dochodzą do mnietylko obrzydliwe notyfikacjei smsy od prostytutekwołających z centrum świata
czuję tylko tylena ile sobie pozwolęmiało to być wygodnea okazało się hasłem reklamowymsprzedającym mi więcej i…
to miasto potrafi być nieznośnekiedy gaśnie zbyt wcześniepierdolę to miasto o piątej nad ranemale wkurwia jeszcze bardziej kiedy parę godzinpóźniej okazuje się jak mnie wydymałowysysając wszystko w zamian nie dajączupełnie nicale czy iluzja jest tego warta
trzeźwienietrzeźwieniekilkudniowe dobre mocnetrzeźwieniejak wilk w oślej skórzeżebym dał się nabraćprzychodzi z każdym świtema świta teraz już około czwartejprzychodzi lękiem i promieniem słońcaczwartą już niedzielą w tym tygodniuraz każe mi spać raz się budzići tobą przychodzikiedy za…
dziś poczułem ziarnko piasku pod powiekągdy człowiek matowieje w środku nocywbija na chat erotycznylub czekaaż komunikator internetowy wy-pluje komunikat o wiadomości od kogośa imię czyjeś jest legiontylko że akurat śpią
przez chwilę myślałem że ten wiersz mógłby być listemale to ryzyko
zażywam więc skondensowaną dawkęspłaszczonej ciebie i realizujęnajbardziej opłacalnezamówienie
plan amerykańskistaję przed talerzem płatków śniadaniowych z sakramentalnym pytaniem co dalejmogły być chórem tej tragedii jednak ich milczenie ma smak czekoladyprzerywa je rozmowa toma waitsa i iggy’ego popa — bohaterowie drugoplanowi nie zawodzą
pamiętam jakwieczorami dokarmialiśmy bezdomne pająkitylko wspomnienie mnie powstrzymujeprzed szczelnym zamknięciem każdego z okienna gwóźdź