak tam nie zaglądałem. Jego ostatnią wiadomością było: ‹‹Hehe. Nie o to chodzi. Nie mam przed tobą żadnych tajemnic››. Miało to miejsce niecały miesiąc przed jego nagłą śmiercią. Gdy przyszedł czas na załatwienie jego spraw, ta pomyłka pomogła nam uporać się z wieloma formalnościami.

Fernando Cesarotti napisał do mnie w lutym. „Najbardziej tęsknię za tatą, który zmarł w święta Bożego Narodzenia w 2010 roku. Znał się na komputerach, chociaż miał ponad 60 lat. Mimo to rzadko pisaliśmy do siebie maile. Zazwyczaj chodziło o bardziej formalne sprawy – wpłacanie pieniędzy i tak dalej. Cztery spośród pięciu ostatnich maili zawierały kod z jego karty, którą spłaciłem po tym, jak udzielił mi pożyczki. Jego ostatni e-mail jest bardzo zwięzły: prosił, żebym wysłał mu rachunki z ostatniego miesiąca, za które byłem mu winien pieniądze. Poprzedni jest dziwny; wspominał nasz wspólny lunch. Po raz ostatni rozmawialiśmy 23 grudnia. Zadzwonił do mnie, żeby zapytać o której ma iść do mojej teściowej w przebraniu Świętego Mikołaja, bo chciał wiedzieć na którą mógłby pójść do kościoła. Tego ranka miał zawał serca”.

_______________________________
Data: 29 listopada 2010 r.
Temat: Fernando
Wczoraj na obiedzie było naprawdę fajnie. Musimy to kiedyś powtórzyć.

„Marzeniem mojego ojca było napisanie piosenki”, powiedziała Ana Becker. „Całe życie to powtarzał. Ostatni e-mail, który od niego dostałam zawiera słowa jego piosenki (chwilę później wysłał SMS-a w którym poprosił, żebym tego nie czytała, bo za bardzo się wstydzi). Ostatnim
e-mailem, który mu wysłałam – zupełnie nie na temat – był link do filmiku na temat religii, który przypadkowo był jedyną zakładką otwartą na jego komputerze. Obraziłby się, gdyby się dowiedział, że to opublikowałam, ale ja jestem z niego dumna”.

________________________________
Data: 14 lutego 2015 r.
Temat: Moja piosenka
Nie ma nic lepszego niż samotny wieczór, słuchanie muzyki i alkohol. Skończyłem swoją piosenkę! Na pewno nie da się jej zagrać, ale gdyby się dało, to właśnie to chciałbym w niej przekazać. Jestem jak Bob Dylan!!!! Buziaki* * *GET REALYou only like one color
And you admire a single flower?
Get real, my friend!
New things scare you
And you'd rather be alone on your own?
Get real, get real, get real.
You find beggars and the poor disagreeable
And you condemn any kind of protest?
Get real, get real, get real.
You look down on skin that's different
And you preach about the superiority of your people?
Get real, get real, get real.
The offensive things that you spout are deserved
And you don't forgive the people you target?
Get real, get real, get real.
Homosexual love, for you, is disgraceful
And culture differences are something damaging?
Get real, get real, get real.
Your religion is above good and evil
And your political party is the only legit one?
Get real, get real, get real.
You're always right
And social justice seems like charity to you?
Get real, get real, get real.
You defend your ideas above all
And you truly believe that I should stay quiet?
Get real, get real, get real.
Get real, my friend!
Our brains are bigger than you think
And they're capable of tolerating differences.

Elektroniczne wiadomości mają również potencjał, dzięki któremu historie stłumione w prawdziwym życiu mają szansę ujrzeć światło dzienne. Anna Silveira opowiedziała mi o tym, jak poznała swojego brata, z którym nigdy nie miała kontaktu.

„Moi rodzice poznali się na studiach. Mój tata był o 12 lat starszy od mojej mamy, miał żonę i córkę. Chodzili ze sobą przez osiem lat, a ja przyszłam na świat w szóstym roku ich znajomości. Przez cały ten czas był żonaty, a jego żona urodziła dziecko, mojego brata Márcio.

Nigdy nie mieszkałam z pierwszą rodziną mojego ojca. Nawet z nim miałam słaby kontakt, szczególnie po tym, jak przeprowadziliśmy się z moją mamą do innego miasta gdy miałam dziesięć lat.

Gdy miałam 23 lata, urodziłam moją córkę Julię. Mój ojciec znów pojawił się w moim życiu. Był wtedy w Porto Alegre, bo mój brat Márcio miał przeszczep szpiku kostnego. Márcio musiał mieć około 27 lat. Wtedy się jeszcze nie znaliśmy.

Kilka miesięcy i dwa spotkania później, mój ojciec zmarł. To był 2006 rok.

Dwa lata później, moja mama znalazła profile mojego rodzeństwa na Orkucie. Moja siostra nie chciała uwierzyć w moje istnienie. Nie wiedziałam zbyt wiele o Márcio, ale zaryzykowałam i wysłałam mu zaproszenie do znajomych.

Odpowiedział mi długim e-mailem, wyjaśniając dlaczego nie mógł wtedy przyjąć mojego zaproszenia. Powiedział mi też, że śledził moje życie przez Orkuta i zawsze chciał mnie poznać, ale nigdy nie mógł zebrać w sobie odwagi.

Przez jakiś czas pisaliśmy do siebie maile. Potem przeszliśmy na MSN, a w końcu się spotkaliśmy. Zostaliśmy przyjaciółmi. Nareszcie mogłam powiedzieć, że mam brata.

W sierpniu 2008 roku przestał odpowiadać na maile i wiadomości na MSN. Pomyślałam, że to dziwne. W końcu odpisał i wyjaśnił, że miał problemy z płucami po radioterapii. Napisał, że musimy mieć jakiś plan, żebym mogła się dowiedzieć, jeśli coś by mu się stało. Wciąż ukrywaliśmy naszą przyjaźń przed resztą jego rodziny.

Kilka dni później, jego tajemniczy plan został wprowadzony życie. Zadzwoniła do mnie jego mama, pierwsza żona mojego ojca. Powiedziała, że znowu jest w szpitalu i że ma małe szanse na przeżycie.

Przez jakiś czas zastanawiałam się, dlaczego życie dało mi Márcio na zaledwie sześć miesięcy po tym, jak byliśmy rozdzieleni przez 26 lat. Nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi. Przestałam próbować szukać w tym wszystkim ŻYCIOWEJ LEKCJI.

Kiedy przeczytałam o Twoim pomyśle na artykuł z ostatnimi wiadomościami, pomyślałam sobie, że nasz ostatni e-mail musiał być pełen niezwykłego znaczenia, ale tak nie było. Mam e-maile z naszych pierwszych sześciu miesięcy. Ostatnie wiadomości wymienione z kimś, z kim powinnam spędzić część mojego życia.

Musiałam podzielić się tą historią. Minęło już osiem lat od jego śmierci.

Dziękuję.

Całuję,
Anna”

Poprosiłem moich kolegów z Medium z innych części świata o zebranie podobnych historii. Martino Galliolo z Włoch wysłał mi tę historię od Francesco Nguyen.

„Nie wiem, czy ten e-mail będzie odpowiedni: to rozmowa z moją ówczesną dziewczyną, będąca zarazem jedynym momentem, w którym rozmawialiśmy o mojej mamie w e-mailach. Kilka dni później dowiedzieliśmy się, że ma raka. Gdy czytam go teraz, nawet mnie trochę śmieszy” – mówi Francesco.

______________________________
Data: 14 października 2008 r.
Temat: seppia
Coca Cola i syrop wypalą całą moją chorobę, a przy okazji też każdy organ, który jeszcze funkcjonuje. Czekam na pizzę, która jest nagrodą za popołudnie spędzone na oglądaniu programów talk show z moją mamą.

Fernando Valverde z Hiszpanii przysłał dwie historie.

Kiedy wydaje nam się, że jest już za późno, ktoś nam sprawia niespodziankę i słońce wschodzi na nowo. Kiedy myślimy, że żyjemy w blasku zachodu słońca i zachwycamy się widokiem na zachodzie, odkrywamy wschód i poznajemy siebie na nowo. Zawsze tak jest: jeśli mocno w coś wierzysz, okazuje się, że to dopiero początek.

To był ostatni e-mail napisany przez ojca jednego z przyjaciół Jesús Díaz Da Rin. „Nigdy nie był dobrym ojcem. Myślę, że napisał to, bo chciał, żebym przekazał to jego synowi” powiedział Jesús. „Wyrecytowałem mu to na stypie, ale nigdy nie powiedziałem mu, że to słowa jego ojca”.

Ana Rosas z Hiszpanii także zdecydowała się podzielić swoją historią. „Przeglądałam e-maile w mojej skrzynce odbiorczej i znalazłam kilka, przez które się popłakałam. Bo najpierw znalazłam miłość mojego życia, a niedługo potem już go przy mnie nie było. Straciłam wszystko. Dobrze jest powiedzieć ludziom, że da się przez coś takiego jakoś przebrnąć”, napisała Ana. „Mój ostatni list? Wbrew temu, czego można by oczekiwać w tym super technologicznym świecie, moją ostatnią wiadomością jest różowy list pełen koślawego pisma – płakałam, kiedy go pisałam”.

_______________________________________
25 września 2012 r.
Cześć aniołku:Zanim zaczęłam tymi ciepłymi słowami powinnam na Ciebie nakrzyczeć, bo wyraźnie umawialiśmy się, że nie będziesz mnie doprowadzać do płaczu. Bardzo mnie zaniepokoiłeś i nie mogłam znaleźć nikogo, z kim mogłabym usiąść i płakać, bo mój najlepszy przyjaciel jest w szpitalu. Nie wiem, skąd brać siłę, żeby nie rozpłakać się nagle przy Twoich ciotkach i Twoim ojcu.Leżę w łóżku i nie masz pojęcia, jaką czuję pustkę. Brakuje mi Ciebie obok. Chcę się do Ciebie przykleić, przytulać i całować, ale Ty wciąż jesteś w szpitalu. A ja naprawdę chcę Cię stamtąd wyciągnąć i zabrać do domu. Ale wiem, że lekarze trzymają Cię tam po to, żebyś mógł wrócić do domu cały i zdrowy.Dziękuję Bogu i wszystkim naszym małym aniołkom za to, że wszystko z Tobą w porządku. No, może zaszyli Ci brzuch, ale przecież jest dobrze. Czasami głupio myślę co zrobiłabym bez Ciebie i psuję sobie nastrój. Trudno mi sobie wyobrazić, jak moje życie wyglądało by bez Ciebie. Dziękuję, że zdecydowałeś się spędzić ze mną resztę życia. Dziękuję, że tak bardzo mi ufasz. Jesteś moim życiem, moją siłą i najlepszą osobą, jaką mam. Jesteś moim najlepszym przyjacielem. Pozwól im Tobie dogadzać: to Twoja szansa na śniadanie do łóżka. :)Kocham Cię, Twoja żona Ana.

„Czasem gdy to czytam znów czuję tę ulgę, która towarzyszyła mi tylko przez kilka dni, zanim w szpitalu powiedzieli mi, że miłość mojego życia odeszła”.

E-maile można wysyłać nawet po ostatnim pożegnaniu. Otrzymałem wiadomości od ludzi, którzy wciąż komunikują się ze swoimi ukochanymi za pomocą poczty elektronicznej.

Amanda Buonafortuna (nazwisko zmienione) straciła swojego 47-letniego męża we wrześniu zeszłego roku. „Nie znam przyczyny jego śmierci. Nie zostałam zaproszona na stypę, nigdy nie widziałam jego ciała, a jego siostra poinformowała mnie o jego śmierci SMS-em już po tym, jak został skremowany. To długa i smutna historia, która związana jest z jego rodziną. Wciąż przeraża mnie to, że już go nie ma. Trudno mi w to uwierzyć” – powiedziała.

Ona również wciąż wysyła do niego e-maile, które łagodzą ból i przynoszą jej ulgę w żałobie.

______________________________________
Data: 4 października 2015 r.
Temat:
Za trzy dni minie miesiąc od dnia, w którym zmarłeś.Zostawiłeś mnie, kochanie, moja miłości, z takim wielkim cierpieniem, że nie wiem co z tym zrobić. Zrobiłam backup i leżę teraz w tym dziwnym łóżku, w którym leżeliśmy razem przez trzy miesiące. Leżę i myślę, a Ciebie nie ma obok mnie. Brakuje mi przytulania Ciebie przed snem. Twojego mlecznego oddechu.Twojego słodkiego głosu, mówiącego mi „kotku, tak bardzo cię kocham”.
Tęsknię za Twoimi zielonymi oczami, pełnymi miłości, sympatii i wielu innych uczuć.
Tęsknię za ciepłem Twojego ciała, Twoimi plecami i wtuloną we mnie ciepłą pupą.Nawet za Twoim chrapaniem, bełkotaniem przez sen, niezrozumiałymi prośbami i głośnymi bąkami, po których słyszałam zawsze „ups, sorry”.Tęsknię za Twoimi ładnymi i delikatnymi dłońmi, które trzymały moje gdy się bałam, cierpiałam, albo wybudzałam się z koszmaru. Twoje dłonie zawsze były przy mnie, a Ty mówiłeś „spokojnie, spokojnie kochanie, już prawie po wszystkim”.Wciąż żałuję, że nie mogłam Cię pocałować na pożegnanie, mimo że nienawidzę pożegnań, a Ty zawsze robiłeś wtedy coś głupiutkiego. Żałuję, że tak rzadko miałam okazję mówić Ci czy krzyczeć jak bardzo Cię kocham. Żałuję, że nie mogłam trzymać Cię za rękę w momencie, w którym byłeś najbardziej samotny i patrzyłeś śmierci prosto w oczy. Nigdy nie zapomnę, jak bardzo mi Ciebie brakuje.Powinnam była walczyć, powinnam była mniej skupiać się na tym, że mogę Cię stracić i mieć odwagę zawieźć Cię do szpitala, obrabować bank, zabić lekarza i Twoją okrutną matkę i siostrę. Powinnam była donieść o zaniedbaniach Twojego psychiatry, powinnam była wyjechać do Berlina, Rostocku, gdziekolwiek, byleby wydrzeć Cię śmierci. Powinnam była być bardziej natrętna. Może gdybym się z Tobą pokłóciła, złamałabym Ci serce. Nienawidziłbyś mnie, ale wciąż byś żył. Tylko to się liczy. Bez Ciebie czuję się, jakbym straciła połowę swojego ciała. I to boli. Bardzo.Tęsknię za Tobą kochanie, bardzo. Byłeś na swój sposób pokręcony. Grałeś na gitarze przed naszym domem. Mówiłeś: „Skończę z Holdsworthem” grając „Baked Potatoes”. Nasze indyjskie jedzenie, ziemniaczki. Jak to się nazywało? Twoje smaczne wymysły. Nasze potrawy. Co by było, gdybym to ja umarła? Co byś czuł? Na pewno zrobiłbyś backupy.Nie wiem, co powinnam czuć, jestem rozdarta, ale nie szlocham. Łzy mi lecą, ale nigdy nie będzie ich wystarczająco wiele i nigdy nic nie zmienią, bo nic nie jest w stanie mi Ciebie zwrócić. Wolałabym, żebyś zamienił mnie na kochankę, żebyś mnie zdradził, albo wyjechał do Niemiec. Żebyś zostawił mi list: „Kochanie, wyjechałem na drugi koniec świata. Życie jest takie smutne”. Twoja śmierć to dla mnie tragedia, to najgorsza rzecz, jaka mogła się wydarzyć, i do tego w najgorszy możliwy sposób. I Twoja matka, która nie miała do Ciebie żadnego szacunku i odmawiała Ci ludzkiego traktowania aż do Twojego ostatniego tchnienia. Zabrała Cię ode mnie i dała Ci materac w swoim domu, a później zabroniła lekarzom rozmawiać ze mną, żebym nie wiedziała co się dzieje. Próbowała zabronić mi Cię odwiedzać, ale ja się nie dałam. A później, tak jakby nasze cierpienie było dla niej źródłem satysfakcji, zabrała Twoje ciało, ukryła Cię przede mną, skremowała Cię, zabrała nam wszystko.A jakby tego było mało, zabrała Twoje rzeczy, nasze rzeczy, tak jakby należały do niej, i pozbyła się wszystkiego, naszego domu. Twoich rzeczy, w których nikt inny nie dostrzegł by żadnej wartości, Twoich myśli, Twoich refleksji, Twojej pracy. Kochanie, jak mam nie być zła? Jak mogłeś pozwolić swojej matce, by powoli Cię zabiła? Wiedziałeś, że tak się to skończy? Nie sądzę.Jeśli możesz, zostań ze mną na chwilę. Nie wiem gdzie jesteś, nie mogłam Cię ściskać i płakać, ale jestem tutaj i myślę o Tobie. Płaczę w ciszy. Zostań ze mną. Na pewno została tu jakaś część Ciebie. Pamiętam, że rozmawialiśmy kiedyś o kremacji. Powiedziałam Ci, że chciałabym zostać dawcą: podarować komuś moje organy lub cokolwiek, co mogłoby pomóc ludziom lub nauce. Powiedziałeś mi, że zawsze tego chciałeś, ale Twoje organy nie są na tyle zdrowe, żeby komuś pomóc. Odpowiedziałam, że Twoje piękne oczy mogłyby służyć niewidomemu dziecku, a Twoje płuca komuś, kto nie może oddychać. I płakaliśmy przez chwilę trzymając się za ręce. Jeśli została tu jakaś część Ciebie, nie opuszczaj mnie. Zostań ze mną, chociaż dziś, tu i teraz. Słowo „tęsknota” jest niewystarczające, żeby opisać to, co czuję. Jestem rozdarta i nie umiem sobie z tym poradzić.Kocham Cię tak bardzo.

Camila Lobo opowiedziała swojej matce o sukni ślubnej w e-mailu, którego wysłała po jej śmierci.

„Czasami używam e-maili, żeby złagodzić tęsknotę. Moja mama zmarła cztery lata temu. Wciąż jej wysyłam maile, tak jak ten, który wysłałam zaraz po zakupie sukni ślubnej, gdy mieszkałam w Barcelonie”.

________________________________________
Data: 24 czerwca 2014 r.
Temat: Sukienka!
Cześć mamo!!Mam suknię na ślub!!Kupiłam ją dzisiaj. Musiałam nachodzić się po Madrycie, ale było warto!! Suknia jest piękna. W moim stylu – i w Twoim chyba też! Supernowoczesna i elegancka!Podoba mi się też dlatego, że jest bardzo praktyczna. Przymierzyłam ją i pasuje idealnie, teraz tylko muszę dopasować długość. I nie muszę robić jej na zamówienie i przymierzać tysiąc razy, wiesz?Myślę, że bardzo by Ci się spodobała. Gdybyś była ze mną w sklepie, powiedziałabyś: „Ta jest super, Milinha! Jeśli jej nie kupisz, biorę ją dla siebie!” HehehehehehBardzo cię kocham!
Chciałabym, żebyś była ze mną i mi podpowiadała...
Tysiące buziaków,
Mila :)

Dziękuję wszystkim, którzy podzielili się swoimi historiami.

Specjalne podziękowania dla Rachel Glickhouse, Mateusz Zimecki i Ahmet Özkale.

Obserwuj Medium International, by dowiedzieć się o innych inicjatywach użytkowników Medium w innych językach.

--

--